Obyczaje wyspy Cea[50]
Jeśli filozofować znaczy wątpić, jako powiadają, z tym większą racją roić sobie i bredzić, jako ja czynię, musi być wątpieniem. Do uczniów należy dociekać i badać, a do siedzącego na katedrze rozstrzygać. Moim katedrantem jest powaga woli bożej, która powoduje nami bez sprzeczności i dzierży swą rangę ponad tymi ludzkimi i czczymi kontrowersjami.Gdy Filip wkroczył zbrojną ręką do Peloponezu, powiadał ktoś Damindasowi, że Lacedemończycy mogą snadno[51] wiele ucierpieć, jeśli nie zdadzą się na jego łaskę. „Ech, tchórzu — odpowiedział — cóż mogą ucierpieć ci, którzy nie lękają się śmierci[52]?”. Pytano takoż Agisa, w jaki sposób człowiek mógłby żyć wolnym; odpowiedział: „Pogardzając śmiercią”. Te rzeczenia i tysiąc podobnych, istniejących w tym przedmiocie, głoszą oczywiście coś więcej niż spokojne oczekiwanie śmierci, kiedy na nas przyjdzie. Są w życiu niektóre przygody gorsze do ścierpienia niż sama śmierć; świadkiem ów chłopiec lacedemoński, pojmany przez Antygona i sprzedany w niewolę, który, zniewolony przez swego pana do jakowejś haniebnej usługi, rzekł: „Ujrzysz wnet, kogoś kupił: hańbą byłoby dla mnie służyć, mając oto wolność w ręku”; to mówiąc, rzucił się z okna. Antypater, próbując wściekłymi groźbami nakłonić Lacedemończyków do swych żądań, otrzymał odpowiedź: „Skoro nam grozisz czymś gorszym niż śmierć, umrzemy tym chętniej”. Toż, gdy Filip pisał do nich, iż przeszkodzi im we wszystkich przedsięwzięciach: „Jak to — odparli — czy także przeszkodzisz nam umrzeć? Stąd to powiadają, iż mędrzec żyje tyle, ile powinien, a nie tyle, ile może; i że najmilszym darem, jakiego użyczyła nam natura i który odejmuje wszelkie prawo żalenia się na los, jest to, iż zostawiła możność opuszczenia placu: ustanowiła tylko jedno wejście w życie, a sto tysięcy wyjść. Może nam zbraknąć ziemi, aby żyć na niej; ale ziemi, aby umrzeć nie może nam chybić, jako odpowiedział Bojokalus Rzymianom[53]. Czegóż uskarżasz się na ten świat? toż on cię nie trzyma: jeśli żyjesz w utrapieniu, tchórzostwo twoje jest tego przyczyną. Aby umrzeć, trzeba tylko chcieć:
Ubique
mors est; optime hoc cavit deus,
Eripere vitam nemo
non homini potest;
At nemo mortem: mille ad hanc aditus patent[54].
I nie jest to lekarstwo na jedną chorobę; śmierć jest receptą
wszystkie niedole; jest to port bardzo bezpieczny, którego nigdy nie
ma przyczyny się obawiać, a często poszukiwać. Na jedno wychodzi,
czy człowiek uczyni sobie koniec, czy też go ścierpi; czy
wybiegnie naprzeciw swemu dożyciu, czy też go będzie czekał;
skądkolwiek przyjdzie, zawsze ono będzie jego; w jakimkolwiek
miejscu oczko się przerwie, już i po wszystkim; sieć cała spruje
się do szczętu.Najbardziej własnowolna śmierć jest najpiękniejsza[55]. Życie zależy od woli drugiego; śmierć od naszej. W żadnej rzeczy nie powinniśmy tak się stosować do naszych chęci jak w tej. Reputacja świata nie wchodzi w grę przy takim przedsięwzięciu; szaleństwem jest mieć wzgląd na nią. Żyć, znaczy służyć, jeśli nam chybia odwagi poniechania życia. Pospolicie wszelkie leczenie odbywa się kosztem życia: nacina się nas, przyżega, obcina się nam członki, odciąga pożywienie i krew; jeden krok dalej i oto wyleczeni jesteśmy ze wszystkim. Dlaczego żyła na szyi nie ma być równie do naszych rozkazów jak mediana? Na ciężką chorobę trzeba silniejszego lekarstwa. Serwiusz gramatyk, cierpiąc pedogrę, nie znalazł lepszej rady, jak zażyć trucizny, aby zabić swoje nogi: niechby zostały pedogryczne, byle były nieczułe[56]! Bóg dosyć jasno daje nam znak do odejścia, skoro stawia nas w takiej pozycji, iż żyć gorszym nam jest, niżeli umrzeć. Słabością jest ustępować złemu, ale szaleństwem je hodować[57]. Stoicy powiadają, że żyć zgodnie z naturą, znaczy dla mędrca rozstać się z życiem wówczas jeszcze, gdy jest ono w pełnej pomyślności, o ile dobrze wybierze czas po temu; dla głupca zasię czepiać się życia, mimo iż najnędzniejszego. Tak jak nie obrażam praw ustanowionych przeciw złodziejom, kiedy zabieram co moje i odcinam własny mieszek; ani przeciw podpalaczom, kiedy palę własny las: tak samo nie podpadam pod prawa ustanowione przeciw mordercom, kiedy odbieram sobie życie. Hegezjasz powiadał, iż, jak rodzaj życia, tak i rodzaj śmierci winien zależeć od naszego wyboru. Diogenes, spotkawszy filozofa Speuzippa, dotkniętego przewlekłą puchliną i niesionego w lektyce, gdy ów mu zakrzyknął: „Dobry dzień, Diogenesie” — „Dla ciebie — odparł — nie ma dobrego dnia, skoro cierpisz życie, znajdując się w tym oto stanie”. Jakoż w niedługi czas potem Speuzippus zadał sobie śmierć, zmierżony tak nędzną kondycją żywota[58].
Ale i w tym zdania nie są jednolite. Wielu utrzymuje, iż nie godzi się nam opuszczać tej ziemskiej kwatery bez wyraźnego rozkazania tego, który nas w niej postawił; że rzeczą Boga, który nas tu posłał nie dla nas jeno, ale dla swej chwały i służby bliźniego, jest zwolnić nas ze służby, kiedy jemu się podoba, a nie iżbyśmy się zwalniali sami; iż nie urodziliśmy się dla siebie, jeno także dla swego kraju. Prawa żądają z nas rachunku w swoim interesie i winią jakoby o mężobójstwo; toż, jako dezerterzy z naszego postu, karani jesteśmy na tamtym świecie:
Proxima
deinde tenent moesti loca, qui sibi letum
Insontes pepepere
manu, lucemque perosi
Proiecere animas[59].
Jest w tym (powiadają dalej) o wiele więcej jeszcze męstwa znosić
łańcuch, który nas trzyma, niż go zrywać; większy przykład
stałości w Regulusie niż w Katonie. Nieumiarkowanie jeno i
niecierpliwość każe nam przyśpieszać kroku. Żadna przygoda nie
zmusi szczerej cnoty, by podała tył[60]
do ucieczki; szuka ona niedoli i boleści jako swego pożywienia;
groźby taranów, gehenny i kaźnie podsycają ją i ożywiają;
Duris
ut ilex tonsa bipennibus
Nigrae feraci
frondis in Algido,
Per damna, per
caedes, ab ipso
Ducit opes, animumque ferro[61]:
lub, jak powiada inszy,
Non
est, ut putas, virtus, pater,
Timere vitam; sed
malis ingentibus
Obstare, nec se vertere, ac retro dare[62]
Rebus
in adversis facile est contemnere mortem,
Fortius ille facit, qui miser esse potest[63].
Rzeczą tchórzostwa jest,
nie zaś męstwa, zagrzebać się w norze pod ciężkim grobowcem,
aby uniknąć ciosów fortuny. Cnota nie odmienia swej drogi ani
kroku, by nie wiem jak burza szalała;
Si
fractus illabatur orbis,
Impavidum ferient ruinae[64].
Najczęściej ucieczka przed
innym złem popycha nas ku temu; ba, niekiedy ucieczka przed śmiercią
sprawia, iż się w nią rzucamy:
Hic, rogo, non furor est, ne moriare, mori[65]?
jako ci, którzy, z obawy
przed przepaścią, rzucają się w nią sami:
Multos
in summa pericula misit
Venturi timor ipse
mali: fortissimus ille est,
Qui promptus
metuenda pati, si cominus instent,
Et differe potest[66].
Usque
adeo, mortis formidine, vitae
Percipit humanos
odium, lucisque videndae,
Ut sibi
consciscant moerenti pectore letum,
Obliti fontem curarum hunc esse timorem[67].
Platon w Prawach swoich wyznacza
haniebny pogrzeb temu, kto swego najbardziej bliźniego i
przyjaciela, to znaczy samego siebie, pozbawił życia i kolei losów,
nie będąc zmuszony ku temu publicznym sądem, ani też jakowymś
smutnym i nieuniknionym wypadkiem fortuny, ani też przez wstyd
nieznośny, jeno przez nikczemność a słabość tchórzliwej duszy.
Zasię, co do mniemania, które gardzi życiem, to jest ono wręcz
głupie; ostatecznie bowiem jest to cała nasza istota, nasze
wszystko. Stworzenia, które mają byt szlachetniejszy i bogatszy,
mogą wydziwiać nad naszym; ale byłoby przeciw naturze, gdybyśmy
my nim gardzili i sami siebie podawali za nic. Jest to osobliwa
choroba, której nie widzi się w żadnym innym stworzeniu, iżby
miało nienawidzić i pogardą obrzucać samo siebie. Podobną
próżnością jest, iż pragniemy być czym innym niż tym, czym
jesteśmy: owoc takiego żądania nie może nas dotyczyć, ile że
sam w sobie mieści sprzeczność i niemożliwość. Ten, kto pragnie
stać się z człowieka aniołem, nie czyni nic dla samego siebie,
nic by mu stąd nie przyszło lepszego: gdy jego nie stanie, kto
będzie cieszył się i odczuwał zań to udoskonalenie?
Debet
enim, misere cui forte aegreque futurum est,
Ipse quoque esse
in eo tum tempore, cum male possit
Accidere[68].
Bezpieczeństwo, bezczynność, nieczułość, zwolnienie od
cierpień życia nie przynoszą nam żadnej korzyści, skoro nabywamy
je za cenę śmierci. Darmo unika wojny ten, kto nie może cieszyć
się pokojem: darmo unika zgryzot, kto nie ma możności kosztować
spoczynku.Między tymi, którzy są pierwszego zdania, wszczęła się wielka wątpliwość w tym względzie: jakie okazje są dość słuszne, aby przywieść człowieka w postanowienie zabicia się? Nazywają to ευλογον εξαγογην[69]. Mimo bowiem iż powiadają, że godzi się niekiedy umrzeć dla letkich przyczyn, ponieważ te, które trzymają nas przy życiu też nie są zgoła ważkie, trzebaż wszelako niejakiej w tym miary. Bywają fantastyczne i bezrozumne urojenia, które popychały nie tylko pojedynczych ludzi, ale narody całe do własnej zaguby: przytoczyłem poprzednio przykłady. Takoż czytamy o dziewicach milezyjskich, które w jakowymś szalonym sprzysiężeniu wieszały się jedne po drugich; aż wreszcie zwierzchność zapobiegła temu, nakazując, by te, które znajdzie się tak wiszące, włóczono na tym samym powrozie nago po mieście[70]. Kiedy Treicjon napomina Kleomenesa, aby się zabił z przyczyny złego obrotu spraw i, skoro się umknął zaszczytniejszej śmierci w bitwie, którą właśnie przegrał, aby się zgodził bodaj na tę inną, drugą z rzędu co do czci i nie dawał zwycięzcom tej przewagi, by mu mogli nałożyć śmierć albo haniebne życie, Kleomenes, w spartańskiej i stoicznej odwadze, odrzuca tę radę jako nikczemną i zniewieściałą. „Jest to środek — powiada — który nigdy nie może mi chybić i którym nie należy się posługiwać póty, póki jest jeszcze bodaj cień nadziei. Zostać przy życiu jest niekiedy odwagą i hartem; chcę, aby śmierć moja nawet posłużyła krajowi i chcę z niej uczynić akt cnoty i honoru”. Treicjon uparł się przy swoim i zabił się. Kleomenes uczynił toż samo później, ale dopiero spróbowawszy się po raz ostatni z fortuną. Żadne utrapienie nie jest warte, aby się miało umrzeć dla jego uniknięcia; zwłaszcza iż wobec tylu tak nagłych odmian w rzeczach ludzkich niełatwo osądzić, w jakim stopniu wyczerpaliśmy wszystkie nadzieje:
Sperat
et in saeva victus gladiator arena,
Sit licet infesto pollice turba minax[71].
Wszystkiego, powiada starożytna gadka, może się człowiek
spodziewać, póki żyje. „Tak, ale — odpowiada Seneka —
dlaczegóż miałbym raczej pamiętać to, iż fortuna może wszystko
nad tym, który jest przy życiu, niż że fortuna nic nie może nad
tym, który umie umrzeć?” Józef popadł w tak oczywiste i bliskie
niebezpieczeństwo (ile że cały naród podniósł się przeciw
niemu), iż wedle rozsądku zdawałoby się zgoła bez ratunku; on
wszelako, jak powiada, gdy mu jeden z przyjaciół radzi w tym
położeniu, aby się zbawił życia, uczepił się jeszcze nadziei i
dobrze uczynił: ponad wszelkie rozumienie ludzkie fortuna obróciła
przypadek ów tak pomyślnie, iż wnet ujrzał się zbawionym od
wszelkiego utrapienia. Kasjusz i Brutus, przeciwnie, własnymi rękami
zniszczyli szczątki rzymskiej wolności, której byli obrońcami, a
to przez zbytnią nagłość i letkość, z jaką zgładzili się
przed czasem i potrzebą. W bitwie pod Serizolles[72]
pan d'Anguien dwa razy próbował sobie wepchnąć szpadę w gardło,
zrozpaczywszy o losie walki, ile że obracała się nie najlepiej w
miejscu, gdzie on był; i o włos iż przez ten pośpiech nie zbawił
się tak pięknego tryumfu i zwycięstwa. Widziałem mało sto
zajęcy, które wymknęły się chartom spod zębów. Aliquis
carnifici suo supertes fuit[73].
Multa
dies, variusque labor mutabilis aevi
Rettulit in
melius; multos alterna revisens
Lusit, et in solido rursus fortuna locavit[74].
Pliniusz powiada, że są jedynie trzy rodzaje chorób, dla których
uniknięcia człowiek ma prawo się zabić; najuciążliwsza ze
wszystkich to kamień w pęcherzu, kiedy odpływ uryny jest
wstrzymany. Seneka uznaje jedynie te choroby, które upośledzają na
długo władze duszy[75].
Aby uniknąć gorszej śmierci, niektórzy są zdania, iż godzi się
sprowadzić ją z własnego wyboru. Demokryt, wódz Etolczyków, gdy
go jeńcem prowadzono do Rzymu, znalazł sposób wymknięcia się
nocą; ścigany wszelako przez straże, raczej niżby się pozwolił
ująć, przebił się mieczem[76].
Antinous i Teodot, widząc swe ojczyste miasto, Epir, ostatecznie
przyciśnione przez Rzymian, doradzali, aby się wszyscy mieszkańcy
zgładzili: gdy wszelako przeważył zamiar poddania, ci dwaj pognali
sami szukać śmierci, rzucając się na nieprzyjaciół z tą myślą
jeno, aby bić, a nie aby się osłaniać[77].
Gdy przed kilku laty Turcy zdobywali wyspę Gozę, pewien
Sycylijczyk, mający dwie urodziwe córki dojrzałe do małżeństwa,
zabił je własną ręką, takoż i matkę, która nadbiegła na
widok ich śmierci: to uczyniwszy, wyszedł na ulicę z rusznicą i
procą, dwoma strzałami zabił dwóch najbliższych Turków, którzy
zbliżali się do bramy, a potem, chwyciwszy miecz, rzucił się jak
wściekły w wir walki, który wnet go pochłonął i porwał na
strzępy. W ten sposób uniknął niewoli, ubezpieczywszy od niej
wprzódy swoich. Niewiasty żydowskie, dawszy obrzezać dzieci,
rzucały się z nimi w przepaść, aby uniknąć srogości Antiocha.
Opowiadano mi, iż gdy pewien znamienity jeniec znajdował się u nas
w więzieniu, krewni jego, uprzedzeni, iż będzie z pewnością
skazany i chcąc oszczędzić mu hańby, nasadzili księdza, aby mu
powiedział, iż najskuteczniejszym dlań ratunkiem byłoby, aby się
polecił pewnemu świętemu z takim a takim ślubem i aby przetrwał
osiem dni bez pokarmu, choćby nawet doznawał największego
osłabienia i niemocy. Uwierzył w to i tak, ani wiedząc o tym,
zbawił się życia i niebezpieczeństwa. Scrybonia, doradzając
Libonowi, swemu siostrzeńcowi, aby się zabił raczej niżby miał
oczekiwać ręki sprawiedliwości, przedkładała mu, iż jest to
zaiste zbytnia troska o cudzą korzyść strzec tak pilnie swego
życia, aby je oddać w ręce katów, którzy przyjdą po nie lada
dzień; i że świadczy się tylko przysługę nieprzyjaciołom,
chowając tak swą krew, iżby się nią mogli napoić.Czytamy w Biblii, że gdy Nikanor, prześladowca prawa bożego, posłał swoje zauszniki, aby pojmać dobrego starca Razjasza, nazywanego, dla swoich cnót, u Żydów ojcem, ów zacny starzec, straciwszy nadzieję ratunku, widząc, iż brama spalona, a wrogowie gotowi go pojmać i bliscy, woląc raczej szlachetnie umrzeć niż dostać się w ręce niegodziwców i dać się pastwić nad sobą z ujmą dla swej godności, ugodził się własnym mieczem: zasię gdy cios zadany w pośpiechu chybił, rzucił się z muru w ciżbę nieprzyjaciół, która ciżba rozstąpiła się i uczyniła mu miejsce, tak iż runął na głowę. Mimo to, czując jeszcze w sobie resztkę życia, zebrał męstwo i, stając na nogi, cały zakrwawiony i nadziany ranami, roztrącając ciżbę, pobiegł ku stromej i przepaścistej skale: tam, opadłszy z sił, wygarnął oburącz przez jedną z ran wnętrzności, drąc je i miętosząc i rzucił je w twarz ścigającym, wzywając na nich pomsty bożej[78].
Z gwałtów zadawanych naszemu sumieniu najbardziej naganna, moim zdaniem, jest przemoc, jaką się zadaje skromności kobiet, ile że miesza się tu z natury niejaka rozkosz cielesna: z tej przyczyny niechęć nie może być tak doskonała i zdaje się, iż przemoc splata się tu z nieznaczną skłonnością. Historia kościelna przechowuje we czci wiele takich przykładów nabożnych osób, które w śmierci szukały ubezpieczenia przeciw zniewagom, jakie tyrani gotowali ich religii i sumieniu. Pelagia i Sofronia, obie ogłoszone za święte, jedna rzuciła się do rzeki wraz z matką i siostrami, aby uniknąć przemocy żołdactwa; druga również się zabiła, chcąc uniknąć gwałtu cesarza Maksencjusza.
Będzie to może dla nas zaszczytem u przyszłych wieków, że uczony pisarz dzisiejszy, Paryżanin, zadaje sobie siła trudu w przekonywaniu naszych dam, aby się raczej imały wszelkiego innego sposobu, niżby miały dawać ucho straszliwym radom takowej rozpaczy. Żałuję bardzo, iż nie znał i nie mógł wmieszać do tych powiastek trefnego[79] rzeczenia (słyszałem je w Tuluzie) jednej pani, która przeszła przez ręce kilku żołnierzy[80]. „Bogu niech będzie chwała — rzekła ta pani — iż bodaj raz w życiu nasyciłam się sumiennie a bez grzechu”. W istocie takowa srogość niedobrze się godzi z łaskawością naszych pań francuskich. Toteż, Bogu dzięki, powietrze u nas mocno się oczyściło od czasu tej dobrej przestrogi. Wystarczy, aby, czyniąc to, rzekły: „Nie, nie”, w myśl rady dobrego Marota[81].
Historia pełna jest takich, którzy na tysiączne sposoby zmienili na śmierć utrapione życie. Lucjusz Aruncjusz zabił się, „aby — powiadał — uciec przed przyszłością i przeszłością[82]”. Graniusz Sylwanus i Stacjusz Proksimus, ułaskawieni przez Nerona, zabili się; bądź aby nie żyć z łaski tak niegodziwego człowieka, bądź też aby na drugi raz nie być w potrzebie nowego ułaskawienia, zważywszy łatwość, z jaką podejrzenia i potwarze ścigają poczciwych ludzi[83]. Spargapizes, syn królowej Tomirys, jeniec wojenny Cyrusa, zabił się, korzystając z pierwszego razu, kiedy Cyrus zezwolił go odwiązać, nie pragnąc inszego owocu wolności, jak tylko pomścić się na sobie za hańbę swego pojmania[84]. Boges, gubernator Ejony z ramienia Kserksesa, oblegany przez Ateńczyków pod wodzą Cymona, odrzucił propozycję bezpiecznego powrotu do Azji wraz z dobytkiem, niezdolen przeżyć straty dobra, które pan powierzył jego pieczy; zaczem, doprowadziwszy obronę miasta aż do ostateczności, gdy już nie było co jeść, wrzucił najpierw w rzekę Strymon wszystko złoto i wszystko, co mniemał, iż nieprzyjacielowi mogłoby być pożądanym łupem; po czym, kazawszy zapalić wielki stos i zarżnąć żony, dzieci, nałożnice i sługi, wrzucił je w ogień, a potem i sam siebie[85].
Ninachetuen, szlachcic indiański, odgadując zamiar wicekróla portugalskiego, iż chce go bez jawnej przyczyny wyzuć ze stanowiska, jakie miał na Malace, aby je oddać królowi Kamparu, powziął w tajemnicy takie postanowienie: kazał ustawić rusztowanie wsparte na kolumnach, wspaniale wysłane i ozdobione kwiatami i mnogością pachnideł; następnie, ustroiwszy się w szatę ze złotogłowiu, naszytą bogato kamieniami wielkiej ceny, wyszedł na ulicę i po stopniach wszedł na rusztowanie, w którego rogu mieścił się zażegnięty stos z aromatycznego drzewa. Zbiegła się ciżba, aby zobaczyć, do jakiego celu zmierzają te niezwyczajne przygotowania. Ninachetuen ze śmiałym i gniewnym obliczem obwieścił zobowiązania, jakie względem niego ma naród portugalski, jak sumiennie sprawował swoje stanowisko, po czym rzekł, iż skoro tak często w obronie cudzych spraw zaświadczył z bronią w ręku, iż honor jest mu o wiele droższy od życia, pewnie nie poniecha tej troski dla samego siebie; skoro los mu odmówił wszelkiego sposobu sprzeciwienia się zniewadze, którą mu chcą wyrządzić, własne męstwo nakazuje mu przynajmniej uwolnić się od jej poczucia i nie służyć za pośmiech ciżbie, a za tryumf osobom mniej wartym od niego. To mówiąc, rzucił się w ogień.
Sekstylia, żona Skaurusa, i Paksea, żona Labeja, pragnąc zachęcić mężów do uniknięcia niebezpieczeństw, które im zagrażały, a w których one miały udział jedynie z racji małżeńskiego przywiązania, poświęciły własnowolnie życie, aby im służyć w tej ostatecznej potrzebie za przykład i kompanię. To, co one uczyniły dla mężów, Kokcejusz Nerwa uczynił dla ojczyzny, z mniejszym pożytkiem, ale z równą miłością[86]. Ów znamienity prawoznawca, opływający w zdrowie, bogactwa, reputację i wziętość u cesarza, zgładził się nie z innej przyczyny, jeno przez żałość nad mizernym stanem Rzeczy Publicznej rzymskiej.
Nie można sobie pomyśleć nic rzewniejszego nad śmierć żony Fulwiusza, zaufanego Augusta. August, spostrzegłszy, iż Fulwiusz rozgadał ważny sekret, który mu był powierzył, jednego dnia, kiedy ów go nawiedził, pokazał mu kozła na czole. Ów wraca do domu pełen rozpaczy i powiada żałośliwie żonie, iż, popadłszy w to nieszczęście, postanowił się zabić. Aż ona rzecze mu prosto: „Słusznie zaiste uczynisz, ile że, doświadczywszy dość często niewstrzemięźliwości mego języka, nie dosyć się wystrzegałeś; ale pozwól, bym ja zginęła pierwsza”: i, bez innych certacji, przebiła się mieczem[87].
Wibius Wiriusz, zwątpiwszy o ocaleniu swego miasta obleganego przez Rzymian, jak również o miłosierdziu zwycięzców, przemówił na ostatnim zebraniu senatu w tym sensie i z tą konkluzją, iż najpiękniejszym czynem będzie umknąć się fortunie własnymi rękami; w ten sposób nieprzyjaciel będzie ich miał we czci, a Hannibal uczuje, jak wiernych sprzymierzeńców opuścił. Zarazem zaprosił tych, którzy będą jego zdania, aby przybyli spożyć dobrą wieczerzę, jaką u siebie zastawił: tam, podjadłszy smaczno, wypiją społem napój, jaki im podadzą; napój, który wyzwoli ciała od mąk, dusze od zniewag, oczy i uszy od świadomości tylu szpetnych cierpień, jakie zwyciężonym trzeba znosić od zwycięzców, bardzo okrutnych i rozgniewanych: „Dałem rozkazy — powiadał — aby się znaleźli pod ręką sposobni pachołcy, którzy wrzucą nas w stos naprzeciw domu, skoro już wyzioniemy ducha”. Sporo ludzi przychwaliło tej wyniosłej rezolucji; niewielu poszło za jego przykładem. Dwudziestu i siedmiu senatorów udało się za nim i, postarawszy się utopić w winie tę przykrą myśl, zakończyli posiłek śmiertelnym napojem; zaczem, uściskawszy się i pobiadawszy społem nad nieszczęściem kraju, jedni wrócili do domów, drudzy zostali, iżby ich pogrzebiono na stosie Wiriusza wraz z nim. I mieli wszyscy tak długie konanie (jako że opary winne zatkały im żyły i opóźniły działanie trucizny), iż niektórym godziny ledwo brakło, aby ujrzeli nieprzyjaciół wkraczających do Kapui, którą zdobyto nazajutrz, i aby popadli w niedole, których starali się uniknąć za tak wielką cenę[88].
Taurea Jubeliusz, inny tameczny obywatel, spotkawszy konsula Fabiusa wracającego z haniebnej rzezi, jaką uczynił był z dwustu dwudziestu pięciu senatorów, zawołał go dumnie po imieniu; gdy zaś tamten się zatrzymał, rzekł: „Rozkaż, by mnie zgładzono również po tylu innych, iżbyś się mógł chełpić, iż zabiłeś męża o wiele dzielniejszego od siebie”. Fulwiusz chciał minąć go wzgardliwie jakoby szaleńca, ile że właśnie otrzymał listy z Rzymu, potępiające okrucieństwo jego egzekucji, którymi to listami miał związane ręce; zasię Jubeliusz ciągnął dalej: „kraj mój zdobyty, przyjaciele zamordowani, żonę i dzieci zabiłem własną ręką, aby je uchronić od nieszczęść tej klęski: owo, skoro mi nie jest dane umrzeć śmiercią moich współobywateli, niechajże własne męstwo da mi pomstę za to obmierzłe życie”. Zaczem, dobywszy miecza, który miał ukryty, przeszył nim sobie piersi i, padłszy na wznak, skonał u stóp konsula[89].
Gdy Aleksander oblegał pewne miasto w Indiach, oblężeni, czując, iż koło nich ciasno, powzięli mężne postanowienie, aby go pozbawić przyjemności zwycięstwa, i zażegli ogień w całym mieście, na przekór zwykłej ludzkości Aleksandrowej. Wszczęła się osobliwa wojna: zwycięscy walczyli, aby ich ocalić, oni, aby się zgubić i dla kupienia sobie śmierci czynili wszystko to, co się czyni dla upewnienia życia[90].
W Astapie, mieście hiszpańskim[91], skoro się okazało, iż mury i obrony zbyt słabe są, aby wstrzymać Rzymian, mieszkańcy zgromadzili swe bogactwa i sprzęty na placu; po czym, ułożywszy na tym stosie kobiety i dzieci, otoczywszy wszystko drzewem i inszą palną materią i zostawiwszy spośród siebie pięćdziesięciu młodzieńców dla wykonania tego postanowienia, uczynili wycieczkę, gdzie, zgodnie ze swym życzeniem, nie mogąc zwyciężyć, wszyscy się dali pozabijać. Owych pięćdziesięciu, zgładziwszy wszystko, co jeszcze żywe plątało się po mieście, i zażegłszy płomień u stosu, rzucili się weń również, zmieniając w ten sposób chlubną wolność raczej na stan nieczuły niż na bolesny i haniebny. W ten sposób ukazali nieprzyjaciołom, że gdyby los zechciał, byliby także mieli odwagę odjąć im zwycięstwo, jako umieli je uczynić jałowym i ohydnym. Ba, nawet stało się ono śmiertelne dla tych, którzy znęceni blaskiem złota ciekącego z płomieni, zbliżywszy się w zbyt znacznej liczbie, podusili się i popalili, jako iż niepodobna im było cofnąć się dla[92] ciżby, jaka tłoczyła się za nimi.
Abydejczycy, oblegani przez Filipa, powzięli to samo postanowienie: jednakże, gdy miasto upadło zbyt prędko, król, mierżąc się patrzeć na nieład i okrucieństwo takowej egzekucji (pochwyciwszy wprzód skarby i sprzęty, które przeznaczyli ogniowi lub zatopieniu w wodzie), cofnął swoje wojska i przyzwolił im trzy dni na to, aby się mogli zgładzić z większą dogodnością i porządkiem; które to dnie napełnili krwią i mordem ponad wszelkie okrucieństwo nieprzyjaciół i nie ocaliła się ani jedna osoba mająca władzę nad sobą[93]. Są nieskończone przykłady takowych gromadnych rezolucyj, które zdają się tym straszliwsze, im skutek powszechniejszy; mniej wszelako są okrutne niż owe oddzielne; ile że to, czego zastanowienie nie uczyniłoby w jednym, czyni we wszystkich i zapał gromady porywa z sobą poszczególne chęci.
Za czasu Tyberiusza skazańcy, którzy czekali egzekucji, tracili mienie i pozbawieni byli pogrzebu: ci, którzy, uprzedzając ją, zadawali sobie sami śmierć, byli grzebani i mogli czynić testament[94].
Niekiedy pragnie się śmierci dla nadziei większego dobra: „Pragnę — powiada św. Paweł — zbyć się żywota, aby być z Jezusem Chrystusem”[95]. Albo: „i któż mnie rozwiąże z tych pętów?”. Kleombrot Ambracjota, przeczytawszy Platonowego Fedona, powziął tak wielkie pragnienie przyszłego życia, iż bez innego powodu rzucił się w morze. Przez co okazuje się, jak niesłusznie nazywamy rozpaczą ową dobrowolną zagładę, do której przywodzi nas niekiedy żarliwa nadzieja, a często spokojny i stateczny namysł własnego sądu. Jacek de Chastel, biskup z Soissons, w czas wyprawy krzyżowej nieboszczyka świętego Ludwika, widząc, iż król i cała armia gotowi są wrócić do Francji, zostawiając sprawy religii cale[96] nieukończone, powziął postanowienie przeniesienia się raczej do Raju; jakoż, pożegnawszy się z przyjaciółmi, rzucił się sam na oczach wszystkich na wojsko nieprzyjaciół, gdzie go posiekano w sztuki. W pewnym królestwie owych świeżo odkrytych ziem, w dzień uroczystej procesji, w której bożka czczonego w tym kraju obwożą publicznie na ogromnym wozie, nie tylko widzi się wielu, jak sobie obcinają kawałki zdrowego ciała, ofiarując je, ale zgoła innych, jak rzucając się na ziemię, dają się miażdżyć i gnieść pod kołami, aby dostąpić po śmierci czci oddawanej im za to jako świętym. Śmierć owego biskupa z orężem w dłoni ma w sobie więcej rycerskości, a mniej poświęcenia, ile że gorącość walki odciąga go część niejaką.
Niektóre prawa próbowały ująć w reguły ustaw i sprawiedliwości takie dobrowolne zgony[97]. W Marsylii przechowywano niegdyś truciznę przyrządzoną kształtem cykuty, na koszt powszechny, dla tych, którzy by chcieli skrócić swoje dni; pierwej wszelako musieli wyłożyć radzie sześciuset (która była tamecznym senatem) racje swego przedsięwzięcia: i nie było wolno inaczej podnieść ręki na siebie, jak tylko za zezwoleniem zwierzchności i w ważnej okazji.
To prawo istniało i indziej. Sekstus Pompejusz, udając się do Azji, przejeżdżał przez wyspę Cea na Morzu Czarnym. Gdy tam bawił, zdarzyło się przypadkiem (jako nas poucza jeden z jego kompanii), iż niewiasta bardzo znamienita, zdawszy sprawę współobywatelom, dlaczego postanowiła zakończyć życie, prosiła Pompejusza, aby zechciał być świadkiem jej śmierci, czyniąc ją w ten sposób bardziej zaszczytną; co też uczynił: nasiliwszy się bowiem długo i daremnie, z wielkim nakładem wymowy, odwrócić ją od tego zamiaru, zgodził się wreszcie, aby się zgładziła. Przeżyła dziewięćdziesiąt lat w bardzo szczęśliwym stanie ciała i umysłu; ułożywszy się tedy na łożu przybranym piękniej niż zazwyczaj i wsparłszy się na łokciu, rzekła: „Niech bogowie, o Sekscie Pompeju, i to raczej owi, których zostawiam, niż ci, których idę szukać, nagrodzą ci, iż nie wzgardziłeś być i doradcą mego życia, i świadkiem mej śmierci! Co do mnie, to oglądając dotąd zawsze pomyślne oblicze fortuny i lękając się, aby zbyt długie przewlekanie żywota nie dało oglądać jej przeciwnej postaci, pragnę szczęśliwą śmiercią zwolnić ze służby resztki mej duszy, zostawiając po sobie dwie córki i cały legion wnuków”. To rzekłszy oraz napomniawszy i zachęciwszy swoich ku pokojowi i zgodzie, rozdzieliwszy między nich swoje dobro i poleciwszy bogów domowych starszej córce, ujęła pewną ręką puchar, w którym mieściła się trucizna. W końcu zaleciwszy się w modłach Merkuremu, prosząc go, aby ją zawiódł w jakowąś szczęsną siedzibę na tamtym świecie, połknęła od razu ów śmiertelny napój. Zaczem zabawiała kompanię rozmową o postępach działania trucizny, oznajmiając, jak części jej ciała, jedna po drugiej, kolejno sztywnieją i ziębną, aż wreszcie, uczuwszy, iż jad dochodzi do serca i wnętrzności, przywołała córki, iżby oddały jej ostatnią posługę i przymknęły powieki[98].
Pliniusz opowiada o pewnej hyperborejskiej nacji, w której z przyczyny łaskawego klimatu mieszkańcy kończą pospolicie żywot jeno z własnej woli. Czując się znużeni i syci życia, mają zwyczaj na schyłku lat, podjadłszy ostatni raz smaczno, rzucać się w morze z wysokiej skały, przeznaczonej do tej usługi. Nieznośne cierpienie i obawa gorszej śmierci zdają mi się najbardziej usprawiedliwioną pobudką skrócenia własnego życia.
[50]
Obyczaje wyspy Cea — w swoich dwóch słynnych listach za i przeciw samobójstwu J.J. Rousseau zaczerpnął wiele argumentów z tego rozdziału; [por.] Nowa Heloiza, Ks. II. List 1 i 2.
[51]
snadno a. snadnie (daw.) — łatwo.
[52]
Gdy Filip wkroczył zbrojną ręką do Peloponezu (…) — ten i następne przykłady z Plutarcha, Powiedzenia spartańskie.
[53]
gdy Filip pisał do nich (…) jako odpowiedział Bojokalus Rzymianom — Tacyt, Roczniki, XIII, 56.
[54]
Ubique mors est (…) patent — Seneca, Thebais (Phoenissae), I, 1, 151.
[55]
Najbardziej własnowolna śmierć jest najpiękniejsza — Seneka (Młodszy), Listy moralne do Lucyliusza, 70.
[56]
Pospolicie wszelkie leczenie odbywa się kosztem życia (…) Serwiusz gramatyk (…) — Pliniusz, Historia naturalna XXV, 3; Suetonius, De Grammaticis (O słynnych mówcach i nauczycielach).
[57]
Słabością jest ustępować złemu, ale szaleństwem je hodować — dosłownie z Cycerona: Cicero, De finibus bonorum et malorum (O granicach dobra i zła), III, 18.
[58]
Diogenes, spotkawszy filozofa Speuzippa (…) — Diogenes Laertios, Speuzyp z Aten [w:] Żywoty i poglądy słynnych filozofów, IV, 3.
[59]
Proxima (…) animas — Vergilius, Aeneida, VI, 434.
[60]
podać tył (daw.) — odwrócić się.
[61]
Duris (…) ferro — Horatius, Odae, IV, 4, 57.
[62]
Non est (…) dare — Seneca Theb. 1, 190.
[63]
Rebus (…) potest — Martialis, Epigrammata, XI, 56, 15.
[64]
Si (…) ruinae — Horatius, Odae, III, 3, 7.
[65]
(…) — Martialis, Epigrammata, II, 80, 2.
[66]
Multos (…) potest — Lucanus, Pharsalia, VII, 104.
[67]
Usque (…) timorem — Lucretius, De rerum natura, III, 79.
[68]
Debet (…) accidere — Lucretius, De rerum natura, III, 834.
[69]
ευλογον εξαγογην — rozsądnym wyjściem.
[70]
czytamy o dziewicach milezyjskich (…) — Plutarch, Cnoty kobiet.
[71]
Sperat (…) minax — Pentadius, De spe.
[72]
bitwa pod Serizolles — w r. 1544.
[73]
Aliquis (…) fuit — Seneca [Minor], Epistulae morales ad Lucilium, 13.
[74]
Multa (…) locavit — Vergilius, Aeneida, XI, 425.
[75]
Seneka uznaje jedynie te choroby (…) — Seneka (Młodszy), Listy moralne do Lucyliusza, 70.
[76]
Demokryt, wódz Etolczyków (…) przebił się mieczem — Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, XXXVII, 46.
[77]
Antinous i Teodot (…) — por. Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, XLV, 26.
[78]
w Biblii, że gdy Nikanor (…) wzywając na nich pomsty bożej — Biblia, 2 Mch, 14:37–46.
[79]
trefny (daw.) — tu: zabawny, ucieszny, inteligentny; por. trefniś: błazen.
[80]
rzeczenia (…) jednej pani, która przeszła przez ręce kilku żołnierzy — toż samo u Brantome'a Żywoty pań swawolnych.
[81]
w myśl rady dobrego Marota — epigram współczesnego poety Marota pt. Tak i Nie.
[82]
Lucjusz Aruncjusz (…) — u Tacyta: Tacyt, Roczniki, VI, 48.
[83]
Graniusz Sylwanus i Stacjusz Proksimus (…) — Tacitus, Roczniki, XV, 71.
[84]
Spargapizes, syn królowej Tomirys (…) — Herodot, Dzieje, I, 213.
[85]
Boges, gubernator Ejony z ramienia Kserksesa (…) — Herodot, Dzieje, VII, 107.
[86]
Sekstylia (…) i Paksea (…) Kokcejusz Nerwa — u Tacyta: Tacitus, Roczniki, VI, 29 i 26.
[87]
śmierć żony Fulwiusza (…) — Plutarch, O gadulstwie, 9.
[88]
Wibius Wiriusz (…) — Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, XXVI, 13–15.
[89]
Taurea Jubeliusz (…) — Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, XXVI, 15.
[90]
Gdy Aleksander oblegał pewne miasto w Indiach (…) — Diodor z Sycylii, Biblioteka historyczna, XVII, 18.
[91]
W Astapie, mieście hiszpańskim (…) — Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, XXVIII, 22–23.
[92]
dla — tu: z powodu.
[93]
Abydejczycy, oblegani przez Filipa (…) — Tytus Liwiusz, Dzieje Rzymu od założenia miasta, XXXI, 17–18.
[94]
Za czasu Tyberiusza skazańcy (…) — Tacyt, Roczniki, VI, 29.
[95]
„Pragnę — powiada św. Paweł — zbyć się żywota (…) — por. Biblia, Flp, 1:23.
[96]
cale (daw.) — zupełnie, całkowicie.
[97]
Niektóre prawa próbowały ująć w reguły ustaw i sprawiedliwości takie dobrowolne zgony (…) — Valerius Maximus, Factorum et dictorum memorabilium, II, 6, 7.
[98]
Sekstus Pompejusz, udając się do Azji (…) — Valerius Maximus, Factorum et dictorum memorabilium, II, 6, 8.
Próby
tłumaczenie: Boy Żeleński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.