wtorek, 21 stycznia 2014

Ludzkie istnienie jest niechybnie pewnego rodzaju zbłądzeniem


Fakt, iż ludzkie istnienie jest niechybnie pewnego rodzaju zbłądzeniem, wynika aż nadto z tej prostej uwagi, że człowiek jest agregatem potrzeb, których zaspokojenie - trudne do osiągnięcia - nic mu wszakże nie przynosi poza jakimś bezbolesnym stanem, w którym jest on jeszcze tylko wydany na łup nudy, co wprost dowodzi, że istnienie nic ma samo w sobie żadnej wartości; nuda bowiem jest właśnie odczuciem pustki istnienia. Gdyby mianowicie życie, na pragnieniu którego polega nasza istota i istnienie, miało w sobie jakąś pozytywną wartość i realną treść, to nie byłoby w ogóle nudy - lecz już istnienie samo w sobie musiałoby nas zadowalać i sycić. Otóż jednak doznajemy radości istnienia nie inaczej jak tylko w dążeniu, gdzie odległość i przeszkody łudzą nas wizją zadowalającego celu - która to iluzja znika po jego osiągnięciu - lub też w czysto intelektualnym zajęciu, gdzie wszakże występujemy właściwie z życia, by je oglądać z zewnątrz, podobnie jak widzowie w lożach. Nawet sama rozkosz zmysłowa polega na ustawicznym dążeniu, i ustaje wraz z osiągnięciem celu. I ilekroć nie trzymamy się żadnej z owych dwu ewentualności, lecz odwołujemy się do samego istnienia, zyskujemy przeświadczenie o jego jałowość (beztreściowości) i nicości - i to jest właśnie nuda. - Nawet tkwiące w nas, niezniszczalne łaknienie cudowności ukazuje, jak bardzo życzylibyśmy sobie przerwania tak nudnego łańcucha naturalnego biegu rzeczy. -Również przepych i świetność możnych, z ich uroczystościami, i całą pompą, jest przecież w gruncie rzeczy niczym innym jak tylko daremnym usiłowaniem wyjścia poza tę zasadniczą marność naszego istnienia. Czymże są bowiem, przy bliższym rozpatrzeniu, drogie kamienie, perły, ozdobne pióra, czerwony aksamit w blasku licznych świec, skoczkowie i tancerze, korowody maskowe, wytworne stroje etc?

Fakt, że najdoskonalsze zjawisko woli życia, prezentujące się w tak niezwykle skomplikowanej i kunsztownej maszynerii ludzkiego organizmu, musi się rozpaść w proch, i tak to jego cała istota i dążenie są w końcu najwyraźniej oddane na pastwę zniszczenia - oto naiwna wypowiedź zawsze prawdziwej i szczerej natury, że cale dążenie tej woli jest przeżarte w swej istocie nicością. Gdyby było ono (dążenie) czymś samym w sobie wartościowym, czymś, co byłoby bezwarunkowe, (o nic miałoby za cel niebytu. - Poczucie tego tkwi też u podstaw pięknej pieśni Goethego:

„Na wieżycy starej stoi Duch szlachetny bohatera".

- Konieczność śmierci da się najprzód wywieść stąd, że człowiek jest zwykłym zjawiskiem, nic zaś rzeczą w sobie, a więc żadnym ontos on. Gdyby bowiem był rzeczą w sobie, to nic mógłby przeminąć. Fakt jednak, iż tylko tego rodzaju zjawiskach może się przedstawiać leząca u ich podstaw rzecz w sobie, jest następstwem jej specyficznej istoty.

Jakiż to rozziew zachodzi między naszym początkiem a naszym końcem! Ten pierwszy w olśnieniu żądzy i lubieżnym zachwycie; ten drugi w rozkładzie wszystkich organów oraz trupiej zgniliźnie. Także i droga między nimi oboma - pod względem rozkoszy życia i dobrostanu - wiedzie stale w dół: słodko śniące dzieciństwo, wesoła młodość, żmudny wiek męski, niedołężna, często żałosna starość, udręka ostatniej choroby i wreszcie agonia - czyż nie wygląda to wręcz lak, jak gdyby istnienie było błędem, którego skutki stopniowo i z coraz większą siłą dochodzą do głosu?

Najsłuszniej można ująć życie jak desengano, rozczarowanie; do tego najwyraźniej wszystko zmierza.

Schopenhauer, Metafizyka życia i śmierci,
tłumaczenie Józef Marzęcki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.