czwartek, 19 maja 2016

W niektórych obszarach życia aktywnie szukam samotności

Staram się w to wierzyć i żyć zgodnie z tym. W niektórych obszarach życia aktywnie szukam samotności. Samotność - szczególnie dla kogoś, kto robi to co ja - jest okolicznością mniej lub bardziej nieuniknioną. Czasem jednak poczucie osamotnienia jak kwas wylewający się z butelki może mimowolnie wyżreć ludzkie serce i w końcu je rozpuścić. Jest zatem mieczem obosiecznym. Chroni mnie, a jednocześnie wyżera stale od wewnątrz. Uważam, że na swój sposób zdaję sobie sprawę z tego niebezpieczeństwa - pewnie dzięki doświadczeniu i dlatego muszę nieustannie utrzymywać ciało w ruchu, posuwając się w tym niekiedy zbyt daleko; żeby uleczyć samotność, jaką odczuwam, i nadać jej perspektywę. Nie jest to akt wolicjonalny, ale instynktowna reakcja. Przejdźmy do konkretów.

Kiedy jestem niesprawiedliwie (przynajmniej ze swoje go punktu widzenia) krytykowany albo kiedy ktoś, kto na sto procent powinien mnie zrozumieć, nie robi tego, idę pobiegać trochę dłużej niż zwykle. Mam. wrażenie, że biegnąc dłużej, zdołam fizycznie pozbyć się części swojego niezadowolenia. Biegnąc dłużej, znów zdaję sobie sprawę, jak jestem wątły i jak ograniczone są moje możliwości. Uświadamiam sobie fizycznie te dwa słabe punkty. A jednym z rezultatów biegania trochę dalej niż zwykle jest to, że staję się o ten nadliczbowy kawałek silniejszy. Jeśli czuję gniew, kieruję gniew ku sobie. Jeśli przeżyłem rozczarowanie, wykorzystuję je do udoskonalenia siebie. Zawsze żyłem w taki sposób. Przyswajam po cichu wszystko,co mogę, i oddaję to później światu w tak przekształconej, jak to tylko możliwe postaci jako część fabuły powieści.

Haruki Murakami
O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu
tłumaczenie:  Jędrzej Polak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.