Losy dziennika intymnego pisarza dzieliły najczęściej jego listy. „Z pedanterią, - pisze Natalia Modzelewska - która w życiu domowym stanowiła jej nieocenioną zaletę, Anna Dostojewska atramentową krechą zamazywała wszystko, co w jej pojęciu mogłoby rzucić cień na dobre imię małżonka. Nie szczędziła nawet jego licznych w listach do niej zwrotów miłosnych, które wydawały się jej nazbyt zmysłowe”[2]. Czynność zamazywania można by uznać za akt obłudy, ale „hipokryzja - jak zauważył pewien semiotyk ze szkoły tartuskiej - jest przywilejem społeczności ludzkiej i im bardziej kultura danego społeczeństwa jest tradycjonalistyczna, tym więcej możliwości dla «rozkwitu» hipokryzji (zresztą hipokryzja w umiarkowanych dawkach jest konieczną właściwością wszelkiej kultury: normy etyczne, etykieta, ubiór itd. - zawierają zawsze elementy hipokryzji: bez takiej «umiarkowanej» hipokryzji niemożliwe byłyby stosunki oficjalne, w ogóle społeczeństwo nie mogłoby istnieć, rozpadłoby się pod naporem chwilowych namiętności i nastrojów jednostek)”. Poczynania Dostojewskiej wpisywały się zatem w „zachowanie epistolarne” - i szerzej tekst zachowania - powszechnie akceptowane w mieszczańskiej Europie drugiej połowy XIX wieku.
Tadeusz Klimowicz
Pożar serca.
16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.