wtorek, 24 maja 2016

Sztukę czytania, czyli nieobecności ...

Sztukę czytania zawdzięczam Jadwidze Chrząszczewskiej i Cecylii Niewiadomskiej. Sztukę czytania, czyli nieobecności, bo tak się stało, że już nie musiałam pędzić w dół po schodach ani wyglądać oknem, ani wybiegać z bramy, ani chować się za wieszak w przedpokoju, żeby być gdzie indziej. Zjawiły się takie drzwi i okna, które bez klucza i bez skrzypnięcia same się otwierały na różne inne miejsca, i wszędzie tam mogłam być, nie pytając nikogo, czy można. Najwięcej książek dostawałam na Gwiazdkę, czekały pod choinką i od razu tam na dywanie, leżąc na brzuchu, skropiona gorącymi łzami świeczek, wkładałam palce w uszy i odpływałam, przestawałam widzieć i słyszeć otoczenie, przestawałam być obecna, a jeżeli mnie ciągnięto za rękę, popychano, kazano wstawać, kopałam i wołałam: „Anu! anu!” Uzbrojona w ten okrzyk, którego pochodzenia nie znam, zamierzając się nim jak płonącą żagwią na każdego, co mnie chciał zmusić do obecności, szczerzyłam zęby i odmawiałam przyjęcia słów, wypowiadanych do mnie takiej, jaka akurat nie byłam; bo odkąd panie Chrząszczewska i Niewiadomska wprowadziły mnie w świat „nieprawdziwy”, świat „prawdziwy” zbrzydł i rozpadł się, a razem z nim zginęła Marylka, siostra Aleksandra, córka Józefa matematyka i Adeliny skrzypaczki, wnuczka różańcowej babci, lokatorka spod siódmego w kamienicy na Siennej 19. Obiit Marylka — fantom natus est.


Kuncewiczowa, Fantomy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.