niedziela, 22 maja 2016

Podobnie jak behawioryści, uważał, że ludzie, jeśli poddać ich presji zorganizowanej opinii publicznej, są nieskończenie podatni na wpływy


31 marca 1929 roku kobieta nazwiskiem Bertha Hunt dołączyła do odświętnie ubranego tłumu przechodniów uczestniczących w pochodzie zwanym w Nowym Jorku Wielkanocną Paradą, który szedł właśnie Piątą Aleją. Bertha wzbudziła sensację, zapalając papierosa marki Lucky Strike. Oczywiście jej zachowanie nie wywołałoby takiej reakcji, gdyby nie artykuły w prasie, które z wyprzedzeniem poinformowały o tym, co ma się wydarzyć. Hunt powiedziała później reporterowi z nowojorskiej gazety „Evening World”, że „wpadła na pomysł tej kampanii, kiedy mężczyzna, który szedł z nią ulicą, poprosił, żeby zgasiła papierosa [sic], gdyż to go zawstydza. «Rozmawiałam o tym z przyjaciółkami i uznałyśmy, że najwyższy czas zrobić coś w tej sprawie»”'.

Rzecz jasna, o akcji Berthy i jej przyjaciółek poinformowano prasę ze stosownym wyprzedzeniem. Wydany został komunikat informujący, że Hunt oraz jej koleżanki będą paliły „pochodnie wolności” „w imię równości płci i dla przełamania seksualnego tabu”. Bertha wspomniała również, że razem z przyjaciółkami przejdą obok „kościoła baptystów, do którego uczęszcza John D. Rockefeller”, gdyż gdyby zdarzyło się, że akurat tam będzie, da mu to szansę wyrażenia aprobaty dla tego, co robią. Pod koniec dnia Berha i jej przyjaciółki oznajmiły prasie, że miały nadzieję „coś zapoczątkować; pochodnie wolności, bez faworyzowania którejkolwiek z ich marek, obalą dyskryminujące kobiety tabu związane z paleniem przez nie papierosów, a nasza pleć nie zaprzestanie walki z wszelkimi postaciami dyskryminacji”.

Panna Hunt nie powiedziała jednak reporterowi, że jest sekretarką człowieka o nazwisku Eddie Bernays i nie wspomniała także, że pan Bernays jest samozwańczym ekspertem w nowej dziedzinie public relations, któremu American Tobacco Company wypłaciło pokaźne honorarium za promowanie palenia papierosów przez kobiety. Rzekoma feministyczna akcja na rzecz emancypacji kobiet była w rzeczywistości pijarowską manipulacją, mającą na celu uzależnienie kobiet od palenia i stworzenie w ten sposób nowego rynku zbytu papierosów. Kolejny raz to, co przedstawiano jako element seksualnego wyzwolenia, w rzeczywistości było formą uzyskania kontroli nad ludźmi.

Wiele lat później o kampanii „pochodni wolności” Eddie wypowiedział się w tonie filozoficznym. „Przekonałem się, że ugruntowane obyczaje można przełamać poprzez dramatyczny apel upowszechniany przez sieć mediów” - napisał we wspomnieniach''. Zapomniał jednak wspomnieć, że nakreślił podstawową definicję sposobu funkcjonowania public relations i reklamy w latach dwudziestych XX wieku. Eddie, podobnie jak behawioryści, uważał zapewne, że ludzie, jeśli poddać ich presji zorganizowanej opinii publicznej, są nieskończenie podatni na wpływy. Aby jednak zrozumieć jego postawę, należy umieścić ją we właściwym kontekście historycznym. W istocie mówi on o erozji obyczajowości wywoływanej manipulacjami namiętnościami. Przez całe stulecie tradycja i moralność okazywały się podatne na szeroko zakrojone kampanie dostarczające „naukowego” uzasadnienia dla folgowania pragnieniom i pożądaniom. Feminizm nie był tutaj wyjątkiem. Zakładał systematyczne wprowadzanie zmian do systemu wartości wyznawanych przez kobiety, gdyż widział w tym sposób na wyprowadzenie ich z domów i uczynienie z nich siły roboczej, co skutkowało obniżeniem zarobków oraz osłabieniem pozycji związków zawodowych, a w przypadku warstw pracujących, także rodziny.

Michael Jones, Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej.
tłumaczenie: Jerzy Morka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.