poniedziałek, 30 maja 2016

To co inni nazywają nacjonalizmem Orbanów i Le Penów, to dla Sloterdijka „obrona konieczna”

Od jakiegoś już czasu Sloterdijk jest coraz ostrzej atakowany przez lewicę, oskarżającą go o to, że w jego tekstach wyczuwalny jest język prawicowej Alternatywy dla Niemiec. Pojawiają się bowiem u niego takie podejrzane terminy jak „niebezpieczeństwo inwazji”, „zalew przez muzułmanów” „płodność biedy”(w krajach arabskich), „rozmnażanie bojowe”, „broń ludnościowa”, „miliony młodych mężczyzn obezwładnią Europę”. Sloterdijk wyznaje „typowe dla prawicy teorie spiskowe”, mianowicie, że strumienie uchodźców kierowane są zgodnie z czyimiś geopolitycznymi zamysłami w celu osłabienia Europy – to co na naszych oczach się rozgrywa to, jego zdaniem, „apokalipsa realności”.

Typowanemu niegdyś na następcę Jürgena Habermasa filozofowi, wedle którego w życiu medialno-publicznym RFN „eter kłamstwa jest tak gęsty jak nigdy od czasu zimnej wojny” zarzuca się, że jest islamofobem, głosi idee antynowoczesne, antyzachodnie, antycywilizacyjne, wrogie wobec obcych, marzy o zbudowaniu „filozoficznego państwa stanowego”, wykluczającego wspólne człowieczeństwo. Protekcjonalne gesty mecenasów i prywatną dobroczynność stawia wyżej niż sprawiedliwy system podatkowy, rewolucja francuska to nie wyzwolenie człowieka poprzez urzeczywistnienie zasada wolności, równości i braterstwa, ale „wypadek przy pracy” historii, który przewrócił symboliczny porządek świata. Wielokulturowość oznacza pluralizm kultur spajanych wewnętrzną solidarnością, która wcale nie musi obowiązywać w stosunkach z kulturami zewnętrznymi, ponieważ te nie bytują wcale pod wspólnym dachem, ale tworzą obce, nierzadko wrogie światy. To co inni nazywają nacjonalizmem Orbanów i Le Penów, to dla Sloterdijka „obrona konieczna” w obliczu „uniwersalistycznego zawłaszczania” przez Unię Europejską, to reakcja na uniwersalizm i moralizm lewicy.

Sloterdijk krytykuje politykę Merkel w kwestii uchodźców, grzmi przeciwko „merkelowskiej propagandzie gościnności”. Jej polityka to akt rezygnacji z suwerenności, równoznaczny z polityczną abdykacją. Nie istnieje moralny obowiązek samozniszczenia, przypomina Sloterdijk szefowej rządu. Niemcy muszą się nauczyć jaką wartością są granice; niezbędna jest wspólna polityka graniczna w Europie – skuteczna i efektywna. Na dłuższą metę zwycięży „terytorialny imperatyw”. Państwo narodowe, uważa Sloterdijk, ma przed sobą długie życie, jest jedyną wielką strukturą polityczną, która do tej pory jako tako funkcjonowała. Jako luźny związek państw Unia Europejska ma lepszą przyszłość przed sobą niż gdyby postawiła na jeszcze głębszą integrację.

Tomasz Gabiś, fragment artykułu →

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.