wtorek, 24 maja 2016

W każdym razie jednak żyje już dość długo, żeby nie traktować zbyt poważnie czyichś programowych i rzekomo obowiązujących opinii


Do Jamesa Sandoe
10 sierpnia 1947 r.

Dostałem „Partisan Review”. Jest to pismo w swoim rodzaju wcale dobre. Brak co prawda kogoś takiego, jak Cyril Connolly czy Orwell i z pewnością jest na dużo niższym poziomie od starego „Dial”, którego na początku lat dwudziestych byłem nieco zbyt oddanym wielbicielem. Czystej wody intelektualiści są znakomitym katharsis dla pisarza myślącego kategoriami bardziej praktycznymi, który czy pisze tylko dla pieniędzy, czy nie tylko dla pieniędzy, w każdym razie jednak żyje już dość długo, żeby nie traktować zbyt poważnie czyichś programowych i rzekomo obowiązujących opinii.

Shaw, jako bardzo młody człowiek z rudą jeszcze brodą, miał w Londynie odczyt na temat, który wówczas coś jeszcze znaczył, a mianowicie „Sztuka dla sztuki”. Oczywiście Shawowi ten prąd się nie podobał, w ogóle zresztą niewiele rzeczy mu się podobało, chyba że sam je zainicjował.

Ale sztuka dla propagandy to coś znacznie jeszcze gorszego. Pismo poświęcone krytyce, którego nadrzędnym celem nie jest inteligentne myślenie, ale myślenie w taki sposób, aby nie wykraczać poza zespół idei politycznych tego czy owego kierunku, zawsze w końcu zawiera artykuły krytyczne jedynie w potocznym rozumieniu tego słowa, inteligentne zaś tylko w sensie ustawicznego i mozolnego szukania nowych określeń dla spraw dawno odkrytych przez innych ludzi. Toteż po pewnym czasie takie pisma więdną, nie nabierają nigdy rumieńców życia, nabierają tylko niechęci do poglądów innych ludzi na życie. Odznaczają się nietolerancją ludzi bardzo młodych i cherlactwem, będącym wynikiem zamkniętych, nieprzewietrzanych pokoi i zbyt wielkiej ilości papierosów wypalanych po północy.. 


Raymond Chandler, Mówi Chandler, przekład Ewa Budrewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.