niedziela, 22 maja 2016

Nie szukamy uznania, popularności, nie robimy kariery. Nikim nie rządzimy, nie kierujemy, niczego nie nakazujemy i niczego od kogokolwiek nie żądamy

A sam Jakubek, żyjący jak ślepy kornik w spróchniałej sośnie, ma choć jedno pragnienie?

– Ma – stanowczo twierdzi Mechiavelli . – Podstawowe dla ludzi pragnienie sukcesu.

Gnomy rzadko zdumiewają jego, Andrzeja. Ale to, co mówi Mechiavelli, jest tak pozbawione podstaw, że on, Andrzej, wybucha głośnym, serdecznym śmiechem.

– O Boże – mówi do gnoma – wszystko możesz nam przypisać, ale nie chęć osiągnięcia sukcesu w czymkolwiek. Od dawna nie chcemy pieniędzy, które są miernikiem wszelkich osiągnięć. Nie szukamy uznania, popularności, nie robimy kariery. Nikim nie rządzimy, nie kierujemy, niczego nie nakazujemy i niczego od kogokolwiek nie żądamy.

– A jednak – mówi twardo Mechiavelli – chytrze wybraliście sukces najznaczniejszy. Jest nim śmierć w wybranym samodzielnie terminie. Zgon oznaczony, w którym nic się nie traci, a zyskuje absolut ciągłej niepamięci lub wiecznego trwania. Sukces niezniszczalny. I nie zamierzacie zawdzięczać go przypadkowi, tylko własnej woli.

- Duże świństwo wynikające z potwornego egoizmu – potakuje Didirot. – Co za przebiegłość.

– Niech was szlag trafi! – krzyczy wściekle on, Andrzej. – Precz, sukinsyny!
Błyskawiczny zamach naszego ramienia mógłby połamać karki gnomom, gdyby nie miały nadzwyczajnego refleksu lub, jak twierdzi on, Jakub, gdyby istniały.
Skrzaty rozpierzchają się i przez długi czas oddychamy głęboko powietrzem wytwarzanym w klatce przyrody. My, Zatraceński, nie chcemy więcej ani myśleć, ani czuć. Nie chcemy rozpatrywać wartości i nicości na przykład władzy, czy jest ona dla czy przeciw ludziom. Nie będziemy analizować nonsensu dni powszednich ani tworzyć dla siebie azylu wśród trocin, książek i pachnących wiórów. Nie zastanowimy się więcej nad miłością i czy istotę jej stanowi egoizm albo altruizm. Czy człowiek brzmiący dumnie kieruje swoim losem, czy zależy on od głupców i zbrodniarzy albo nieba w błękitnych płomieniach piekielnych ogni.
I niech to nazywa się wspaniałym sukcesem.

Do niego, Andrzeja, bardzo ostrożnie podchodzi Pleton i mówi z niezmierną czułością: – Nie martw się, Zatraceński. Wszyscy są niedojrzali.


Anatol Ulman, Potworne poglądy cynicznych krasnoludków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.