poniedziałek, 30 maja 2016

Ludzie, krocząc po owej równi pochyłej, wykształcają w sobie brak wrażliwości, który zwiększa się proporcjonalnie do stopnia ich degradacji


Podobnie jak podczas wojny secesyjnej, która stworzyła okazję wykorzystywania seksualnych ciągot żołnierzy i robienia na tym pieniędzy - co było powodem wprowadzenia przez prezydenta Lincolna pierwszych w historii kraju przepisów zakazujących niemoralnych zachowań - w czasie II wojny światowej rozkręcił się biznes polegający na rozprowadzaniu i sprzedawaniu amerykańskim żołnierzom w różnych rejonach świata plakatów ze skąpo odzianymi „pin up girls” oraz hollywoodzkimi aktorkami. Po zakończeniu wojny popyt na nie bynajmniej nie ustał, ale wzrósł, podsycany przez zjawiska i wydarzenia, których częścią był raport Kinseya. Towarzyszył temu wzrost popytu na nagość. Początki lawiny pornografii, która zalała kraj w łatach siedemdziesiątych, wyglądały skromnie i różniły się od niej tak, jak źródła Amazonki różnią się od jej ujścia, ale kierunek przyszłych zmian został wytyczony już wtedy. Problemem była bierność wobec tego rodzaju obsceniczności i niedostrzeganie, jakie skutki będzie to miało dla kultury. Im powszechniejsze stawało się to zjawisko, tym mniej rozumiano, co w istocie oznacza.

W roku 1948, czyli mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Bettie Page rozpoczynała karierę najpopularniejszej „pin-up girl” w Nowym Jorku, Richard Weaver w Ideas Have Consequences napisał:

Najgorsze jest to, że ludzie, krocząc po owej równi pochyłej, wykształcają w sobie brak wrażliwości, który zwiększa się proporcjonalnie do stopnia ich degradacji. Upadek ten widać najwyraźniej u źródła; kiedy nawyk ten się utrwala, widzimy, że anormalny stan zobojętnienia narasta wraz z pogłębianiem się moralnego kryzysu. Wówczas pojawiają się pierwsze słabe sygnały ostrzegawcze, że to najlepsza okazja, aby nie dopuścić do samozatraty; i to, jak podejrzewam, tłumaczy, dlaczego średniowiecznych myślicieli tak bardzo poruszały kwestie, które dziś wydają się nam bezprzedmiotowe. Jeśli dalej kroczymy po tej drodze, głosy ostrzegawcze cichną i można osiągnąć stan, w którym całkowicie traci się orientację moralną. I tak, konfrontowani z ogromną brutalnością naszych czasów, wydajemy się być niezdolni do tego, żeby odpowiednio przeciwstawić się wypaczaniu prawdy oraz aktom zezwierzęcenia... Dochodzimy do stanu, w którym zatracimy zdolność dostrzegania własnej niemoralności, a stoczywszy się, nie będziemy mieli narzędzi, dzięki którym moglibyśmy ocenić stopień naszego upadku.

Michael Jones, Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej.
tłumaczenie: Jerzy Morka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.