poniedziałek, 23 maja 2016

Wdowy po pisarzach

Właśnie w chwili zgonu pisarza jego najbliżsi (żona, matka, kochanka, dzieci, krewni, przyjaciele) dokonywali wyboru, świadomie lub podświadomie, nowych „scenariuszy zachowań”. Za sprawą Anny Dostojewskiej w Rosji najwcześniej ukształtował się „repertuar ról” przypisanych Wdowie - kapłance chroniącej przed zapomnieniem imię i dorobek zmarłego. Na miano „wzorowej wdowy” (tak Anna Achmatowa określiła Jelenę Bułhakową) zasłużyły w oczach współczesnych i potomnych Nadieżda Mandelsztam, Maria Płatonowa, Tatiana Paustowska. To im wiele ciepłych słów poświęcili Josif Brodski („Na osiemdziesiąt jeden lat swojego życia Nadieżda Mandelsztamowa dziewiętnaście lat przeżyła jako żona największego rosyjskiego poety tego stulecia, Osipa Mandelsztama, a czterdzieści dwa - jako wdowa po nim. Na resztę złożyły się dzieciństwo i młodość. Wśród ludzi wykształconych, zwłaszcza literatów, wystarczy być wdową po wielkim człowieku, by zdobyć sobie pewną pozycję. Jest tak szczególnie w Rosji, gdzie przez lata trzydzieste i czterdzieste reżim naprodukował takie ilości wdów po pisarzach, że w połowie lat sześćdziesiątych wystarczyłoby ich na utworzenie własnego związku zawodowego”) i Andrzej Drawicz („Strach pomyśleć, co byłoby bez nich, wdów po pisarzach. Nie byłoby całych rozdziałów i tak pokiereszowanej historii literatury. [...]. Towarzyszą swoim wybrańcom przez dłuższe czy krótsze lata ich biografii i powołań, ucząc się znosić zmienne koleje losu: alkoholowe upojenia, kaprysy, depresje, zdrady. [...]. Trzeba męstwa, charakteru, opanowania, kiedy przychodzą groźby i szantaże. Trzeba z jasną twarzą pomagać znosić oszczerstwa, donosy, pogromowe artykuły”).

Sądzę, że dla wielu wdów „życie po” miało być formą kompensacji za lata nienajszczęśliwszego - z różnych zresztą powodów - małżeństwa. Wybierały różne drogi, korzystały z bogatego „repertuaru chwytów strategicznych”. Wybór nieodpowiedniego sprawił, że na przykład Sofii Tołstojowej nie udało się wykreować wiarygodnego mitu rodzinnej arkadii, hipnotyzującej legendy, w którą mogłaby się wpisać. Popełniała za dużo błędów, które nigdy nie przydarzyłyby się - doskonale wyczuwającej wszelkie niuanse public relations - Annie Dostojewskiej. Żona Fiodora Michajłowicza kierowała się w życiu budzącą powszechną sympatię dewizą „mój biedny Fiedia” i umiejętnie usuwała się na dobrze oświetlony drugi plan, a żona Lwa mówiła wciąż o własnych cierpieniach i wspomnienia o mężu zatytułowałaby zapewne Ja, biedna Sonia.

Kolejne generacje żon (wdów) nauki pobierały częściej u Dostojewskiej - Jelena Siergiejewna „[...] szybko stała się częścią legendy o Bułhakowie”; Nadieżda Jakowlewna trafiła do podręczników i leksykonów (np. do Słownika pisarzy rosyjskich[5] pod redakcją Floriana Nieuważnego), a w adresowanej do młodego odbiorcy Literaturze powszechnej Jana Tomkowskiego została wręcz potraktowana na równi z mężem (hasło Mandelsztamowie).


Tadeusz Klimowicz Pożar serca.  
16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.