sobota, 28 maja 2016

Mówienie, że człowiek folgujący własnym zachciankom w sposób naruszający porządek moralny dostępuje w ten sposób psychologicznego wyzwolenia, oznacza w istocie tylko tyle, że sam siebie zniewala


Państwem rządzi ten, kto wyznacza obyczajowość seksualną. To pozostaje niezmienne. Zmieniają się szczegóły, ale w skali makro obraz pozostaje ten sam. Rewolucja seksualna, która dokonała się w Stanach Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych XX stulecia była powtórką rewolucji, która w państwach obszaru niemieckojęzycznego trwała w okresie między I a II wojną światową. Zdaniem Sharafa, Reich i jego zwolennicy „chcieli odebrać Kościołowi katolickiemu kształcenie młodzieży oraz możliwość wpływania na umysły młodych. Przyświecała temu idea stworzenia kompletnej osobowości; celem było wykreowanie «socjalistycznego człowieka»”'.

Walka ta przeniosła się na terytorium Ameryki, kiedy spora część kulturowych bolszewików, których wygnali naziści, znalazła schronienie w Stanach Zjednoczonych. „Ostra polityczna polaryzacja między chrześcijańskimi socjalistami, z ich wiejskimi, katolickimi wyborcami, a socjaldemokratami, których świecki elektorat wywodził się głównie z miast”'* została przeniesiona do Ameryki, gdzie przedstawiciele podupadających protestanckich elit otworzyli drzwi swoich instytucji przed ludźmi pokroju Reicha, Paula Tillicha, Waltera Gropiusa i innych kulturowych bolszewików, gdyż widzieli w tym sposób na prowadzenie wojny z amerykańskimi katolikami, którzy wtedy właśnie zbierali polityczne owoce długotrwałej ekspansji demograficznej, a zwłaszcza gwałtownego przyrostu naturalnego, który nastąpił po drugiej wojnie światowej, w latach 1946-1964. Rewolucja seksualna z lat sześćdziesiątych była kontratakiem wymierzonym w odradzającą się i rosnącą w siłę katolicką wspólnotę. W tamtym czasie celem apologetów seksualnego wyzwolenia, było przekonanie katoliczek do stosowania środków antykoncepcyjnych. W łatach dziewięćdziesiątych XX wieku celem seksualnego wyzwolenia było nakłonienie katolickich córek do uprawiania masturbacji oraz przekonanie ich do pornografii. W obu przypadkach stawką w tej grze była władza. W odniesieniu do pierwszego z nich, chodziło o to, żeby odebrać Kościołowi kontrolę nad życiem seksualnym katoliczek i w ten sposób osłabić polityczne znaczenie katolickiej wspólnoty, której podstawą był właśnie jej bardzo wysoki przyrost naturalny. To, że Kościół tę bitwę przegrał, oznaczało, że seksualne wykorzystywanie kobiet zwiększy się i przybierze ostrzejsze formy. W latach dziewięćdziesiątych córki kobiet, które używały antykoncepcji, były wykorzystywane finansowo i seksualnie w jeszcze skrajniejszy i bardziej jawny sposób niż wcześniej ich matki. Na przestrzeni owych trzydziestu lat jedyną rzeczą, która uległa zmianie, był zakres owego zniewolenia. Zdaniem Josepha McCarrolla: „Ideologiczny projekt wyzwolenia się od tłumienia seksualności poprzez kontakt z naruszającymi przyjęte normy obrazami realizowany jest w mediach, które ustawicznie zawężają granice tego, co niedozwolone, a co można przedstawić, powiedzieć, wyśpiewać, przedyskutować i uznać za akceptowalne, oraz na uczelniach i w placówkach kształcących, gdzie techniki nauczania i programy wykorzystuje się dla wpajania uczniom, aby unikali racjonalnej samokontroli emocji, wyobraźni, pragnień, dokonywanych wyborów oraz własnych zachowań”'.

„Wyzwolenie się od tłumienia seksualności” jest „przenoszone do nowego systemu edukacji poprzez wspólny, kolektywny rodzaj pracy grupowej i przybiera tam postać ukrytej formy społecznej kontroli oraz psychicznej homogenizacji”, którą promuje się podczas zajęć z wychowania seksualnego, mających na celu, pod przykrywką „bezpiecznego seksu”, popularyzować permisywny stosunek do masturbacji. Niezależnie od płaszczyka, pod którym się to ukrywa, skutek jest taki sam; zasady moralności przedstawia się jako przykład „ucisku”, pozbawiając tym samym dziecko głosu rozumu, który jest wszak jego pierwszą linią obrony przeciwko wykorzystywaniu go:

Samokontrola, zwłaszcza zaś skromność, czystość i wierność w obszarze seksualności uważane są za „ucisk”, emocjonalne zaburzenie od którego społeczeństwo oraz dzieci w wieku szkolnym należy „wyzwolić”. Jednym z głównych instrumentów, które mają umożliwić to „wyzwolenie”, jest kontakt z naruszającymi przyjęte normy obrazami, mającymi spowodować zawieszenie albo obejście racjonalnej samokontroli, którą głosi chrześcijaństwo oraz tradycyjna, filozoficzna wiedza o moralności i cnotach”.

Skoro moralność jest formą ucisku, oznacza to, że umysł jest represyjny, a jeżeli tak, człowiek może uzyskać wolność jedynie będąc irracjonalnym - kiedy jednak takim się staje, jedyną rzeczą, jaka popycha go do działania, są osobiste chęci, impulsy i namiętności. Rzecz jednak w tym, że kiedy człowiek poddaje się namiętnościom, traci kontrolę nad swoim postępowaniem. I dlatego właśnie tego rodzaju wolność, co słusznie zauważono już przed wiekami, staje się formą zniewolenia. Orędownicy tak pojmowanej wolności, czy zdają sobie z tego sprawę, czy też nie, upowszechniają pewien rodzaj kontroli nad społeczeństwem, gdyż motyw ludzkiego działania, którym uprzednio był rozum, zastępują teraz stymulowaniem namiętności. Ci zaś, którzy kontrolują bodźce stymulujące, kontrolują także tych, którzy się nimi kierują. Celem upowszechniania obrazów o treści seksualnej jest władza nad społeczeństwem. Jednostki rezygnujące z rozumu są powodowane namiętnościami, te zaś finansowo i politycznie wykorzystują ludzie, którzy o upowszechnianiu owych obrazów decydują. Wyciągając z nich zyski finansowe, przyczyniają się do wyboru na odpowiedzialne stanowiska osób, którzy rozłożą nad nimi polityczny parasol - tak oto system wykorzystywania finansowego przekształca się w formę politycznej kontroli.

Istnieją jednak i inne tego konsekwencje. Jedna z lekcji, wynikających z doświadczeń minionych dwóch tysięcy lat mówi wyraźnie, że ludzkimi namiętnościami można sterować z zewnątrz. Platon rozumiał rolę, jaką muzyka może odgrywać w manipulowaniu namiętnościami, i dlatego uważał, że w państwie idealnym pewnych utworów nie można wykonywać w obecności ludzi młodych, niemających jeszcze dostatecznego doświadczenia i umiejętności panowania nad swymi uczuciami. To samo odnosi się także do obrazów. Rozwój technologii nie zmienił ludzkiej natury, ale umożliwił manipulowanie ludźmi na wiele sposobów, które w przeszłości wykraczały poza granice wyobraźni. Muzyka jest określana mianem „inżynierii muzycznej”, a oznacza to tyle, że obecna technologia umożliwiła manipulowanie ludźmi za pomocą muzyki w taki sposób, aby szybciej pracowali bądź więcej kupowali. Technologia umożliwiła ludziom pozbawionym skrupułów wykorzystanie ostrzeżeń Platona do własnych celów i posłużenie się muzyką jako narzędziem kontrolowania ludzkich zachowań.

To samo a fortriori odnosi się do „obrazów transgresyjnych”. Zaćmiewają umysł, a rozbudzają namiętności. Mówienie, że człowiek folgujący własnym zachciankom w sposób naruszający porządek moralny dostępuje w ten sposób psychologicznego wyzwolenia, oznacza w istocie tylko tyle, że sam siebie zniewala.

Michael Jones, Libido dominandi. Seks jako narzędzie kontroli społecznej.
tłumaczenie: Jerzy Morka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.