poniedziałek, 30 maja 2016

Są podstawy, by uznać, że współczesny człowiek stał się moralnym idiotą

Kiedy zastanawiałem się nad światem, do którego miałem kierować te rozważania, byłem pod wrażeniem tego, jak trudno przyjąć początkowe założenia. Trudność ta była częściowo wynikiem szeroko rozpowszechnionej "postępowej" teorii historii, z jej wiarą, że najdalszy punkt w czasie oznacza punkt najwyższego rozwoju. Owa teoria wspomagana jest bez wątpienia przez teorie ewolucji, które bezkrytycznie sugerują coś w rodzaju koniecznego przejścia od prostoty do zróżnicowania. Największy kłopot znajduje się jednak głębiej. Jest to potworny problem, pojawiający się, gdy przyjdzie do konkretów: jak nakłonić ludzi do zróżnicowania między lepszym a gorszym? Czy dzisiejsi ludzie są wystarczająco wyposażeni w racjonalną skalę wartości, by powiązać twierdzenia za pomocą rozumu? Są podstawy, by uznać, że współczesny człowiek stał się moralnym idiotą. Tak niewielu jest tych, którzy zadają sobie trud oceny swego życia lub trud akceptacji kary, mający swe źródło w uznaniu, że nasz obecny stan może być stanem upadku, iż rodzi się pytanie, czy ludzie dziś rozumieją, co to znaczy wyższość ideału. Można by przyjąć, że abstrakcyjne rozumowanie jest im obce, ale cóż pomyśleć, kiedy stawia im się przed oczy najbardziej konkretne świadectwa, a oni nadal nie są zdolni do wskazania różnicy lub wyciągnięcia wniosku? Od czterech stuleci każdy człowiek jest nie tylko swym własnym kapłanem, ale także swym własnym profesorem etyki, a konsekwencją tego jest anarchia zagrażająca nawet temu minimum uznawanych powszechnie wartości, które jest konieczne dla istnienia państwa.

Prawdziwie świadczy o nas przysłowie naszych czasów: "Jeśli szukasz pomnika głupoty - rozejrzyj się wokół siebie". Za naszego życia widzieliśmy miasta starte z powierzchni ziemi, prastare wierzenia dotknięte klęską. Możemy słusznie zapytać słowami św. Mateusza, czy nie stoimy wobec "wielkiego zamętu, jakiego nie było od początku świata"? Od wielu lat żyliśmy z zuchwałą pewnością, że człowiek osiągnął stan niezależności, który sprawił, że dawne ograniczenia stały się bezużyteczne. I tak, w pierwszej połowie XX wieku, będąc na wyżynach nowoczesnego rozwoju obserwowaliśmy niebywałe wybuchy nienawiści i gwałtu; widzieliśmy całe narody spustoszone przez wojnę i zamknięte w obozy karne przez zdobywców; widzieliśmy jak połowa ludzkości traktuje drugą połowię niczym złoczyńców. Wszędzie ujawniają się symptomy masowej psychozy. Najbardziej złowrogi jest widok rozsypujących się podstaw wartości. Nasza jedyna planeta przedrzeźniania jest przez światy, które wartości te rozumieją w najróżniejszy sposób. Opisane oznaki rozpadu rodzą strach, zaś strach prowadzi do desperackich, jednostronnych wysiłków na rzecz ocalenia, co tylko pogłębia ten proces.

Podobnie jak Makbet, człowiek Zachodu podjął jedną złą decyzję, która stała się wystarczającą i ostateczną przyczyną innych złych decyzji.

R. Weaver Idee mają konsekwencje
tłumaczenie: Barbara Bubula

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.