poniedziałek, 30 maja 2016

Współczesny mężczyzna jest Bytem-ku-Emeryturze (Dasein-zur-Rente)

Klonovsky bardzo mocno podkreśla, że jest mężczyzną, zatem naturalnie przyjmuje perspektywę męską, niekiedy zdecydowanie męską, co w dzisiejszych czasach należy – dla uniknięcia nieporozumień – wyraźnie zaznaczyć. Świadom jest tego, że bieg świata zagraża istnieniu niektórych drogich mu wartości, stąd niekiedy polemiczny ton, który jednak „szybko się ulatnia i za którym nie skrywa się tęsknota za starymi dobrymi czasami, w które autor nie wierzy tak samo jak nie wierzy w niepokalane poczęcie”.

Autor chce – jak sam deklaruje – odpowiedzieć na pytanie jak i po co warto żyć, warto w całkiem codziennym, niepatetycznym sensie. Wie, że jego odpowiedzi nie zadowolą wszystkich, a nawet większości, dlatego z góry uprzedza, że mowa jest o jego własnych wartościach życiowych. Nie dąży do stworzenia jakiejś obiektywnej hierarchii aksjologicznej, nie posługuje się żadną ogólną zasadą porządkującą to, co w życiu cenne, chodzi mu raczej o, by tak rzec, aksjologiczne ułamki i fragmenty, krótkie mowy w obronie wartości nadających życiu barwę i smak.

W zeszłym roku Klonovsky opublikował Nekrolog bohatera, namiętną obronę mężczyzny, którego wartości – wśród nich bezustanna gotowość opieki, obrony, poświęcenia się dla kobiety – są niszczone przez walec „genderyzmu”, powodującego podwójny regres, albowiem proces karłowacenia mężczyzn wywołuje analogiczny proces karłowacenie kobiet. Ideologia genderyzmu to zdaniem Klonovsky`ego ideologia narodów wymierających, przejaw dekadencji, ale dekadencji lichej, szarej, bez blasku, nie mającej w sobie żadnej wielkości.

Współczesny zachodni mężczyzna to człowiek wyczerpany egzystencjalnie, bez ojczyzny, bezdomny, bez woli władzy, tak „liberalny”, że nie przychodzi mu do głowy nic, co byłoby warte obrony. Dał się zre(e)dukować do rodzaju nijakiego, problemy chce rozwiązywać gadaniem, nie zna ani trybu orzekającego, ani rozkazującego a jedynie przypuszczający. Jest całkowicie odporny na każdy rodzaj patosu, choć kiedy się wzruszy, płacze ukradkiem. Na bóle ma tabletki, najważniejsze jest dlań bezpieczeństwo, na przyjęciach najchętniej rozmawia o zabezpieczeniu na starość, jest Bytem-ku-Emeryturze (Dasein-zur-Rente). Ale drzemie w nim jeszcze resztka wstydu za to, czym się stał w społeczeństwie starzejącym się, sfeminizowanym, płaczliwym, sterowanym przez historyczne poczucie winy, hołdującym równości i androgyniczności.

Chce się za pomocą terapii – indywidualnej i społeczno-kulturalnej – wykorzenić wszystko co męskie. Silna płeć? To było dawno temu! Większość współczesnych mężczyzn to lękliwe i chronicznie niepewne samych siebie emocjonalne kaleki. Feministyczna propaganda i praktyka poczyniła tu spustoszenia, przy których wyrąb lasów tropikalnych jawi się jako drobne wykroczenie. Forsowane przez feministki parytety płciowe, oznaczające promowanie przeciętności, to zjawisko ze sfery luksusu, żąda się parytetu tam, gdzie nic nie ma do stracenia, a dużo do zyskania; nikt nie postuluje parytetu kobiet przy wywożeniu śmieci, w górnictwie, w oddziałach do usuwania skutków katastrof lub w oddziałach w Afganistanie. Co ciekawe, zwraca uwagę Klonovsky, w zarządach i gremiach kierowniczych partii politycznych, jest procentowo więcej kobiet niż kobiecych członków partii. Zatem jak zwykle nie chodzi o „sprawiedliwość”, ale o przywileje.

Pisarz apeluje do mężczyzn, żeby – wbrew propagandzie feministycznej – nie wyrzekali się cnoty rycerskości. Jeśli np. parytety płciowe prowadzą do tego, że mniej zdolna kobieta (tzw. kobieta parytetowa) zabiera posadę mężczyźnie to są to straty uboczne feminizmu, ogromnie irytujące dla tego kogo dotykają, jednak prawdziwa szkoda powstałyby dopiero wówczas, gdyby mężczyzna naprawdę wdał się w wojnę płci, to znaczy traktował kobiety dokładnie tak jak innych mężczyzn, ponieważ wówczas nastąpiłoby rzeczywiście odczarowanie świata.

cały artykuł Pana Tomasza Gabisia o Michaelu Klonovskim tutaj →

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.