czwartek, 19 maja 2016

Zabija go nadczynność pamięci i chłód ironii (oraz jej częstej towarzyszki - autoironii)

Odczuwamy egzystencjalny, paniczny lęk, „pralęk” (Gerardus van der Leeuw) przed Nieznanym, ale stan paraliżującego, traumatycznego strachu może nam towarzyszyć w oczekiwaniu na Znane. Obawiamy się wówczas symptomów zapowiadających nadejście choroby, ale też narażenia się na śmieszność oraz poglądów i zachowań skazujących na anonimowość uniformizacji. Jedni pozostają przez całe życie dziećmi uczącymi się wciąż świata na nowo; inni mądrymi, zgorzkniałymi starcami, obarczonymi bagażem doświadczeń pokoleń. Tych pierwszych utrzymuje przy życiu amnezja serca i granicząca z szaleństwem spontaniczność reakcji, tych drugich zabija nadwrażliwość czy może raczej nadczynność pamięci i chłód ironii (oraz jej częstej towarzyszki - autoironii).

Dlatego Casanova mógł każdej nocy wyznawać wielką miłość kolejnym kochankom, a Czechow starannie ją ukrywał przed najważniejszą kobietą w swoim życiu. Obaj wierzyli - przynajmniej do pewnego czasu - w słuszność dokonanych wyborów. Obaj byli świadomi wagi i wartości słów określających stan uczuć - dlatego Giacomo wypowiadał je niczym mantry, by swoje wybranki wprowadzić w stan hipnozy i uwieść, a Anton ukrywał się w kokonie milczenia, by nie być posądzonym o sentymentalny patos, o uprawianie taniego, trywialnego, semantycznego ekshibicjonizmu i, jak zauważyła Natalia Modzelewska, „trudno wskazać wśród artystów świata człowieka bardziej dyskretnego i hermetycznego niż Czechow. Udostępnienie obcemu spojrzeniu własnych przeżyć było dla niego czymś równie krępującym, jak ukazywanie się choćby przed domownikami w samej bieliźnie”.


Tadeusz Klimowicz Pożar serca. 16 smutnych esejów o miłości, o pisarzach rosyjskich i ich muzach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.