sobota, 21 maja 2016

Filozofować to podać samego siebie w wątpliwość


Apel „jednostki” do „jednostki”

Filozofować to już nie tylko, jakby chcieli sofiści, zdobywać wiedzę czy umiejętność postępowania, pewną sophia. To podać samego siebie w wątpliwość. Wtedy dozna się poczucia, że nie jest się tym, czym się być powinno. Tak wygląda definicja filozofa, człowieka żądnego mądrości, w Uczcie. A owo poczucie płynie z zetknięcia z postacią jaką jak Sokrates, którego sama obecność skłania do zakwestionowania siebie; sugeruje to Alkibiades w końcowym fragmencie Uczty. Wygłoszona przez niego pochwała Sokratesa wydaje się zawierać pierwsze w dziejach wyobrażenie Jednostki, jakże bliskie Kierkegaardowi, jednostki jako osobowości wyjątkowej i nieklasyfikowalnej. Zwykle istnieją, powiada Alkibiades, rozmaite typy, na jakie można podzielić jednostki, na przykład „wielki wódz,szlachetny i dzielny”, jak w czasach homeryckich Achilles, i współcześnie Brazydas, przywódca spartański, albo „wymowny i roztropny mąż stanu” — za Homera Nestor, za naszych czasów Perykles. Ale Sokratesa nie da się zaszeregować. Nie można go porównać do żadnego człowieka, co najwyżej do sylenów i satyrów. On jest atopos: obcy, ekstrawagancki, absurdalny, zbijający z tropu, nie do zaklasyfikowania; powie o sobie w Teajtecie : jestem całkowicie zbijający z tropu (atopos) i nic nie stwarzam prócz aporii (zamieszania).

Ta wyjątkowa postać ma w sobie coś fascynującego, jakieś magiczne przyciąganie. Jej wywody filozoficzne gryzą serce jak wąż i wywołują w duszy, mówi Alkibiades, stan owładnięcia, obłędu, upojenia filozoficznego, a więc zupełnego chaosu. To bardzo ważne stwierdzenie. Na tych, którzy go słuchają, Sokrates oddziałuje w sposób irracjonalny, poprzez emocje, które wywołuje, poprzez miłość, którą inspiruje. W dialogu napisanym przez ucznia Sokratesa, Ajschinesa ze Sfetos, Sokrates mówi o Alkibiadesie, ze jeśli nawet nie jest zdolny nauczyć go niczego pożytecznego (bo przecież nic nie wie), to ufa, że uda mu się uczynić go lepszym dzięki miłości, jaką dla niego żywi, i w takim stopniu, w jakim z nim żyje19. W Teagesie, dialogu mylnie przypisywanym Platonowi, lecz napisanym za jego życia, bo między 369 a 345 r. p.n.e.20, jeden z uczniów mówi Sokratesowi, że nawet gdy się odeń niczego nie uczy, to i tak robi postępy przez to tylko, że przebywa w tym samym miejscu co Sokrates i że może go dotykać. Alkibiades nieraz powie w Uczcie, że zaklęcia Sokratesa mącą jego myśli.

[Sokrates] już mnie tak nieraz tak nastrajał, już mi się nieraz zdawało, że żyć niewart taki jak ja [...] On na mnie wymusza to przeświadczenie, że ja, tyle braków mając, zamiast dbać o swoje własne niedostatki, sprawami Aten się zajmuję.

A przecież Sokrates nie jest ani bardziej elokwentny, ani bardziej błyskotliwy niż inni. Wprost przeciwnie, mówi Alkibiades, na pierwszy rzut oka jego wywody wydają się zupełnie bezsensowne. Mówi o osłach objuczonych, o jakichś kowalach, szewcach, garbarzach i wydaje się, że on zawsze jedno i to samo mówi w ten sam sposób.

Alkibiades zdaje się tu robić aluzję do typowego dla Sokratesa sposobu argumentowania, o którym mowa również w zredagowanych przez Ksenofonta wspomnieniach. Sposób ów polega na dziwieniu się, że ktoś, kto chce zdobyć zawód szewca, cieśli, kowala czy koniuszego, wie, gdzie trzeba szukać nauczyciela, lecz gdy chodzi o sprawiedliwość, nie wiadomo, do kogo się zwrócić. To w tekście Ksenofonta sofista Hippiasz wytyka Sokratesowi, że wciąż powtarza „te same zdania o tych samych sprawach”. Sokrates przyjmuje zarzut tym chętniej, że umożliwia mu to replikę: Hippiasz, wręcz przeciwnie, stara się za każdym razem powiedzieć coś nowego, nawet jeżeli mówi o sprawiedliwości.

A cóż to nowego można powiedzieć o przedmiocie, który zmieniać się nie powinien? Ale Hippiasz odmawia odpowiedzi, dopóki Sokrates nie zaznajomi go ze swoim poglądem na sprawiedliwość:

Ciągle stawiasz innym pytania, przypierasz każdego do muru i w ten sposób naśmiewasz się ze wszystkich. Ale sam nikomu nie chcesz dać odpowiedzi ani wyjawić swego zdania o niczym!

Sokrates na to:

Ja wcale nie żadnym rozumieniem [...] ale czynem jasno dowodzę, co to jest sprawiedliwość.

Co znaczy, że w ostatecznej instancji to istnienie i życie człowieka sprawiedliwego najlepiej określają, czym jest sprawiedliwość.

Potężna indywidualność Sokratesa może rozbudzić poczucie indywidualności u jego rozmówców. Ale ich reakcje są krańcowo różne. Przed chwilą mówiliśmy o radości, jaką Nikiasz przyjmował fakt kwestionowania go przez Sokratesa. Alkibiades z kolei próbował oprzeć się jego wpływowi, odczuwał w jego obecności wstyd, tak dalece nie chciał ulec czarowi Sokratesa, że życzył mu śmierci. Ale Sokrates nie może nic ponad to, że zachęca swojego rozmówcę do autoanalizy, do poddania się badaniu. Aby zawiązał się dialog, który doprowadzi jednostkę do, jak powiedział Nikiasz, zdania sprawy z siebie i ze swego życia, trzeba, by rozmówca Sokratesa na równi z nim zgodził się podporządkować wymaganiom dyskursu racjonalnego albo raczej wymaganiom rozumu. Inaczej mówiąc, troska o siebie i zakwestionowanie siebie samego mogą się zrodzić tylko w akcie przekroczenia jednostkowości, wzniesienia się na poziom uniwersalności reprezentowanej przez logos wspólny obydwu rozmówcom.

P. Hadot Czym jest filozofia starożytna
Przełożył Piotr Domański

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.