WSTĘP
„Macie
zachować milczenie od recytowania Komplety do odmówienia Prymy
następnego dnia. W innym zaś czasie, pomimo, że milczenie nie
będzie obowiązywać tak ściśle, to jednak bardzo pilnie należy
unikać wielomówstwa.”
Reguła
pierwotna
Pouczenie
o milczeniu jest jednym z najdłuższych w Regule; jedynie o
jeden wiersz obszerniejsze są „Różne zalecenia”. Nakazuje ono
zachowywanie milczenia zewnętrznego: przy pracy, wspomniane w motto
milczenie po komplecie, milczenie w ciągu dnia, oraz nastawienie na
milczenie: ważenie słów swoich, umiejętne powstrzymywanie się od
mówienia, gorliwe zachowywanie milczenia, które wypływa ze
sprawiedliwości. Można by je nazwać milczeniem wewnętrznym.
Dlaczego Reguła kładzie tak wielki nacisk na milczenie?
Wynika ono z duchowości karmelitańskiej ukazanej w Regule.
Nie ulega bowiem wątpliwości, że jest to duchowość
pustelniczo-kontemplacyjna, czyli duchowość w pełni ześrodkowana
na Bogu szukanym i odkrywanym na samotności w nieustannej modlitwie.
Św. Jan od Krzyża odnawiając tę duchowość zachęcał: „Jedno
Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn i to Słowo
wypowiedział w wieczystym milczeniu, w milczeniu też powinna
słuchać Go dusza” (Zasady miłości, 99). Najnowsze
Konstytucje Karmelitów Bosych w duchu zapewnienia i
pielęgnowania życia modlitwy zalecają zachowywanie milczenia. Przy
okazji kładą spory nacisk na korzystanie ze środków przekazu i
techniki tak, by nie przeszkadzały w pielęgnowaniu ducha modlitwy i
milczenia (nr 68).
Reguła,
nakazując milczenie, powołuje się na liczne wypowiedzi Pisma św.
Wychodząc z tych wypowiedzi, zostanie omówione milczenie
zewnętrzne, milczenie wewnętrzne oraz wyciszenie na modlitwie.
Pismo św. na temat milczenia
Reguła,
słowami Izajasza proroka, stwierdza, że „Dziełem sprawiedliwości
jest milczenie” (32, 17). Wypowiedź ta jest przystosowana do
nakazu milczenia w Karmelu. Oznacza to, że milczenie w Karmelu
wynika ze sprawiedliwości, to znaczy że karmelita, który podejmuje
duchowość Reguły o charakterze pustelniczo-kontemplacyjnym,
na mocy tego wyboru jest zobowiązany do samotności ze swoim Bogiem
przez trwanie dzień i noc na modlitwie i rozważaniu Prawa Bożego.
Niezachowywanie milczenia określonego w Regule uniemożliwi
trwanie przed Bogiem i w konsekwencji karmelita nie wywiąże się z
dobrowolnie podjętych zobowiązań: nie odda Boga tego, co się Mu
należy, tzn. samotności i milczenia. Nadto zakonnicy Karmelu żyją
we wspólnotach, które naprawdę mają być domami modlitwy i mają
dawać braciom świadectwo swej łączności z Bogiem. To braterskie
obcowanie ma umożliwić braciom modlitwę i rozmodlenie. Wszystkim
braciom należy się atmosfera milczenia. Niezachowanie milczenia
narusza więc także prawo należne braciom na mocy Reguły.
Reguła zdecydowanie podkreśla wartość milczenia, wiążąc
je z ufnością: „W milczeniu i ufności leży wasza siła” (Iz
32, 15). Człowiek, który ufa Bogu, nie podejmuje wielu rozmów, nie
broni swojego zdania, bez głębszego powodu nie włącza się w
sporne sprawy. Milczenie czyni go mocnym podobnie jak ufność. Stąd
na końcu nakazu milczenia prawodawca jeszcze raz poucza: „Niech
[każdy] stara się pilnie i gorliwie zachowywać milczenie, które
jest dziełem sprawiedliwości”.
Duży
nacisk w Regule jest położony na milczenie zewnętrzne,
szczególnie na unikanie wielomówstwa. Został pod tym kątem
przytoczony cały szereg wymownych tekstów z Pisma św. Wiele
mówiącemu może zdarzyć się gadulstwo, czyli mówienie jedynie po
to, by mówić (Prz 10, 19). Gadulstwo pociąga za sobą nierozwagę:
mówi się o wszystkim i o wszystkich bez głębszego zastanowienia,
nieraz nawet nie pamiętając, co się powiedziało. Na pewno jest to
ze szkodą dla samego mówiącego i także dla osób czy samej
poruszanej sprawy. Nie uniknie się więc grzechu w gadulstwie oraz
poniesie się szkodę na duszy (Syr 20, 8). Są to zazwyczaj
bezużyteczne, puste i daremne słowa. Z każdego takiego słowa
trzeba będzie odpowiedzieć w dzień sądu (Mt 12, 36).
Przypomnienie zła zawartego w wielomówstwie skłania prawodawcę do
konkretnych zaleceń: każdy powinien ważyć swoje słowa,
powstrzymywać się od mówienia, pilnować, by nie zgrzeszył w
mówieniu, by nie upadał w mówieniu (Syr 28, 29-30; Ps 38, 2).
Budzi
nieco zdziwienie, że w Regule nie ma odniesienia do Listu
św. Jakuba (3, 1-12). On jeszcze mocniej ustawia problem
milczenia. Stwierdza, że człowiek często upada w słowach. Jego
mówienie wynika niejednokrotnie z tego, że uważa siebie za mądrego
i chce pouczać mniej mądrych. W mowie przechwala się, zdradza
skłonność do kłótni. Język człowieka nieopanowany, jakkolwiek
jest mały, może jak zaprószona iskra cały las podpalić. Sączy
przy tym jad zabójczy: słowo może zabić. Język jest trudny do
opanowania. Natomiast opanowany może jak ster okrętu kierować
całym życiem człowieka. Językowi jest obojętne, co mówi. Jego
działanie zależy od człowieka. „Przy pomocy języka - przypomina
św. Jakub - wielbimy Boga i Ojca, i nim przeklinamy ludzi,
stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi
błogosławieństwo i przekleństwo” (Jk 3, 9-10a). Słowa te
wskazują, że zło języka z serca pochodzi, gdzie jest źródło
grzechu. Należy więc podjąć pracę nad opanowaniem swojej mowy.
„Jeśli ktoś - zachęca do tego św. Jakub - nie grzeszy mową,
jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe
ciało” (Jk 3, 2).
Milczenie zewnętrzne
Milczenie
jako umartwienie w mówieniu, czy też zachowanie ciszy, jest dość
powszechnie praktykowane. Każdy człowiek ma zapotrzebowanie na
milczenie, ciszę. W blokach mieszkalnych obowiązuje cisza od
godziny 2200 do 600 rano. Nie jest to nakaz
milczenia, lecz pewne uporządkowanie mówienia ze względu na
sąsiadów, tzn. zachowywania się cichego, unikania hałasu, by nie
przeszkadzać drugim w wypoczynku. Ludzie bronią się przed hałasem.
Milczenie przerywa się nie tylko mową, lecz także głośną
muzyką, pracą na głośnym warsztacie itp. Podobne milczenie jest
także w różnych zakładach wychowawczych. Wszystkie zgromadzenia
zakonne w oparciu o konstytucje zachowują milczenie ewangeliczne: od
godziny wyznaczonej na spoczynek do zakończenia Mszy św. na drugi
dzień. Podobnie ustawiają to milczenie w seminariach duchownych.
Chodzi tu o umartwienie mowy czy nauczenie się panowania nad mową.
Nazywane jest ono milczeniem ewangelicznym lub milczeniem religijnym.
Wielu wchodzi w milczenie, by przemyśleć i przemodlić problemy,
podejmowane decyzje; by nauczyć się mówić, kiedy trzeba, i
milczeć, gdy to jest wymagane; by nie mówić jedynie dla własnej
przyjemności; by mieć zawsze dobre słowa dla drugich, i o drugich.
Milczenie zewnętrzne to także troska o ciszę, niezakłócanie
spokoju drugim i to nie tylko w czasie nocy, ale i w ciągu dnia,
oraz uszanowanie nerwów bliźnich z nami żyjących oraz
niemierzenie stopnia nerwów drugich swoimi nerwami. Czymś bardzo
niewłaściwym w życiu zakonnym jest nagłaśnianie muzyki w swojej
celi, co może być torturą dla wszystkich wokoło mieszkających.
Radia, gitary, kolumny używane w celach, robią po klasztorach
prawdziwe spustoszenie w sercach i umysłach tych, którzy ich
używają i tych, którzy przymusowo muszą ich słuchać: pierwsi po
prostu głuchną i napełniają się pustotą, drudzy źle myślą o
swoich sąsiadach i nieustannie korki noszą w uszach, i Bóg nie ma
prawie dostępu, tak do jednych, jak i drugich.
Milczenie wewnętrzne
Przy
zachowywaniu milczenia zgodnego z Regułą nie wystarczy
jedynie zachowywanie go, bo tak jest w przepisach. Osoba zakonna musi
umiłować milczenie ze względu na rolę, jaką ono spełnia w
zjednoczeniu z Bogiem przez modlitwę i kontemplację. Przy tym musi
wiedzieć, że milczenie zewnętrzne, jakkolwiek ważne, jest jedynie
częścią milczenia wewnętrznego. Te dwie płaszczyzny milczenia
wzajemnie się przenikają. Bez milczenia zewnętrznego nie można
mówić o milczeniu wewnętrznym. Bez milczenia wewnętrznego
milczenie zewnętrzne na dłuższą metę u normalnego człowieka
jest niemożliwe. Człowiek zajęty jedynie sobą, człowiek zajęty
osądzaniem bliźnich, ich wadami, człowiek zajęty różnym
sprawami doczesnymi, nieustannie rozmawia z sobą samym o sobie, o
bliźnich i rzeczach, i niewiele lub w ogóle nie ma w nim miejsca na
Boga i na rozmowę z Bogiem. Milczenie wewnętrzne to wyciszenie
siebie. Chodzi o wyciszenie swoich zmysłów i poddanie ich pod rozum
zagłębiony w wierze. Chodzi o wyciszenie swoich uczuć i pożądań,
by cała sfera emocjonalna mogła ześrodkować się na Bogu i
pragnąć jedynie tego, co do Niego prowadzi. Chodzi o wyciszenie
swojej wyobraźni i fantazji nieustannie szukających czegoś nowego,
interesującego. Chodzi o wyciszenie rozumu z jego roztrząsaniem
wszystkiego, osądzaniem i wyciąganiem wniosków i
podporządkowywanie go wierze. Chodzi o wyciszenie woli, tzn. jej
naturalnej i ślepej zachłanności na spotykane i wymarzone dobra,
by mogła zatrzymać się na Dobru Najwyższym - Bogu. Ostatecznie
chodzi o wyciszenie swego egoizmu, który nieustannie szuka uznania u
drugich, szuka swoich racji na różny sposób: swego zdania, swego
mniemania o swej wiedzy, usprawiedliwiania siebie przed sobą samym -
jednym słowem kręci się wokół siebie. Człowiek ześrodkowany na
sobie nie będzie zdolny do „kręcenia się wokół Boga”. Jednym
ze sposobów wewnętrznego wyciszenia jest pouczenie św. Jana od
Krzyża dotyczące oczyszczenia pamięci: „Pokoju nie utraciłby
człowiek nigdy, gdyby umiał zapomnieć o różnych wiadomościach i
czuwać nad tym, by nie słyszeć, nie widzieć, nie zajmować się
tym, co do niego nie należy. Bez tego trudno nie zbłądzić i nie
zburzyć pokoju duszy” (DGK III, 6, 40).
Wyciszenie na modlitwie
W
dobie obecnej zdecydowana większość ludzi jest nastawiona na
aktywność; człowiek stale musi być czymś zajęty. Można być
zajęty czymś wartościowym, ubogacającym jednostkę czy otoczenie
w szerokim zakresie, aż do tego stopnia, że nie ma czasu na żadne
wyciszenie, na jakąkolwiek głębszą więź z Bogiem. Można cały
swój czas poświęcać pustym rzeczom, które szybko przemijają i
wtedy jest gonienie za następną przyjemnością. To zagonienie za
czymś odbija się także na modlitwie. Chodzi tu nie tylko o
milczenie zewnętrzne i wewnętrzne od spraw i rzeczy. Jest to także
sprawa samego zachowania się na modlitwie. Istotą modlitwy jest
życiowe i osobiste doświadczanie więzi z Bogiem żywym, prawdziwym
i osobowym. Wielu uważa, że modlitwa polega na odmówieniu pewnej
ilości modlitw. Modlitwa jednak nie polega na wielomówstwie. Ona
może być także mówieniem. Nigdy jednak monologiem, lecz dialogiem
z Bogiem. Modlitwa całkiem dobrze może obejść się bez słów.
Człowiek modlący się może patrzeć na Boga, słuchać Go,
zwyczajnie być przy Nim, poświęcając Mu trochę czy dużo czasu,
czy też wśród oschłości intensywnie szukając Go lub tęskniąc
za Nim.
Niektórzy
uważają, że modlitwa polega na medytacji, myśleniu o Bogu.
Oczywiście, ześrodkowanie swoich myśli na Bogu może być
modlitwą. Niemniej na modlitwie nie tyle chodzi o samo myślenie.
Rozmyślanie ma być na usługach woli, serca tęskniącego do Boga,
czy szukającego Go. Jeszcze inni oczekują na modlitwie różnych
odczuć: radości, pociechy, spokojnego zatopienia się w Bogu,
tymczasem najczęściej czeka ich walka z roztargnieniami i
oschłościami. Jak to pogodzić z określeniem, że modlitwa jest
przede wszystkim miłowaniem. Miłość w ich ujęciu łączy się z
uczuciem. Miłość nigdy nie polegała na uczuciach, chociaż one
nieraz towarzyszą miłości. Miłość jest oddaniem, trwaniem,
tęsknotą, oczekiwaniem, obecnością, wiernością, wypełnieniem
swoich zobowiązań, obdarzaniem miłością, prostym spojrzeniem tak
w radości, jak i w cierpieniu skierowanym ku Bogu. Wielu ludziom
najbardziej odpowiada modlitwa wspólnotowa: Msza św., śpiewanie
pieśni, odmawianie modlitw, słuchanie lub czytanie Pisma św., i
niedaleko są od prawdy. Do dopełnienia wartości tej modlitwy, albo
inaczej, do uczynienia ją żywą, konieczne jest milczenie. I
Kościół w tych wszystkich modlitwach zalecił wprowadzenie chwil
ciszy na osobiste przemodlenie, kosztowanie usłyszanej, śpiewanej
treści, ciche dziękczynienie po Komunii św.
W
przygotowaniu do modlitwy i na samej modlitwie potrzeba głębokiego
wyciszenia i nieszukania gorączkowo niczego innego jak bycia z
Bogiem. Wszystko inne się nie liczy. Wszystko inne ma sens, jeśli
pomaga trwać przy Bogu, szukać Go i odnajdywać Tego, który zawsze
jest. Kontemplacja, jak to przypomina Kościół, jest milczeniem,
miłością milczącą (KKK 1709 ns.).
Św.
Jan od Krzyża w opisie zjednoczenia z Bogiem (PD 13 i 14), stosując
różne porównania, usiłuje przybliżyć wyciszenie, jakiego to
zjednoczenie wymaga. W oparciu o widzenie Boga przez Eliasza Proroka
przyrównuje poznanie i kosztowanie Boga w zjednoczeniu do tchnienia
wiatru miłośnie wiejącego. Człowiek nastawiony na „robienie
szumu wokoło siebie” zajęty wieloma sprawami, nawet nie zwróci
uwagi na lekkie tchnienie wiatru. On oczekuje mocnego wiatru w swoje
żagle życia. „Pismo św. - wyjaśnia Święty - nazywa je tam
«szumem delikatnego wiatru», gdyż z subtelnego i miłego
udzielania się ducha spływa poznanie na rozum” (14). To
usłyszenie cichego tchnienia wiatru jest jedynie możliwe po
wyciszeniu drogi oświecającej i wejściu na drogę zjednoczenia
(21). Umiłowany bowiem Bóg staje się w tym stanie „jak noc w
spoczynku cichym pogrążona, jak muzyka ciszą przepojona” (PD 14
i 15, 22). Święty, zachęcając do milczenia, stawia przed oczy
wieczyste milczenie Boga Ojca, który w tym milczeniu wypowiada jedno
Słowo, jest nim Jego Syn. „W milczeniu też powinna słuchać Go
dusza” (Zasady miłości 99).
Podsumowanie
Obecnie,
więcej niż kiedykolwiek, zagraża człowiekowi zalew słów. Wielu
ludzi pragnie wyciszenia. Niewielu potrafi zorganizować sobie nawet
kilka chwil ciszy, milczenia w ciągu dnia, miesiąca, roku. Cierpią
z tego powodu. Część ludzi, także osób zakonnych, świadomie
ucieka od samotności i milczenia, by w zgiełku współczesnego
świata zagłuszyć wymagania powołania i wyrzuty sumienia. Reguła
Karmelu proponuje wszystkim, szczególnie swoim mniszkom i
zakonnikom, skarb milczenia, zgodnie ze swoim charakterem
pustelniczo-kontemplacyjnym. Reguła zabezpiecza milczenie
przy pracy, w ciągu dnia oraz każdego dnia od skończenia modlitw
wieczorem aż do końca modlitw drugiego dnia rano. Jest to olbrzymie
dobrodziejstwo i daje realne możliwości rozmodlenia i kontemplacji.
Na ruszanie milczenia sprawia, że więź z Bogiem słabnie, a nawet
staje się niemożliwa. Tym samym można przegadać swoje życie,
swoje powołanie i swoją misję w Kościele. Niestety, można także
na samej modlitwie zagadać siebie aż do porzucenia - jak się mówi
jałowej modlitwy lub uciekać od niej w pracę; bez modlitwy jednak
i chęć do pracy się skończy. Modlitwę można nie tylko
przegadać, zająć czytaniem, przemyśliwaniem swoich zajęć, ale
można nawet Boga zagadać, nie dopuszczając Go do głosu. I
wszystko wtedy staje się bez sensu. Człowiek mówiący do Boga,
zarzucający Go pytaniami, nawet nie czeka na odpowiedź.
Zawsze
jednak pozostaje możliwość otrząśnięcia się z tego marazmu.
Karmel proponuje dni skupienia miesięcznego, coroczne dni
rekolekcyjne. One mogą, jeśli tylko ktoś zechce i pozwoli,
wprowadzić w wyciszenie, zakosztować w nim i odnowić swój
charyzmat. Niestety, i one stają się okazją do spotkań
towarzyskich, i one bywają przegadane w konferencjach i różnych
spotkaniach tak, że nie ma czasu na milczącą kontemplację.
Jedynie w niej Bóg pozwoli się odnaleźć i Odnaleziony może
przemieniać.
Dominik
Wider OCD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.