piątek, 2 maja 2014

Milczenie karmelitańskie



WSTĘP

Macie zachować milczenie od recytowania Komplety do odmówienia Prymy następnego dnia. W innym zaś czasie, pomimo, że milczenie nie będzie obowiązywać tak ściśle, to jednak bardzo pilnie należy unikać wielomówstwa.”
Reguła pierwotna

Pouczenie o milczeniu jest jednym z najdłuższych w Regule; jedynie o jeden wiersz obszerniejsze są „Różne zalecenia”. Nakazuje ono zachowywanie milczenia zewnętrznego: przy pracy, wspomniane w motto milczenie po komplecie, milczenie w ciągu dnia, oraz nastawienie na milczenie: ważenie słów swoich, umiejętne powstrzymywanie się od mówienia, gorliwe zachowywanie milczenia, które wypływa ze sprawiedliwości. Można by je nazwać milczeniem wewnętrznym. Dlaczego Reguła kładzie tak wielki nacisk na milczenie? Wynika ono z duchowości karmelitańskiej ukazanej w Regule. Nie ulega bowiem wątpliwości, że jest to duchowość pustelniczo-kontemplacyjna, czyli duchowość w pełni ześrodkowana na Bogu szukanym i odkrywanym na samotności w nieustannej modlitwie. Św. Jan od Krzyża odnawiając tę duchowość zachęcał: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn i to Słowo wypowiedział w wieczystym milczeniu, w milczeniu też powinna słuchać Go dusza” (Zasady miłości, 99). Najnowsze Konstytucje Karmelitów Bosych w duchu zapewnienia i pielęgnowania życia modlitwy zalecają zachowywanie milczenia. Przy okazji kładą spory nacisk na korzystanie ze środków przekazu i techniki tak, by nie przeszkadzały w pielęgnowaniu ducha modlitwy i milczenia (nr 68).

Reguła, nakazując milczenie, powołuje się na liczne wypowiedzi Pisma św. Wychodząc z tych wypowiedzi, zostanie omówione milczenie zewnętrzne, milczenie wewnętrzne oraz wyciszenie na modlitwie.

Pismo św. na temat milczenia


Reguła, słowami Izajasza proroka, stwierdza, że „Dziełem sprawiedliwości jest milczenie” (32, 17). Wypowiedź ta jest przystosowana do nakazu milczenia w Karmelu. Oznacza to, że milczenie w Karmelu wynika ze sprawiedliwości, to znaczy że karmelita, który podejmuje duchowość Reguły o charakterze pustelniczo-kontemplacyjnym, na mocy tego wyboru jest zobowiązany do samotności ze swoim Bogiem przez trwanie dzień i noc na modlitwie i rozważaniu Prawa Bożego. Niezachowywanie milczenia określonego w Regule uniemożliwi trwanie przed Bogiem i w konsekwencji karmelita nie wywiąże się z dobrowolnie podjętych zobowiązań: nie odda Boga tego, co się Mu należy, tzn. samotności i milczenia. Nadto zakonnicy Karmelu żyją we wspólnotach, które naprawdę mają być domami modlitwy i mają dawać braciom świadectwo swej łączności z Bogiem. To braterskie obcowanie ma umożliwić braciom modlitwę i rozmodlenie. Wszystkim braciom należy się atmosfera milczenia. Niezachowanie milczenia narusza więc także prawo należne braciom na mocy Reguły. Reguła zdecydowanie podkreśla wartość milczenia, wiążąc je z ufnością: „W milczeniu i ufności leży wasza siła” (Iz 32, 15). Człowiek, który ufa Bogu, nie podejmuje wielu rozmów, nie broni swojego zdania, bez głębszego powodu nie włącza się w sporne sprawy. Milczenie czyni go mocnym podobnie jak ufność. Stąd na końcu nakazu milczenia prawodawca jeszcze raz poucza: „Niech [każdy] stara się pilnie i gorliwie zachowywać milczenie, które jest dziełem sprawiedliwości”.

Duży nacisk w Regule jest położony na milczenie zewnętrzne, szczególnie na unikanie wielomówstwa. Został pod tym kątem przytoczony cały szereg wymownych tekstów z Pisma św. Wiele mówiącemu może zdarzyć się gadulstwo, czyli mówienie jedynie po to, by mówić (Prz 10, 19). Gadulstwo pociąga za sobą nierozwagę: mówi się o wszystkim i o wszystkich bez głębszego zastanowienia, nieraz nawet nie pamiętając, co się powiedziało. Na pewno jest to ze szkodą dla samego mówiącego i także dla osób czy samej poruszanej sprawy. Nie uniknie się więc grzechu w gadulstwie oraz poniesie się szkodę na duszy (Syr 20, 8). Są to zazwyczaj bezużyteczne, puste i daremne słowa. Z każdego takiego słowa trzeba będzie odpowiedzieć w dzień sądu (Mt 12, 36). Przypomnienie zła zawartego w wielomówstwie skłania prawodawcę do konkretnych zaleceń: każdy powinien ważyć swoje słowa, powstrzymywać się od mówienia, pilnować, by nie zgrzeszył w mówieniu, by nie upadał w mówieniu (Syr 28, 29-30; Ps 38, 2).

Budzi nieco zdziwienie, że w Regule nie ma odniesienia do Listu św. Jakuba (3, 1-12). On jeszcze mocniej ustawia problem milczenia. Stwierdza, że człowiek często upada w słowach. Jego mówienie wynika niejednokrotnie z tego, że uważa siebie za mądrego i chce pouczać mniej mądrych. W mowie przechwala się, zdradza skłonność do kłótni. Język człowieka nieopanowany, jakkolwiek jest mały, może jak zaprószona iskra cały las podpalić. Sączy przy tym jad zabójczy: słowo może zabić. Język jest trudny do opanowania. Natomiast opanowany może jak ster okrętu kierować całym życiem człowieka. Językowi jest obojętne, co mówi. Jego działanie zależy od człowieka. „Przy pomocy języka - przypomina św. Jakub - wielbimy Boga i Ojca, i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo” (Jk 3, 9-10a). Słowa te wskazują, że zło języka z serca pochodzi, gdzie jest źródło grzechu. Należy więc podjąć pracę nad opanowaniem swojej mowy. „Jeśli ktoś - zachęca do tego św. Jakub - nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało” (Jk 3, 2).

Milczenie zewnętrzne


Milczenie jako umartwienie w mówieniu, czy też zachowanie ciszy, jest dość powszechnie praktykowane. Każdy człowiek ma zapotrzebowanie na milczenie, ciszę. W blokach mieszkalnych obowiązuje cisza od godziny 2200 do 600 rano. Nie jest to nakaz milczenia, lecz pewne uporządkowanie mówienia ze względu na sąsiadów, tzn. zachowywania się cichego, unikania hałasu, by nie przeszkadzać drugim w wypoczynku. Ludzie bronią się przed hałasem. Milczenie przerywa się nie tylko mową, lecz także głośną muzyką, pracą na głośnym warsztacie itp. Podobne milczenie jest także w różnych zakładach wychowawczych. Wszystkie zgromadzenia zakonne w oparciu o konstytucje zachowują milczenie ewangeliczne: od godziny wyznaczonej na spoczynek do zakończenia Mszy św. na drugi dzień. Podobnie ustawiają to milczenie w seminariach duchownych. Chodzi tu o umartwienie mowy czy nauczenie się panowania nad mową. Nazywane jest ono milczeniem ewangelicznym lub milczeniem religijnym. Wielu wchodzi w milczenie, by przemyśleć i przemodlić problemy, podejmowane decyzje; by nauczyć się mówić, kiedy trzeba, i milczeć, gdy to jest wymagane; by nie mówić jedynie dla własnej przyjemności; by mieć zawsze dobre słowa dla drugich, i o drugich. Milczenie zewnętrzne to także troska o ciszę, niezakłócanie spokoju drugim i to nie tylko w czasie nocy, ale i w ciągu dnia, oraz uszanowanie nerwów bliźnich z nami żyjących oraz niemierzenie stopnia nerwów drugich swoimi nerwami. Czymś bardzo niewłaściwym w życiu zakonnym jest nagłaśnianie muzyki w swojej celi, co może być torturą dla wszystkich wokoło mieszkających. Radia, gitary, kolumny używane w celach, robią po klasztorach prawdziwe spustoszenie w sercach i umysłach tych, którzy ich używają i tych, którzy przymusowo muszą ich słuchać: pierwsi po prostu głuchną i napełniają się pustotą, drudzy źle myślą o swoich sąsiadach i nieustannie korki noszą w uszach, i Bóg nie ma prawie dostępu, tak do jednych, jak i drugich.

Milczenie wewnętrzne


Przy zachowywaniu milczenia zgodnego z Regułą nie wystarczy jedynie zachowywanie go, bo tak jest w przepisach. Osoba zakonna musi umiłować milczenie ze względu na rolę, jaką ono spełnia w zjednoczeniu z Bogiem przez modlitwę i kontemplację. Przy tym musi wiedzieć, że milczenie zewnętrzne, jakkolwiek ważne, jest jedynie częścią milczenia wewnętrznego. Te dwie płaszczyzny milczenia wzajemnie się przenikają. Bez milczenia zewnętrznego nie można mówić o milczeniu wewnętrznym. Bez milczenia wewnętrznego milczenie zewnętrzne na dłuższą metę u normalnego człowieka jest niemożliwe. Człowiek zajęty jedynie sobą, człowiek zajęty osądzaniem bliźnich, ich wadami, człowiek zajęty różnym sprawami doczesnymi, nieustannie rozmawia z sobą samym o sobie, o bliźnich i rzeczach, i niewiele lub w ogóle nie ma w nim miejsca na Boga i na rozmowę z Bogiem. Milczenie wewnętrzne to wyciszenie siebie. Chodzi o wyciszenie swoich zmysłów i poddanie ich pod rozum zagłębiony w wierze. Chodzi o wyciszenie swoich uczuć i pożądań, by cała sfera emocjonalna mogła ześrodkować się na Bogu i pragnąć jedynie tego, co do Niego prowadzi. Chodzi o wyciszenie swojej wyobraźni i fantazji nieustannie szukających czegoś nowego, interesującego. Chodzi o wyciszenie rozumu z jego roztrząsaniem wszystkiego, osądzaniem i wyciąganiem wniosków i podporządkowywanie go wierze. Chodzi o wyciszenie woli, tzn. jej naturalnej i ślepej zachłanności na spotykane i wymarzone dobra, by mogła zatrzymać się na Dobru Najwyższym - Bogu. Ostatecznie chodzi o wyciszenie swego egoizmu, który nieustannie szuka uznania u drugich, szuka swoich racji na różny sposób: swego zdania, swego mniemania o swej wiedzy, usprawiedliwiania siebie przed sobą samym - jednym słowem kręci się wokół siebie. Człowiek ześrodkowany na sobie nie będzie zdolny do „kręcenia się wokół Boga”. Jednym ze sposobów wewnętrznego wyciszenia jest pouczenie św. Jana od Krzyża dotyczące oczyszczenia pamięci: „Pokoju nie utraciłby człowiek nigdy, gdyby umiał zapomnieć o różnych wiadomościach i czuwać nad tym, by nie słyszeć, nie widzieć, nie zajmować się tym, co do niego nie należy. Bez tego trudno nie zbłądzić i nie zburzyć pokoju duszy” (DGK III, 6, 40).

Wyciszenie na modlitwie


W dobie obecnej zdecydowana większość ludzi jest nastawiona na aktywność; człowiek stale musi być czymś zajęty. Można być zajęty czymś wartościowym, ubogacającym jednostkę czy otoczenie w szerokim zakresie, aż do tego stopnia, że nie ma czasu na żadne wyciszenie, na jakąkolwiek głębszą więź z Bogiem. Można cały swój czas poświęcać pustym rzeczom, które szybko przemijają i wtedy jest gonienie za następną przyjemnością. To zagonienie za czymś odbija się także na modlitwie. Chodzi tu nie tylko o milczenie zewnętrzne i wewnętrzne od spraw i rzeczy. Jest to także sprawa samego zachowania się na modlitwie. Istotą modlitwy jest życiowe i osobiste doświadczanie więzi z Bogiem żywym, prawdziwym i osobowym. Wielu uważa, że modlitwa polega na odmówieniu pewnej ilości modlitw. Modlitwa jednak nie polega na wielomówstwie. Ona może być także mówieniem. Nigdy jednak monologiem, lecz dialogiem z Bogiem. Modlitwa całkiem dobrze może obejść się bez słów. Człowiek modlący się może patrzeć na Boga, słuchać Go, zwyczajnie być przy Nim, poświęcając Mu trochę czy dużo czasu, czy też wśród oschłości intensywnie szukając Go lub tęskniąc za Nim.

Niektórzy uważają, że modlitwa polega na medytacji, myśleniu o Bogu. Oczywiście, ześrodkowanie swoich myśli na Bogu może być modlitwą. Niemniej na modlitwie nie tyle chodzi o samo myślenie. Rozmyślanie ma być na usługach woli, serca tęskniącego do Boga, czy szukającego Go. Jeszcze inni oczekują na modlitwie różnych odczuć: radości, pociechy, spokojnego zatopienia się w Bogu, tymczasem najczęściej czeka ich walka z roztargnieniami i oschłościami. Jak to pogodzić z określeniem, że modlitwa jest przede wszystkim miłowaniem. Miłość w ich ujęciu łączy się z uczuciem. Miłość nigdy nie polegała na uczuciach, chociaż one nieraz towarzyszą miłości. Miłość jest oddaniem, trwaniem, tęsknotą, oczekiwaniem, obecnością, wiernością, wypełnieniem swoich zobowiązań, obdarzaniem miłością, prostym spojrzeniem tak w radości, jak i w cierpieniu skierowanym ku Bogu. Wielu ludziom najbardziej odpowiada modlitwa wspólnotowa: Msza św., śpiewanie pieśni, odmawianie modlitw, słuchanie lub czytanie Pisma św., i niedaleko są od prawdy. Do dopełnienia wartości tej modlitwy, albo inaczej, do uczynienia ją żywą, konieczne jest milczenie. I Kościół w tych wszystkich modlitwach zalecił wprowadzenie chwil ciszy na osobiste przemodlenie, kosztowanie usłyszanej, śpiewanej treści, ciche dziękczynienie po Komunii św.

W przygotowaniu do modlitwy i na samej modlitwie potrzeba głębokiego wyciszenia i nieszukania gorączkowo niczego innego jak bycia z Bogiem. Wszystko inne się nie liczy. Wszystko inne ma sens, jeśli pomaga trwać przy Bogu, szukać Go i odnajdywać Tego, który zawsze jest. Kontemplacja, jak to przypomina Kościół, jest milczeniem, miłością milczącą (KKK 1709 ns.).

Św. Jan od Krzyża w opisie zjednoczenia z Bogiem (PD 13 i 14), stosując różne porównania, usiłuje przybliżyć wyciszenie, jakiego to zjednoczenie wymaga. W oparciu o widzenie Boga przez Eliasza Proroka przyrównuje poznanie i kosztowanie Boga w zjednoczeniu do tchnienia wiatru miłośnie wiejącego. Człowiek nastawiony na „robienie szumu wokoło siebie” zajęty wieloma sprawami, nawet nie zwróci uwagi na lekkie tchnienie wiatru. On oczekuje mocnego wiatru w swoje żagle życia. „Pismo św. - wyjaśnia Święty - nazywa je tam «szumem delikatnego wiatru», gdyż z subtelnego i miłego udzielania się ducha spływa poznanie na rozum” (14). To usłyszenie cichego tchnienia wiatru jest jedynie możliwe po wyciszeniu drogi oświecającej i wejściu na drogę zjednoczenia (21). Umiłowany bowiem Bóg staje się w tym stanie „jak noc w spoczynku cichym pogrążona, jak muzyka ciszą przepojona” (PD 14 i 15, 22). Święty, zachęcając do milczenia, stawia przed oczy wieczyste milczenie Boga Ojca, który w tym milczeniu wypowiada jedno Słowo, jest nim Jego Syn. „W milczeniu też powinna słuchać Go dusza” (Zasady miłości 99).

Podsumowanie


Obecnie, więcej niż kiedykolwiek, zagraża człowiekowi zalew słów. Wielu ludzi pragnie wyciszenia. Niewielu potrafi zorganizować sobie nawet kilka chwil ciszy, milczenia w ciągu dnia, miesiąca, roku. Cierpią z tego powodu. Część ludzi, także osób zakonnych, świadomie ucieka od samotności i milczenia, by w zgiełku współczesnego świata zagłuszyć wymagania powołania i wyrzuty sumienia. Reguła Karmelu proponuje wszystkim, szczególnie swoim mniszkom i zakonnikom, skarb milczenia, zgodnie ze swoim charakterem pustelniczo-kontemplacyjnym. Reguła zabezpiecza milczenie przy pracy, w ciągu dnia oraz każdego dnia od skończenia modlitw wieczorem aż do końca modlitw drugiego dnia rano. Jest to olbrzymie dobrodziejstwo i daje realne możliwości rozmodlenia i kontemplacji. Na ruszanie milczenia sprawia, że więź z Bogiem słabnie, a nawet staje się niemożliwa. Tym samym można przegadać swoje życie, swoje powołanie i swoją misję w Kościele. Niestety, można także na samej modlitwie zagadać siebie aż do porzucenia - jak się mówi jałowej modlitwy lub uciekać od niej w pracę; bez modlitwy jednak i chęć do pracy się skończy. Modlitwę można nie tylko przegadać, zająć czytaniem, przemyśliwaniem swoich zajęć, ale można nawet Boga zagadać, nie dopuszczając Go do głosu. I wszystko wtedy staje się bez sensu. Człowiek mówiący do Boga, zarzucający Go pytaniami, nawet nie czeka na odpowiedź.

Zawsze jednak pozostaje możliwość otrząśnięcia się z tego marazmu. Karmel proponuje dni skupienia miesięcznego, coroczne dni rekolekcyjne. One mogą, jeśli tylko ktoś zechce i pozwoli, wprowadzić w wyciszenie, zakosztować w nim i odnowić swój charyzmat. Niestety, i one stają się okazją do spotkań towarzyskich, i one bywają przegadane w konferencjach i różnych spotkaniach tak, że nie ma czasu na milczącą kontemplację. Jedynie w niej Bóg pozwoli się odnaleźć i Odnaleziony może przemieniać.


Dominik Wider OCD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.