"Ich
style! Obaj przecież pisali. Jest może błędem wnioskować o
naturze człowieka na podstawie stylu, ale trudno nie wnioskować o
ludziach na podstawie tak szczególnych stylów.
Najkrótsze
w dziejach sprawozdanie urzędowe ze stoczonej wojny, mianowicie
veni,
vidi, vici,
uchodzi tylko za dowcip, albowiem zawiera trzy słowa. W książkach
Cezara są opisy innych kampanii wojennych, liczące niewiele więcej
słów. Użycie nie trzech, ale - powiedzmy trzydziestu wyrazów
stanowi mało istotną różnicę. A jakoś nikt nie uważa tych
dłuższych sprawozdań za igraszki filuta.
Cezar
tak pisał. Był zwięzły w słowie i myśli. Proces pisania nie
służył mu, jak pewnym autorom, na przykład Cyceronowi, do
porządkowania niegotowej myśli. Cezar musiał najpierw rozumieć,
później dopiero pisał. O każdej rzeczy wiedział wszystko, czego
potrzebował, by wyrazić konkretny sąd. Jeśli nie wiedział - nie
zaczynał zdania. Cycero - inaczej. Zaczynał swoje sławne okresy,
ufając intuicji. Dopiero z gęstwiny języka wyłaniał mu się
sens, poszukiwany jakby po omacku. Stąd owe długie kołowania, loty
spiralne i zawiłe ewolucje nad tematem. styl Cezara to szybkie
marsze do zamierzonego celu po drogach prostych, czyli najkrótszych.
Nie wolno się wahać, nie wolno błądzić, styl powinien oznajmiać
nieomylność piszącego. Zbyteczne są także upiększenia
literackie. Świadczyłyby o niepoważnych słabostkach autora, czego
należy uniknąć. W ogóle autor czyni najlepiej, jeśli wyzbędzie
się cech subiektywnych. Niech po prostu nie istnieje jako autor,
niech ustąpi miejsca bohaterowi, którym właśnie jest sam. Nie
powinno być widać, że autor pisze, powinno być widoczne, że
działa. Wszelka subiektywność może się wydawać sporna i
zachęcać co dyskusji, trzeba zatem stworzyć coś bezosobowego,
całkowicie obiektywnego i przez to bezapelacyjnego. Więc zaimek
"ja" nie będzie używany, nie będzie używana pierwsza
osoba. Lepiej brzmi: "Cezar zrobił, Cezar powiedział, Cezar
sądził", niż: "zrobiłem, powiedziałem, sadziłem".
Narrator nie mówi do siebie. jego relacja utożsamia się niejako z
rzeczywistością dzięki zastosowaniu odpowiedniej formy językowej.
Lecz
nie język decyduje o wszystkim. Jeśli rzeczywistość ma się
przedstawiać wiarygodnie, ujęcie jej musi być pod każdym względem
obiektywne. Cezar wiedział, jakim wrogiem propagandy jest jawna
tendencja. Więc to, co się dzieje ulega streszczeniu możliwie
bezstronnemu, zawsze beznamiętnemu. Trzeba dobrze naśladować
prawdę, zachować tę zimną obojętność, którą mają same
fakty. Niedogodne fakty można czasami pominąć, ale czytelnik tego
nie zauważy, jeżeli wzbudzimy w nim wrażenie, że narratorowi nie
zależy na ukrywaniu jednej rzeczy, a wynoszeniu drugiej. Narratorowi
w ogóle na niczym nie zależy. Jest pozbawiony uczuć, tak jak tafla
lustrzana. Jest urządzeniem czysto technicznym.
Stylista
Cycero był całkowitą odwrotnością Cezara. Cycero to zalotny
aktor, samo "ja", moje piękne "ja", same
wdzięki, pląsy, czary i umizgi. Inna próba owładnięcia
czytelnikiem. Cezar
pisał cedząc starannie myśl i częstując czytelnika użyteczną
esencją. Co scedził, należało przyjąć do wiadomości. Szerszej
współpracy czytelnika Cezar nie oczekiwał. Cycero zapraszał do
współpracy, odsłaniał własne wnętrze i pokazywał, jak
skomplikowane mechanizmy tam działają. Taki kokiet! Bo nie o to mu
najbardziej szło, by coś zakomunikować, lecz przede wszystkim o
to, ażeby widziano jego piękne wnętrze. Więc budował jeszcze na
pokaz różne dekoracje, jeszcze przystrajał to swoje wnętrze,
udawał, że ma więcej, niż miał. Żadna sprawa nie była u niego
tak jednoznaczna i rozstrzygnięta jak u Cezara. Ach, nie! - zdawał
się mówić. - Niczegośmy dotychczas nie załatwili, mój intelekt
nieustannie pracuje, rozważmy to lepiej, bądźcie łaskawi wziąć
udział w pracach mego wspaniałego umysłu, za chwilę się
dowiecie, o ile jestem mądrzejszy. Oto aluzja ukryta w każdym
okresie cycerońskim, w stronicowych zdaniach które zawierają
przeważnie pewną historię własną, jakoś się wikłają, jątrzą,
potrafią umknąć jakimś katastrofom, tworzą cały teatr, czasem
grają dramat, czasem komedię.
Pompatyczność,
patos i żonglerka są mania tego stylu. Melodia, rytm, napuszenie i
bogata wystawa mają oszołomić czytelnika. Niezliczone
reminiscencje i cytaty z poezji winny ciągle przypominać: o tej
sprawie wiadomo mi znacznie więcej, niż chwilowo powiedziałem,
rozporządzam dodatkowym zapasem wiedzy, widzę względność rzeczy,
doceńcie, czego dokonałem, przezwyciężając sceptycyzm i głosząc
określony pogląd. Możecie spokojnie zaufać memu wyborowi.
W
jednym z listów Cycero zwierzył się bratu, iż podobno Cezar
ocenił niepochlebnie pewne dzieło Cycerona. Był poruszony i zadał
pytanie: co właściwie nie podobało się Cezarowi? Treść? A może
styl?
Sam
nie wyrzekł nigdy złego słowa o stylu Cezara. Podkreślał nawet,
że to wręcz znakomity sposób pisania."
Jacek
Bocheński,
Boski Juliusz: zapiski antykwariusza,
Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1991, s. 132-134.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.