czwartek, 2 stycznia 2014

Bohater naszych czasów


– Tak, taki był mój los od samego dzieciństwa! Wszyscy czytali na mej twarzy oznaki złych skłonności, których nie było, ale przypuszczano, że są, i one się we mnie zrodziły. Byłem skromny, oskarżono mnie o obłudę: stałem się skryty. Odczuwałem głęboko dobro i zło, nikt mnie nie pieścił, wszyscy dokuczali: stałem się zawzięty; byłem pochmurny – inne dzieci były wesołe i gadatliwe, czułem się wyższy od nich – a uważano mnie za coś niższego. Stałem się zawistny. Byłem gotów kochać cały świat – nikt mnie nie zrozumiał: i nauczyłem się nienawidzić. Moja bezbarwna młodość upłynęła na walce z sobą i ze światem; lękając się szyderstwa, najlepsze moje uczucia chowałem w głębi serca i tam umarły. Mówiłem prawdę – nie wierzono mi: zacząłem oszukiwać, dobrze poznawszy świat i sprężyny kierujące społeczeństwem stałem się biegły w nauce życia i widziałem, jak inni bez tej biegłości są szczęśliwi czerpiąc darmo te korzyści, o które tak niestrudzenie walczyłem. I wówczas w piersi mojej zrodziła się rozpacz – nie ta rozpacz, którą się leczy lufą pistoletu, lecz rozpacz zimna, bezsilna, ukryta pod maską uprzejmości i dobrodusznego uśmiechu. Stałem się moralnym kaleką: jedna połowa mej duszy przestała istnieć, wyschła, wyparowała, umarła, odciąłem ją i odrzuciłem – podczas gdy druga drgała i żyła otwarta dla każdego, a nikt tego nie zauważył, ponieważ nikt nie wiedział o istnieniu tej połowy, która zginęła”.


Michaił Lermontow, Bohater naszych czasów. Przeł. W. Rogowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.