niedziela, 12 stycznia 2014

To stałe powstawanie nowych istot i ginięcie istniejących trzeba uznać za iluzje


Naprawdę jednak to stałe powstawanie nowych istot i ginięcie istniejących trzeba uznać za iluzje wywołaną przez aparat dwu oszlifowanych szkieł (funkcji mózgowych), przez które jedynie możemy coś oglądać; zwą się one przestrzenią i czasem, a w ich wzajemnym przenikaniu - przyczynowością. Wszystko bowiem, co w tych warunkach postrzegamy, jest zwykłym zjawiskiem; nie poznajemy zaś rzeczy takimi, jakie one same w sobie; tj. niezależnie od naszego postrzegania, mogą być*. Jest to właściwie rdzeń kaniowskiej filozofii; o niej to i jej myślowej zawartości nigdy za często przypominać, po okresie, gdy sprzedajna szarlataneria - wskutek swych ogłupiających zabiegów - przepędziła filozofię z Niemiec, przy ochoczej pomocy ludzi, dla których prawda i duch są najobojętniejszymi na świecie rzeczami, natomiast pensja i honorarium – najważniejszymi.

Na mocy formy poznawczej: czasu, człowiek (tj. afirmacja woli życia na tej [afirmacji] najwyższym stopniu obiektywizacji) przedstawia się jako rodzaj stale od nowa rodzących się i potem umierających ludzi. Owo jestestwo, które przy śmierci jednostki pozostaje niezakłócone, nic ma za formę czasu i przestrzeni: ale wszystko dla nas realne jawi się w czasie i przestrzeni; stad też śmierć przedstawia się nam jako zniszczenie. Jak można więc na widok śmierci, jakiegoś człowieka - mniemać, iż tu rzecz w sobie obraca się w nicość?

Bezpośrednie intuitywne poznanie podpowiada każdemu, że to raczej tylko zjawisko w czasie, tej formie wszelkich zjawisk, znajduje swój kres, rzecz zaś w sobie jest przez to nienaruszona; stąd starano się zawsze wyrazić to poczucie w najróżniejszych formach i zwrotach. Wszystkie one jednak - wywiedzione ze zjawiska - odnoszą się w swym właściwym sensie tylko do niego. Każdy czuje, że jest czymś innym niż stworzoną niegdyś przez kogoś innego z nicości istotą. Rodzi się w nim wskutek tego ufność, iż śmierć może wprawdzie położyć kres jego życiu, lecz nie jego jestestwu.

Człowiek jest czymś innym niż ożywioną nicością: i zwierzę także. Kto wobec tego sądzi, że jego byt
ogranicza się do jego obecnego życia, uważa się za ożywioną nicość: gdyż przed 30 laty był niczym, i za 30 lat będzie znów niczym.

Im dobitniej uświadamiamy sobie kruchość, nicość i zakrawający na marzenie senne status wszystkich
rzeczy, tym wyraźniej jesteśmy też świadomi wieczności swej własnej wewnętrznej istoty. Właściwie bowiem tylko w opozycji do niej poznaje się ów status rzeczy; tak jak - szybkie płynięcie statku postrzegamy tylko w odniesieniu do stałego lądu, nie zaś patrząc w sam statek.

Teraźniejszość ma dwie połówki: obiektywną i subiektywną. Jedynie ta obiektywna ma za formę
wyobrażenie czasu i toczy się przeto niepowstrzymanie dalej; subiektywna trwa nieporuszona i jest zatem wciąż ta sama. Stąd żywy w naszej pamięci obraz dawno minionych dni, stad też świadomość naszej nieprzemijalności, mimo uznania przelotności naszego istnienia.

Z mego początkowego zdania: „Die Welt ist meine Vorstellung" wynika w pierwszym rzędzie: „Najpierw jestem ja, potem zaś świat". Trzeba to w sobie dobrze ugruntować, jako antidotum na pomieszanie śmierci z zagładą.

Każdy sądzi, że jego najwęwnętrzniejszy rdzeń jest czymś, co zawiera teraźniejszość i się z nie obnosi.
Kiedykolwiek byśmy żyli, zawsze stoimy ze swą świadomością w centrum czasu, nigdy w jego punktach końcowych; moglibyśmy z tego wnosić, iż każdy nosi w sobie nieporuszony punkt środkowy całego nieskończonego czasu. I to daje mu w gruncie rzeczy ufność, z którą żyje z dnia na dzień bez odczuwania stałego dreszczu śmierci. Kto jednak, wskutek intensywności swych wspomnień i imaginacji, może sobie jaskrawo uprzytomnić dawno minione epizody własnego żywota, ten staje się - wyraźniej niż inni - świadomy tożsamości «teraz» we wszelkim czasie. Być może zdanie to jest nawet bardziej prawomocne na odwrót. W każdym jednak razie taka wyraźniejsza świadomość tożsamości wszelkiego «teraz» jest istotnym warunkiem uzdolnień filozoficznych. Za jej pomocą ujmuje się to, co najbardziej przelotne, jako jedynie trwające. Kto więc w taki intuicyjny sposób dostrzega, że teraźniejszość, będąca przecież jedyną formą wszelkiej realności w najściślejszym sensie, ma swe źródło w nas, a zatem wypływa z wewnątrz, nie zaś z zewnątrz, ten nic może wątpić o niezniszczalności swej własnej istoty. Pojmie raczej, że w chwili śmierci ginie dlań wprawdzie obiektywny świat, wraz z medium jego (świata) przedstawiania, intelektem, to jednak nie nadwyręża w niczym jego istnienia: tyleż bowiem realności było wewnątrz, co i na zewnątrz. Powie on z pełnym zrozumieniem: ego eimi pan lo gegonos, kai on, kai esomenon (zob. Stob. Floril. Tit. 44, 42; t. 2, s. 201).

Kto się na to wszystko nie godzi, musi twierdzić coś przeciwnego w rodzaju: „czas jest czymś czysto
obiektywnym i realnym, istniejącym całkiem niezależnie ode mnie. Jestem weń wrzucony tylko przypadkowo, zawładnąłem małą jego cząstką i tym samym osiągnąłem pewną przemijającą realność - tak jak przede mną tysiące innych, którzy już są nicością, i także ja wkrótce obrócę się w nicość. Czas natomiast, ten jest realny; biegnie dalej beze mnie". Sadzę, że kategoryczność tej wypowiedzi daje nam odczuć zupełną opaczność, a nawet absurdalność tej opinii.

Stosownie do tego, życie można w istocie uważać za marzenie senne, śmierć zaś za przebudzenie. Wtedy jednak osobowość, indywiduum przynależy do śniącej, nie zaś czuwającej świadomości; dlatego też śmierć jawi się jednostce jako zagląda. W każdym bądź razie nie można jej (śmierci) z tego punktu widzenia uważać za przejście do stanu dla nas całkiem nowego i obcego, lecz raczej za powrót do najbardziej nam własnego, pierwotnego sianu, którego krótkim tylko epizodem było życie.


*Wszystko bowiem, co w tych warunkach postrzegamy, jest zwykłym zjawiskiem; nie poznajemy zaś rzeczy takimi, jakie one same w sobie; tj. niezależnie od naszego postrzegania, mogą być – to filozoficzny błąd, być to być postrzeganym, zatem nie można mówić o byciu czegoś co nie jest ze swej natury postrzegalne; czy raczej możemy mówić, ale to musi pozostać na poziomie abstrakcji gdyż nigdy nie uda się nam postrzec tego co niepostrzegalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.