Bo czym ktoś nazwie jedno, jeśli nie
owym "być" właśnie? Przecież jest albo tożsame z bytem
- człowiek na przykład i jeden człowiek to to samo - albo jakby
jakąś liczbą każdej rzeczy pojedynczej. Mówiłeś, dajmy na to,
o rzeczach dwóch: otóż tak samo o jednem przy jednej!
Jeżeli więc liczba należy do bytów,
to jasne, że należy do nich także jedno i trzeba szukać, czym
jest ono. Jeżeli zaś jest wyczynem kolejno rachującej duszy, to
jedno nie będzie znajdować się zgoła w dziedzinie bytów
przedmiotowych. Atoli głosił wywód, że każdy byt poszczególny,
jeżeli straci swoje jedno, sam już także być w żaden sposób nie
może. Więc trzeba baczyć, czy poszczególne jedno i byt są
tożsame, a także byt wszchny i jedno.
Lecz jeśli byt rzeczy poszczególnej
jest wielością, a jedno nie może być wielością, to są to dwie
rzeczy różne. Człowiek na przykład jest żywiną i tym, co
rozumne, i wieloma częściami i właśnie jedno wiąże te wielości.
Więc czymś innym jest człowiek i jedno, jeżeli tamto dzieli się
na części, a to nie ma części. Więc także ów byt wszechny,
który zawiera w sobie wszystkie byty, będzie raczej wielością i
czymś różnym od jednego, a jedno będzie posiadać tylko na mocy
udziału i uczestnictwa.
Byt ma dalej życie i umysł, bo
przecież nie jest martwy, a więc byt jest wielością. Jeżeli zaś
będzie zasadniczo umysłem, to i tak musi być wielością i to
jeszcze bardziej, jeżeli mianowicie zawiera idee, albowiem także
idea nie jest jednem, lecz raczej liczbą, zarówno poszczególna,
jak i wszechna, i tylko w tym znaczeniu będzie jednem, w jakim
jednem będzie na przykład cały świat.
I w ogóle: Jedno jest pierwsze, a
umysł, idee i byt pierwsze nie są. Oto każda idea składa się z
wielości i jest czymś złożonym oraz późniejszym, bo składniki
każdej rzeczy są od niej wcześniejsze. Że zaś umysł nie może
być Tym, co Pierwsze, będzie jasne choćby z następujących
względów:
Umysł musi być w myśleniu i
najlepszy oraz nie oglądający zewnętrznych przedmiotów umysł
musi myśleć To, co jest przed nim, albowiem zwracając się do
siebie, zwraca się do początku. I jeśli sam jest podmiotem tudzież
przedmiotem myślenia, to będzie dwoisty, a nie pojedynczy i nie
będzie jednem. Jeżeli dalej ogląda rzecz od siebie różną, to w
każdym razie lepszą i uprzednią. Jeżeli wreszcie ogląda siebie i
rzecz od siebie lepszą, to i wtedy jest czymś wtórym. I trzeba
bodaj taki umysł zakładać, iż z jednej strony obcuje z Dobrem i
Pierwszem i ogląda Tamtego Boga, a z drugiej przestaje także z
samym sobą oraz siebie myśli, myśli zaś siebie - on, który jest
wszystkimi bytami. Daleko mu zatem wobec tej rozmaitości do tego,
żeby był Jednem.
Więc także Jedno nie będzie ani
bytami wszystkimi, bo wtedy nie będzie już Jednem, ani umysłem, bo
i wtedy byłoby nimi wszystkimi, ponieważ nimi wszystkimi jest
umysł, ani w końcu bytem, bo byt to one wszystkie.
Więc czym będzie Jedno i jaką mieć
będzie naturę?
Nic zaiste dziwnego, że powiedzieć
niełatwo, skoro i wtedy, kiedy idzie o byt i o ideę, łatwe to nie
jest. Otóż nasze poznanie ma oparcie w postaciach (ideach). W miarę
jednak wspinania się do bezpostaciowego dusza, nie mogąc objąć go
zgoła, ponieważ nie doznaje ani "określania", ani jakby
kształtowania przez wieloraki przedmiot kształtujący, ślizga się
i lęka próżnego uchwytu. Toteż męczy się na takich wyżynach i
chętnie schodzi w dół, spadając często z nich wszystkich, aż
przybędzie do zmysłowego przedmiotu, wypoczywając niby na bryle:
podobnie także wzrok, zmęczony nikłymi przedmiotami, chętnie się
zatrzymuje na dużych. A ilekroć dusza pragnie ujrzeć sama przez
się, ona, która widzi dzięki temu, że jest razem (mian. z
Jednem), i która jest Jednem właśnie dlatego, że stanowi jedno z
Nim, to wtedy jej jeszcze nie świta, że posiada to, czego szuka,
gdyż nie jest czymś różnym od przedmiotu swojego myślenia.
Niemniej jednak - tak właśnie musi postępować ten, kto ma zamiar
uczynić Jedno przedmiotem swoich filozoficznych dociekań.
W każdym razie, skoro celem naszych
dociekań jest Jedno i skoro mamy na oku Początek wszystkiego, więc
Dobro i Pierwsze, to nie powinno się także pozostawać daleko od
środowiska Pierwocin, opadłszy na dno wszechności, lecz trzeba w
tym dążeniu do Pierwocin oderwać samego siebie od zmysłowych
przedmiotów, które są na dnie, i wyzbyć się wszelkiego zła, bo
przecież spieszysz do Dobra, i stanąć na owym początku w sobie
samym i stać się jednem z wielości, skoro masz ujrzeć Początek i
Jedno. Więc trzeba stać się umysłem i powierzyć duszę swoją
umysłowi oraz na niej go utronować, ażeby to, co widzi on,
przejmowała ona w pełni czuwania, i tym umysłem trzeba wpatrywać
się w Jedno i nie dodawać mu do pomocy żadnej wrażliwości
zmysłowej ani też czegokolwiek od niej dopuszczać do niego, lecz
To, co Najczystsze, trzeba oglądać umysłem czystym i tym, co w
umyśle jest pierwsze.
Ilekroć zatem ktoś, wyprawiwszy się
na widzenie takiego Cudu, będzie sobie wyobrażać w związku z ową
Naturą bądź wielkość, bądź kształt, bądź objętość, to
nie umysł mu przewodniczy w drodze do widzenia, gdyż oglądanie
takich rzeczy wcale nie leży w naturze umysłu, lecz jest to
działanie zmysłowości oraz sądu, który wynika ze zmysłowości.
Atoli trzeba zdobyć od samego umysłu zapowiedź tego, co może.
Może zaś ów umysł widzieć bądź te rzeczy, które są przed
nim, bądź te, które do niego należą, bądź wreszcie te, które
pochodzą od niego. Czyste są już rzeczy w nim, ale jeszcze
bardziej czyste i pojedyncze te, które są przed nim, a raczej To,
co jest przed nim.
A zatem nie jest Ono umysłem, lecz
jest przed umysłem, albowiem umysł jest czymś z dziedziny bytów,
a Ono nie jest "czymś", lecz jest przed każdym czymś, i
nie jest także bytem, bo przecież byt posiada jakby postać bytu, a
Ono obywa się nawet bez umysłowej postaci.
Oto Natura Jednego jest rodzicielką
wszystkich rzeczy i dlatego nie jest żadną z nich, więc ani czymś,
ani jakościowym, ani ilościowym, ani umysłem, ani duszą; nie
pozostaje dalej w ruchu ani też znowu w spoczynku, nie przebywa w
miejscu ani w czasie, lecz jest Tym, co jednopostaciowe w sobie, a
raczej bezpostaciowe, bo góruje nad wszelką postacią, nad ruchem,
nad spoczynkiem: są to właściwości bytu, które go czynią
wielością.
Więc dlaczego, jeżeli ruchome nie
jest, nie jest "stojące"?
Dlatego, że każda z tych rzeczy lub
obydwie są koniecznymi właściwościami bytu właśnie, że stojące
pozostaje w spoczynku, czyli stoi za sprawą stania i że nie jest z
nim tożsame: więc ono będzie Jego przymiotem i Ono przestaje już
być pojedyncze.
Przecież i w nazwie Przyczyna nie
orzeka się o Nim żadnego przymiotu, lecz tylko o nas, że
mianowicie mamy coś od Niego, podczas gdy Ono pozostaje w Sobie. A
mówiąc ściśle nie należy mówić ani, że Tamto, ani, że To,
lecz - że my, krążąc niejako z zewnątrz, chcemy wysłowić nasze
własne przeżycia, kiedy bądź blisko jesteśmy, bądź też
odpadamy od Niego z powodu trudności wokół Niego.
A trudność na tym głównie polega,
że nie można Go sobie uświadomić ani za sprawą wiedzy, ani za
sprawą myślenia, więc tak jak inne przedmioty umysłowe, lecz
tylko za sprawą "obecności", która jest wyższa od
wiedzy. Dusza popada mianowicie w odstępstwo od tego, że jest
jednem, i jednem nie jest już zgoła, ilekroć przybiera wiedzę o
czymś, albowiem wiedza jest określeniem słownym, a określenie
słowne wielością: więc wykracza poza jedno, pogrążywszy się w
liczbę i wielość.
Wznieść się zatem trzeba ponad
wiedzę i ani na krok nie wolno występować z jednobytu, lecz
stronić trzeba od wiedzy i od jej zdobyczy i w ogóle od każdego
innego, choćby pięknego, widoku, albowiem wszelkie piękno jest
późniejsze od Niego i od Niego pochodzi, podobnie jak całe dzienne
światło pochodzi od słońca.
Toteż "nie można Go przedstawić
- powiada (mian. Platon; cf. e. c. List VII 341c sq., Parmenides
142a) - ani w słowie, ani w piśmie". Ale nasze mówienie i
pisanie ma na celu, żeby wyprawiać do Niego i za pomocą wywodów
rozpalać ochotę do patrzenia i tylko wskazujemy niejako drogę
temu, kto chce coś ujrzeć. Albowiem nauka ogranicza się jeno do
drogi i wyprawy, a zobaczenie jest już dziełem tego, kto zapragnął
zobaczyć.
Plotyn, Enneady,
tłum. A.
Krokiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.