Pustynia
jest toposem charakterystycznym dla piśmiennictwa biblijnego i
chrześcijańskiego, występującym jednak w otoczce jakiejś
niejasności i dwuznaczności. Jest to miejsce,
w którym Hebrajczycy, udający się z
Egiptu na tułaczkę, oglądali Boga "twarzą w twarz". To
doświadczenie stosunku bezpośredniego wielokrotnie, jako "tęsknota
za pustynią", powraca w historii Izraela, aż do ruchu
rechabitów, którzy pragną tam wrócić. Jest to jednak również
miejsce, gdzie jest kuszony Jezus i gdzie - zgodnie z tekstem
ewangelicznym - złe duchy mają swe ulubione siedziby.
Wielki
ruch monastycyzmu i eremityzmu pustynnego przejął, jak się zdaje,
ten konflikt, ponieważ zamieszkanie na pustyni staje się drogą
umknięcia przed pokuszeniami świata oraz cywilizacji, które
zostały odrzucone; jednocześnie środowisko pustyni daje możliwość
poddania się próbie poprzez dobrowolne wystawienie się na pokusy
diabelskie. Zarazem przecież eremici i mnisi dziedziczą bogatą
tradycję odosobnienia mistycznego i religijnego,
mającą swe znane precedensy w
późnożydowskich i żydowsko-hellenistycznych ruchach esseńczyków,
terapeutów i sekty z Qumran, które z kolei oddziałają później
na wspólnoty z Nag-Hammadi. Pustynia
konstytuuje się jako negacja kultury późnoantycznej, "tego
świata" w rozumieniu ewangelicznym, jako czegoś przeciwnego
Królestwu Bożemu, brzemiennego złem i grzechem,
zdominowanego przez szatana i jego
akolitów. Jednakże właśnie w chwili, gdy mnisi potępiając
kulturę pogańską uciekają od niej, czczącej wszak demona)
co przebrał się w boga - zaczynają
budować nową cywilizację, różną od antycznej. Na jej substancję
składają się wątki tak zasadnicze jak stosunek z Bogiem oraz
asceza praktykowana przez wspólnoty cenobityczne i pustelnicze.
Liczne opowieści pochodzące z tej
właśnie epoki dziejów chrześcijaństwa wschodniego, które
później poważnie oddziałało na monastycyzm zachodni, mają za
wątek centralny ataki agresywnego demona, któremu asceta gwoli
próby musi stawić czoło, a także zastosowane przezeń środki
obrony. Opowieści te nie odznaczają się prawdopodobnie niczym
szczególnym z punktu widzenia uczonej, teologicznej demonologii,
gdyż składają się na nie raczej elementy soczyste i fantastyczne
ujawniające napięcie wyobraźni
wychylonej ku mitycznym światom zła
spersonalizowanego, jakie
otaczają człowieka. To zło, przyczajone w postaciach diabła i
demonów, mami
ascetę, znieważa go, kusi najsubtelniejszymi bądź też
najpospolitszymi sztuczkami i zadaje męki psychice skłonnej
wszędzie dostrzegać groźbę grzesznych przeżyć. Eremita wszakże
zawsze potrafi przemóc chaos diabelski (będący zresztą jedynie
chaosem natury i nieładem wewnętrznym) i wyjść zeń zwycięsko
dzięki technikom surowej ascezy oraz zawierzeniu się mocy
Chrystusa. stajemy tu wobec źródeł, natury przeważnie
deskryptywnej, nie teologicznej,
początkujących ów wielki scenariusz
współzawodnictwa Boga i Diabła, i
podług których
kształtować się będzie ikonografia stuleci późniejszych,
a zwłaszcza późniejsza hagiografia chrześcijańska z okresu,
gdy odzyskanie zdrowia duchowego
uzależnione jest od srogich umartwień
mających przemóc popędy diabelskie. Sam Luter przeżywa chwile,
których przytłaczające i posępne
wizje przypominają żywo przeżycia Ojców Pustyni'.
Główną
postacią tego świata udręczonej samotności jest
św. Antoni
opat, urodzony w Comie (Qemans, środkowy Egipt) w 250 r.,
zmarły zaś jako starzec ponad stuletni, w roku 356. Utarczki
Antoniego z demonami znane
nam są z biografii (Vita Antonity w
formie listu przeznaczonego dla mnichów zachodnich,
napisanego przez jego ucznia,
św.
Atanazego, w latach 357 i 365-373.
Zredagowany po
grecku, bardzo szybko stał się szeroko znany w przekładzie
łacińskim sporządzonym
w 388 r. przez
Ewagriusza z Antiochii, następnie
zaś poprzez liczne przekłady na języki orientalne.
W długiej serii
epizodów, zamieszczonych
w Żywocie,
objawia się cała
złożoność doświadczenia
diabelskiego u Antoniego. Zaledwie rozpoczął on życie ascety, "a
diabeł, wróg dobra i zawistnik, nie mogąc ścierpieć u
młodzieniaszka tak zbożnego
życiowego
zamiaru,
jął się wszelkich przeciwko niemu
sposobów, jakie
był obmyślił. Najprzód
spróbował odciągnąć go od życia ascetycznego wzbudzając w nim
wspomnienie bogactw...
Rozpalał w nim także miłość
do pieniędzy, pragnienie
sławy, zamiłowanie
do urozmaiconego jedzenia i wszelkich innych rozkoszy życiowych".
Potem ufność swą złożył w orężu
tkwiącym w
pępku brzusznym (tj. w organach płciowych)" ...
I w rzeczy samej
jeden
podsuwał sprośne myśli, a
drugi przepędzał je modlitwami; jeden
podniecał, drugi zaś czerwienił się i za pomocą wiary,
postów tudzież modlitwy wlewał siłę w swoje ciało.
Nieszczęsny diabeł nawet nocą
przedzierzgał się w niewiastę,
naśladując jej zachowanie ... A
wszystko to działo się ku zawstydzeniu Nieprzyjaciela. Jakoż ten,
który
mniemał się być podobny Bogu,
był ośmieszany przez młodego
chłopca'".
Antoni umyka demonowi wdrażając się do niezwykle twardego życia:
"Czuwał tak długo, że nieraz
całą noc spędzał bezsennie ...
Jadał tylko raz dziennie,
po zachodzie słońca;
niekiedy przyjmował strawę raz na dwa
dni, często
zaś raz na cztery dni. Żywił
się chlebem i solą,
pił zaś tylko
wodę ...Do
spania wystarczała mu rogoża, zwykle
jednak sypiał
na gołej ziemi'".
Asceta postanawia zamieszkać
w grobowcu, ale demon "którejś nocy,
wszedłszy do grobowca
wraz z tłumem diabłów, obił
Antoniego tak okropnie, że ten legł rozciągnięty na ziemi,
bez ducha, niezdolny mówić'".
W tymże grobowcu diabeł nęka go
hałasami i zjawami, tak że jego cmentarna siedziba zaludnia się
demonicznymi zjawami o kształtach zwierząt -
lwów, niedźwiedzi,
leopardów,
byków, wężów,
żmij,
skorpionów i wilków, a wszystkie one
go atakują.
Później święty usuwa się na
pustynię, i tam
napadają go
demony,
które odpędza znakiem
krzyża. Moce diabelskie,
oznajmia Atanazy,
są niezliczone:
"Mocy tych jest bez liku w
powietrzu,
które
nas otacza.
Nie są
one daleko od nas. Jest
ich
wielka
rozmaitość'".
Takiej
inwazji
przeciwstawić trzeba umiejętność
"rozróżniania duchów",
będącą
praktyką
ascetyczną,
poprzez którą
- za sprawą
Ducha Świętego
- potrafimy
rozeznać
się w tym,
co dotyczy
demonów:
które z
nich
są mniej przewrotne
i jak można je
egzorcyzmować.
Tymczasem,
nie będąc
w stanie nieczystymi
rozkoszami
zwabić w
pułapkę serca człowieka,
"znów
uciekają
się do
ataku
na różne
sposoby,
potem
zaś usiłują
nas przestraszyć
tworząc
obrazy,
przyjmując
inne kształty,
imitując kobiety,
dzikie
bestie,
gady,
olbrzymie
postacie i zastępy
wrogów'",
Ba, mogą
nawet pojawia
się jako nosiciele
mocy Bożej i adepci
ascezy.
Pewnego razu przed
Antonim
stanął demon
olbrzymiego
wzrostu oznajmiając
mu, że
jest potęgą Boga
i opatrznością,
święty
jednak uderzył go,
a on na dźwięk imienia Chrystusa
zniknął wraz
ze wszystkimi swoimi towarzyszami. Innym razem zjawił się przed nim
w postaci mnicha". Jeszcze kiedy indziej "ów pojawił się
przy drzwiach i szarpnął za powróz,
który [Antoni]
właśnie splatał. [Antoni]
wstał i ujrzał zwierza, który aż do bioder podobny był do
człowieka, z nóg zaś i stóp podobny był do osła'".
Święty przeżegnał bestię znakiem krzyża,
ona zaś
wraz ze swymi demonami pierzchnęła tak szaleńczo, że upadła i
zdechła.
Dynamika
agresji
diabelskiej
jest zupełnie
jasna: "Wtargnięciu i pojawieniu
się tłumu złych duchów
towarzyszą ciosy,
zgiełk i wrzaski ... Duszę ogarnia
nagły lęk
i niepokój, umysł
jest zmącony
i przygnębiony,
czuje nienawiść
do tych,
co wiodą
życie ascetyczne, doznaje niewygody,
smutku i żalu za rodziną,
a też
trwogi przed
śmiercią.
Potem pojawia się pragnienie
rzeczy
niegodziwych,
cnota
słabnie, zachowanie
staje się chwiejne'".
Jest wszelako jasne,
że demony
są bezsilne w obliczu tego,
kto umocniony
jest w imię
Pańskie,
również
skutkiem tego, że
przyjaciel
został pognębiony mocą
Adwentu:
"Dlatego
nie może
uczynić
nic, ale i tak zachowuje się
jak tyran:
choć już
padł,
nie leży
spokojnie,
lecz nadal
grozi, nawet jeśli
tylko
słowami"!",
Mnisi
kuszeni ponętami
seksualnymi,
mocno wprawdzie
podszytymi
enkratyzmem
i rezygnacją
z przyjemności,
sugestywne
wizje i halucynacje,
agresja przybierająca
nawet formę ataków brutalnie fizycznych - oto co składa
się na obraz doświadczenia
diabła, przewijający
się przez całą historię
monastycyzmu pustynnego. Makarego
opada chmara
czarnych diabełków!',
jego zaś przeżycia, opowiedziane w
tekście Rufina, stają się elementem
pobożności średniowiecznej za pośrednictwem Złotej
legendy'".
Powtarza
się, niczym przekalkowana, historia
św.
Antoniego. Makary układa
się do snu w grobowcu,
jako podgłówka używając
zwłok
pewnego poganina,
w które
później wślizguje
się demon. Diabły straszą go
i - w celu
jawnie rozpustnym
- zapraszają
do kąpieli. Pewnego
dnia, przemierzając
mokradła,
spotyka
demona,
który znajduje sierp.
Pokusy zwalcza
przymuszając
się do długich pieszych wędrówek
przez
pustynię z
workiem piasku
na plecach.
Szatan płata mu brzydkie figle: gdy on,
krążąc po pustyni,
co milę
wtyka kij,
żeby móc odnaleźć drogę powrotną,
diabeł wyciąga
je wszystkie
i święty musi mocno się natrudzić,
aby wrócić
do swego eremu. Hilarion
z Gazy,
urodzony w
291 r. mieszkał
razem z
Antonim, po
czym usunął
się na pustynię,
walcząc tam z gwałtownymi
pokusami, które
św.
Hieronim
opisał w
jego Żywocie,
ułożonym w latach 382-391.
Pachomiusza znienacka
zaczyna
dręczyć
diabeł przedzierzgnięty
w postać czarnoskórego
dziewczątka,
które stara się go uwieść,
on jednak przepędza je mocnym
uderzeniem.
Dłoń będzie mu cuchnąć przez dwa
lata". Ascetą
szczególnie - i całkiem podobnie jak św. Antoni –
prześladowanym
przez szatana jest Ewagriusz z Pontu,
urodzony w Iborze Pontyjskiej
ok. 356
r., zmarły
zaś na
pustyni ok. 400
r. Za
przewodnika miał Makarego.
Zapragnąwszy porzucić miejskie życie w Konstantynopolu, udał się
w góry
nitryjskie, następnie
zaś na odosobnienie jeszcze surowsze – do Cel.
Żył tam stosując pokutę tak skrajną,
że dopiero w ostatnich latach
życia
swoją dietę
wzbogacił o gotowane zioła, garść jarzyn,
piwo jęczmienne i
chlebowe.
Uwikłany w potępiony orygenizm i przez
Sobór Laterański w 649
r. uznany za niebezpiecznego heretyka,
Ewagriusz
rozwinął własną teorię
życia monastycznego,
w której życie aktywne albo
"praktyczne"
jest tylko
przygotowaniem
do fazy wyższej, kontemplacyjnej
albo gnostycznej. Właśnie
w życiu praktycznym
asceta musi oderwać swego ducha od niepokojów
i dóbr tego świata,
broniąc się przed demonami.
Jego pisma,
z racji
obecności
w nich wątków orygeńskich, zostały
potępione w
553 r., na
III Soborze
Konstantynopolitańskim.
Zdaniem J. B.
Russella,
podającego nową
interpretację
dzieł Ewagriusza,
w Rozprawie
praktycznej przestrzega
on przed
wszechobecnymi mocami diabelskimi, które
mieszkają w powietrzu,
zmniejszone do maciupeńkich rozmiarów
przenikają w ciała,
wreszcie
mogą
nas zwodzić przybierając postacie aniołów światła.
Nasze ciała
fizyczne atakują one poprzez umysł;
podporządkowują je władzy zjaw i urojeń,
jednocześnie zaś wślizgują się w nas lęki i pokusy. Bardziej
narażeni są
mnisi, których demony napadają, żeby popchnąć ich do rozpusty i
oderwać od
kontemplowania Boga. W tym celu stosują nawet przemoc fizyczną.
Na przykład łechcą
nos, drapią uszy, ściskają żołądek mnicha,
sprowadzają
nań senność podczas modlitwy, wzdymają wiatrami brzuch
kontemplatyka,
wywołują choroby, szczypią go i maltretują. Zastępów
diabelskich jest
osiem, stosownie do ośmiu grzechów głównych zakorzenionych w
naszych
skłonnościach emotywnych (logismoi)
- łakomstwie, pysze, rozwiązłości,
chciwości, rozpaczy, gniewie,
acedii i próżności. W razie ataku
demonów-
mnich powinien uciec się do owej
praktyki "rozróżniania",
jaką doradzał
już Atanazy w Żywocie Antoniego.
W ich obecności nie wolno
zachowywać
bierności, lecz przepędzać je z umysłu czymś go zajmując. Na
przykład
mnich, napastowany w łóżku przez demona rozpusty, powinien wstać,
nawiedzić chorego, oddać się praktykom nabożnym. W swej
demonologii Ewagriusz silny akcent kładzie na grzech, który okaże
się bardzo ważny przy ustalaniu rodzaju oddziaływania diabelskiego
go na
człowieka. Chodzi o grzech acedii, wywoływany przez demona acedii
lub
południa i nękający mnicha między
godzinami czwartą i ósmą (czyli między
10 a 14. Demon południa " wytwarza w ascecie wrażenie, że
bieg
wszystkich rzeczy jakby się spowalniał, że słońce się nie
porusza. Skutkiem
tego mnich zaczyna miotać się niecierpliwie, odczuwać nienawiść
do życia i do pracy, demon zaś próbuje
skłonić
go do opuszczenia celi•
Jest to sytuacja utożsamiana z samym
szatanem i odpowiadająca w istocie
chyba taedium vitae oraz
melancholii z późniejszych opracowań. W
rzeczy samej dla Kasjana owo taedium
to onxietas
cordis quae intestat anachoretas
et vagos in solitudine monachos", grzech
pojawiający się nagle jakby
coś na kształt wewnętrznego zaniechania, dojmującej pustki i
śmiertelnej
nudy!". To coś innego niż
pigritia; to
forma głównej pokusy diabelskiej,
polega bowiem na "zasmuceniu boskim
dobrem'".
Za:
Diabeł
Alfonso M. di Nola
Z rozdziału: Diabeł na pustyni
wyd: universatis
tłumaczenie: Ireneusz Kania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.