poniedziałek, 2 maja 2016

Dmowski o tym kto jest Polakiem

Inteligencya tedy żydowska na ziemiach polskich przedstawia się bardzo niejednolicie [8]. W Kraju Zabranym są to żydzi rosyjscy; w zaborze pruskim - żydzi niemieccy; w Galicyi - polscy i w części niemieccy; w Królestwie wreszcie - polscy w mniejszym lub większym stopniu. Stanowisko nasze wobec każdej z tych odmian musi być inne; Nas tu przedewszystkiem obchodzą żydzi polscy, ich stosunek do nas i odwrotnie.

Kiedy Niemiec np. polszczy się, wchodzi on do społeczeństwa polskiego bez żadnych zastrzeżeń, nie stawia mu żadnych warunków, zapomina o tem, że w żyłach jego niemiecka krew płynie i w walce z niemczyzną, gdy życie go w odpowiednich warunkach stawia, nigdy gorzej się nie zachowuje od rodowitych Polaków. Czy mamy tego samego wymagać od polszczących się żydów?...

Przedewszystkiem trzeba sprawę tak stawiać, że od nikogo niczego nie wymagamy. Brać trzeba ludzi takimi, jakimi są, i odpowiednio do tego traktować. Jeżeli spotykamy człowieka pochodzenia żydowskiego, który łączy się z polskością bezwzględnie, uznając za swoje wszystko, co w niej jest dobrego i złego, który bronić chce wszystkiego, czego my bronimy, walczyć ze wszystkiem, z czem walczymy, który nie zawaha się nawet przeciw żydom pójść, gdy to dla dobra polskości będzie potrzebne, to takiego człowieka musimy uznać, naturalnie, za Polaka. Analizować krwi nikt mu nie ma prawa i potrzeby!
Polakiem (mowa o inteligentnych, świadomych narodowo ludziach) jest każdy, kto mówi po polsku i łączy się ze społeczeństwem polskiem we wszelkich dążeniach, mających na celu dobro narodu, gotów dzielić wszelkie jego, złe czy dobre, losy.

Ogół wszakże inteligencyi polsko-żydowskiej u nas pod tę miarę nie podchodzi. Nasi żydzi uznają się przeważnie za Polaków, ale tylko o tyle, o ile polskość nie oznacza tego lub owego, nie zobowiązuje do obrony czegoś, co im jest wstrętne, do walki z czemś, co im nie przestało być drogiem. Znaleźć inteligentnego żyda polskiego, któregoby interesowała np. obrona katolicyzmu przed zamachami rządu lub któryby uznał potrzebę walki z wyzyskiem naszego ludu przez handlarzy żydowskich, jest niezmiernie trudno. Jeszcze trudniejsza jest sprawa, gdy idzie nie o obronę, ale o zdobycze narodowe. Dziwić się temu trudno. Rasa żydowska ma zbyt wyraźną, zbyt odrębną od naszej fizyognomię psychiczną, ażeby jednostce, do niej należącej, łatwo było ze swoimi zerwać i przejść bezwzględnie na naszą stronę, Tem trudniejsze to jest przy wielkiej liczbie żydów w naszym kraju, sprawiającej, że żyd spolszczony nie przestaje być wystawionym na ciągłą styczność ze swymi współplemieńcami, którzy żydami pozostali. Nie można tedy brać żydowi za złe, że pozostaje żydem, ale można i trzeba pamiętać o tem, że nie jest on Polakiem, tylko żydem polskim.

To stanowi właśnie jądro kwestyi (W naszym obozie, V, s. 282-283).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.