— Ach, wszystko jest otchłanią ! Żądza — mara — słowo —
Czyn! Nieraz włos mi wstaje, gdy czuję lodową
Bojaźń, co mię przenika wskroś z wiatru powianiem.
Na dole — w górze — wszędzie — tylko głębie ciemne —
Milcząca czarna otchłań, co mą duszę trwoży!
Na dnie mych ciemnych nocy mądry palec boży,
Maluje mi bez końca mary stuforemne.
Lękam się snu jak dziecko wielkiej ciemnej dziury,
Pełnej grozy — wiodącej w świat nie wiedzieć który;
Z okien wciąż patrzy na mnie — twarz Nieskończoności.
Duch mój nad przepastnymi drżąc głowy zawroty,
Głuchej nieświadomości Nicestwa zazdrości!
— O, nigdy nie wyjść poza Liczby i Istoty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.