piątek, 6 czerwca 2014

Książka, która pozostawia czytelnika takim, jakim był przed przeczytaniem, jest książką chybioną


Gdy ukazał się Precies [de decomposition], krytyk z „Le Monde” przysłał mi list z zarzutami: „Pan nie jest świadom, że ta książka mogłaby wpaść w ręce młodzieży!”. To absurd. Do czego niby mają służyć książki? Do nauki? To zupełnie bez sensu, bo w tym celu wystarczy chodzić do szkoły. Nie; sądzę, że książka musi naprawdę być raną, że musi w taki czy inny sposób zmieniać życie czytelnika. Kiedy piszę książkę, chodzi mi o przebudzenie kogoś, o schłostanie go. Ponieważ książki, jakie napisałem, zrodziły się z mych niedyspozycji, żeby nie powiedzieć cierpień, w jakiś sposób muszą one przekazywać te stany czytelnikowi. Nie, nie lubię książek, które czyta się tak jak gazetę; książka musi wszystkim wstrząsnąć, wszystko zakwestionować. Dlaczego? Cóż, niezbyt mnie obchodzi użyteczność tego, co piszę, bo tak naprawdę, nigdy nie myślę o czytelniku: piszę dla siebie, żeby uwolnić się od swoich obsesji, napięć – i tyle. Niedawno pewna pani pisała o mnie w „Le Quotidien de Paris”: „Cioran pisze to, co wszyscy powtarzają sobie po cichu”. Ja nie piszę po to, by „napisać książkę”, którą ktoś ma przeczytać. Nie; piszę, by sobie ulżyć. Dopiero później, gdy rozmyślam nad funkcją mych książek, mówię sobie, że powinny one być jak rana. Książka, która pozostawia czytelnika takim, jakim był przed przeczytaniem, jest książką chybioną.

Rozmowy z Cioranem
tłumaczenie: Ireneusz Kania
s. 16

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.