Rzecz prosta wszyscy mieszkańcy sceny
w okresie wczesnego dzieciństwa – zdumieni otaczającymi ich
cudami – musieli zadawać liczne pytania swoim dorosłym rodzicom.
Lecz po to właśnie istniały szkoły, by w dobrze prosperującym
systemie edukacji tłumić naturalną ciekawość i aby zaklejać
dzieciom usta namiastkami właściwych odpowiedzi. Więc odpowiadając
na pytanie, dlaczego moneta spada na ziemię, nauczyciel tłoczył w
nasyconą strachem o oceny atmosferę klasy protezę „o
przyciąganiu”, uczeń zaś, szczęśliwy, że doniósł ją do
egzaminu, spędzał resztę życia na rozwiązywaniu następnego
problemu: jak taką monetę utrzymać w kieszeni. Przy tym systemie
nauczania (szeroko stosowanym przy wszystkich kierunkach wiedzy),
którego siłą napędową był strach przed represjami za
samodzielność i oryginalność, egzamin dojrzałości zdawał
absolwent dokładnie już zakneblowany.
Trudno mi było uwierzyć, że ta sama
sublimacja, która podniosła moją świadomość i ciało do poziomu
rzeczywistej egzystencji, skazywała mnie jednocześnie na samotność
i na bliską śmierć w warunkach życia niemożliwych do zniesienia.
Nie mogłem pogodzić się zwłaszcza z koniecznością samotnej
obrony przed represjami sztucznego prawa. Razem z widmem skazującego
wyroku, które realnie wyłoniło się z artykułu zamieszczonego w
„Kroywen-Expresie”, przyszła jednak pewność, że w olbrzymiej
masie doskonałych absolwentów, ostatecznie już zapieczętowanych i
obojętnych na to, co człowiek w moim położeniu miał do
powiedzenia w najistotniejszej dla wszystkich sprawie, znajdę
przecież ludzi dalej poszukujących prawdy i skłonnych do
pogłębienia swej wiedzy.
Musiałem tych ludzi znaleźć sam,
ponieważ głoszone od lat nauki Płowego Jacka nie rozbijały muru
milczenia na temat sensu życia w świecie wypełnionym dekoracjami.
Adam Wiśniewski-Snerg
Według Łotra s. 77-78
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.