wtorek, 3 czerwca 2014

Epitafium dla samobójców Borysa Pasternaka


W 1926 roku, kiedy Siergiej Jesienin powiesił się, przeciąwszy sobie przedtem nadgarstki, by w swym ostatnim, wielkim estetycznym geście napisać własną krwią wiersz pożegnalny – Majakowski potępił go, pisząc:

Umrzeć w tym życiu
to rzecz łatwa
tworzyć życie
- o wiele trudniej.

A jednak niespełna pięć lat później sam Majakowski, poetycki bohater rewolucji i niezmordowany hazardzista, co już dwukrotnie grał w rosyjską ruletkę z nabitym rewolwerem, uznał, że jego zasady polityczne zatruwają mu poezję u samych źródeł. Po raz ostatni spróbował rosyjskiej ruletki i przegrał. W pożegnalnym liście napisał lakonicznie: „Nie polecam tego innym”. Kilku innych poszło wszakże za jego przykładem, nie mówiąc już o tych, którzy zginęli w czasie czystek, jak Mandelsztam czy Babel. Borys Pasternak napisał dla nich wszystkich epitafium:

Zacznę od sprawy najważniejszej: nic nie wiemy o wewnętrznych mękach poprzedzających samobójstwo. Ludzie poddani fizycznym torturom stale tracą przytomność; ich cierpienie jest tak wielkie, że jego koszmarna intensywność przyśpiesza koniec. Ale człowiek tak uzależniony od łaski swego kata nie zostaje unicestwiony, kiedy mdleje z bólu – albowiem jest obecny przy własnym zgonie; jego przeszłość i wspomnienia należą do niego, może je wykorzystać, mogą mu one ulżyć przed śmiercią.

Za to człowiek, który postanawia popełnić samobójstwo, kładzie kres całemu swemu istnieniu, odwraca się od własnej przeszłości, uznając siebie za bankruta, a swoje wspomnienia za niebyłe. Nie mogą mu one już pomóc, gdyż oddalił się poza zasięg ich działania. Być może ostatecznie do samobójstwa skłoniła go nie twardość jego postanowienia, ale koszmar męki, nienależącej do nikogo; cierpienie, które jest puste, bo życie się zatrzymało i już nie może go wypełnić.

Zdaje mi się, że Majakowski zastrzelił się z dumy – że było w nim lub blisko niego coś, co on sam potępiał, a szacunek dla siebie samego nie pozwalał poddać mu się tej rzeczy. Sądzę, że Jesienin powiesił się, nie przemyślawszy do końca konsekwencji tego, co robi, że w głębi serca wciąż mówił sobie: „Kto wie? Może to jeszcze nie koniec. Nic jeszcze nie zostało postanowione”. Myślę, że dla Maryny Cwietajewej praca była czymś, co osłaniało ją przed resztą codziennego życia – a kiedy nie mogła już pozwolić sobie na ten luksus, kiedy poczuła, że dla dobra syna powinna na jakiś czas zrezygnować ze swego namiętnego zaangażowania w poezję i trzeźwym wzrokiem rozejrzeć się naokoło, ujrzała tylko chaos, którego już nie przesłaniała sztuka: trwały, obcy i nieruchomy – i w przerażeniu, nie wiedząc, dokąd uciekać, uciekła w śmierć, zakładając pętlę na szyję, tak jakby chowała głowę pod poduszkę. Przypuszczam, że Paolo Jaszwili czuł się równie zagubiony i osaczony w atmosferze szigalewszczyzny 1937 roku, gdy musiał obcować z magią; i że pewnej nocy, patrząc na swoją śpiącą córkę, pomyślał, że nie jest godzien na nią patrzeć, po czym poszedł rano do domu przyjaciela, by roztrzaskać sobie głowę wystrzałem z dwururki. I wyobrażam sobie, że Fadiejew, z tym przepraszającym uśmiechem, którego nie tracił mimo wszystkich swych politycznych wkrętów i wykrętów, powiedział do siebie, zanim nacisnął spust: „No to koniec. Żegnaj, Sasza”.

Jedno jest pewne: wszyscy oni wycierpieli więcej, niż da się opisać, aż w końcu osiągnęli ten punkt, gdzie cierpienie staje się chorobą psychiczną. Oddając więc cześć ich talentowi i ich jasnej pamięci, powinniśmy również ze współczuciem pochylić głowy przed ich cierpieniem.*

*B. Pasternak, An Essey in Autobiography, London – New York 1959 s. 91-93. „Szigalewszczyzna”, według przypisu tłumaczki, oznacza „metody Szigalewa”. Szigalew to postać z Biesów Dostojewskiego, spiskowiec, który „zaczął od nieograniczonej wolności, a skończył na nieograniczonym despotyzmie”. Powołując się na innego spiskowca, mówi on: „każdy musi każdego szpiegować i na każdego donosić […] wszyscy niewolnicy są równi w swej niewoli”.

Al Alvarez, Bóg Bestia s. 283-285
tłumaczenie: Łukasz Sommer
Wydawnictwo Aletheia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.