piątek, 27 czerwca 2014

Cesarzowa Elżbieta Austriacka urodziła się już rozczarowana ...


Vernona von der Heyden-Rynsch: Od dawna interesuje się pan Elżbietą Austriacką. Co naprawdę rozbudziło pańską ciekawość dla tej postaci, tak często źle rozumianej?

Cioran: Chciałbym zacząć od cytatu: „Myśl o śmierci oczyszcza i pełni funkcję ogrodnika, który ze swych grządek wyrywa zielska. Jednakże ten ogrodnik chce być zawsze sam i złości się gdy ciekawscy zaglądają do niego przez mur. Tak również ja chowam twarz za parasolką i wachlarzem, by myśl o śmierci mogła we mnie spokojnie uprawiać swój ogródek”.

Tych parę zdań, przeczytanych przeze mnie w 1935 r., gdy miałem dwadzieścia cztery lata, stało się punktem wyjścia dla namiętnego zainteresowania, jakie żywię dla cesarzowej Elżbiety. (…) Wyrażenia „uprawiać ogródek” nie ma w oryginalnym tekście niemieckim, gdzie mowa jest po prostu o „pracy”. Jednakże ta nieścisłość, w gruncie rzeczy z ducha bardzo wierna, przydawała tekstowi jakiejś poetyckiej aury, która miała mnie prześladować aż do obsesji.

V.H-R: W swej przedmowie Maurice Barres pisze, że wypowiedzi Sissi, zanotowane przez Christomanosa, składają się na „najbardziej zdumiewający poemat nihilistyczny, jaki kiedykolwiek pod naszym niebem dano nam przeżywać”. Czy pan również jest zdania, że mamy tu do czynienia z nihilizmem czy raczej z desengano?

C: Nawet jeśli można u niej znaleźć wypowiedzi zabarwione nihilizmem, to termin ten w sensie filozoficznym w jej przypadku jest mało trafny. Ona była całkowicie desenganada, wyzbyta złudzeń, oddzielona od świata. Nie obchodziły jej ideologiczne debaty epoki, ukształtowana była w zasadzie przez literaturę. Swoją „filozofię” zaczerpnęła głównie od Szekspira, dokładnie mówiąc – od szekspirowskich błaznów. Nie chodzi tu więc o nihilizm, tylko o najwyższy stopień ironii, o pełną rozpaczy trzeźwość.

Gdy myślimy o jej wizji świata, nieodparcie nasuwa się na myśl Hamlet wysławiający przed Rosencrantzem i Guildensternem wspaniałość świata, nieba, ziemi i człowieka, istoty wyjątkowej, szczytu stworzenia, i dodającego, że w jego oczach wszystko to jest tylko „prochem najczystszym”.

V.H-R: Maria Waleria, ulubiona córka Sissi, zgorzkniałość swej matki przypisuje jej „rozczarowaniu się tak wieloma ludźmi, których kochała”. Przedstawia swą matkę jako młodą kobietę wchodzącą w życie z wielkimi nadziejami, którą później niezrozumienie oraz rozczarowanie skłoniły do ucieczki od świata, a nawet do gardzenia nim. Czy podziela pan tą opinię?

C: Nie chciałbym pomniejszać roli tych rozczarowań, ale nie sądzę, by odegrały one rolę zasadniczą. Ona doznawałaby rozczarowań w każdej sytuacji, urodziła się rozczarowana. Proszę pomyśleć o ludziach uprawiających ironię, stosujących ją w każdej chwili. Skąd się ona bierze? Jej źródło nie jest zewnętrzne, ono tkwi w nich, wewnątrz. Potrzeba niszczenia iluzji i pewników, sprzyjających fałszywej równowadze, na jakiej opiera się egzystencja, płynie z jakichś najgłębszych źródeł w człowieku. „Szaleństwo jest prawdziwsze od życia” - powiedziała cesarzowa, a do takiej konkluzji mogłaby dojść nawet bez pomocy jednego bodaj zawodu.

Dlaczego tak lubiła błaznów z Szekspira? Dlaczego wszędzie, gdzie się znalazła, odwiedzała przytułki dla obłąkanych? Otóż miała ona wyraźną namiętność dla wszystkiego co skrajne, co odbiega od zwyczajności, bytuje gdzieś na marginesie. Wiedziała, że jest w niej szaleństwo, i ta groźba być może jej pochlebiała. Odczucie swojej szczególności dodawało jej sił, a tragedie, jakie spadły na jej rodzinę, tylko umocniły ją w przekonaniu, by uciekać od ludzi i od swych obowiązków. Rzadki to w świecie przypadek dezercji. (…)


Rozmowy z Cioranem
tłumaczenie: Ireneusz Kania
s. 95-97

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.