Vernona von der Heyden-Rynsch: Od dawna
interesuje się pan Elżbietą Austriacką. Co naprawdę rozbudziło
pańską ciekawość dla tej postaci, tak często źle rozumianej?
Cioran: Chciałbym zacząć od cytatu:
„Myśl o śmierci oczyszcza i pełni funkcję ogrodnika, który ze
swych grządek wyrywa zielska. Jednakże ten ogrodnik chce być
zawsze sam i złości się gdy ciekawscy zaglądają do niego przez
mur. Tak również ja chowam twarz za parasolką i wachlarzem, by
myśl o śmierci mogła we mnie spokojnie uprawiać swój ogródek”.
Tych parę zdań, przeczytanych przeze
mnie w 1935 r., gdy miałem dwadzieścia cztery lata, stało się
punktem wyjścia dla namiętnego zainteresowania, jakie żywię dla
cesarzowej Elżbiety. (…) Wyrażenia „uprawiać ogródek” nie
ma w oryginalnym tekście niemieckim, gdzie mowa jest po prostu o
„pracy”. Jednakże ta nieścisłość, w gruncie rzeczy z ducha
bardzo wierna, przydawała tekstowi jakiejś poetyckiej aury, która
miała mnie prześladować aż do obsesji.
V.H-R: W swej przedmowie Maurice Barres
pisze, że wypowiedzi Sissi, zanotowane przez Christomanosa, składają
się na „najbardziej zdumiewający poemat nihilistyczny, jaki
kiedykolwiek pod naszym niebem dano nam przeżywać”. Czy pan
również jest zdania, że mamy tu do czynienia z nihilizmem czy
raczej z desengano?
C: Nawet jeśli można u niej znaleźć
wypowiedzi zabarwione nihilizmem, to termin ten w sensie
filozoficznym w jej przypadku jest mało trafny. Ona była całkowicie
desenganada, wyzbyta złudzeń, oddzielona od świata. Nie
obchodziły jej ideologiczne debaty epoki, ukształtowana była w
zasadzie przez literaturę. Swoją „filozofię” zaczerpnęła
głównie od Szekspira, dokładnie mówiąc – od szekspirowskich
błaznów. Nie chodzi tu więc o nihilizm, tylko o najwyższy stopień
ironii, o pełną rozpaczy trzeźwość.
Gdy myślimy o jej wizji świata,
nieodparcie nasuwa się na myśl Hamlet wysławiający przed
Rosencrantzem i Guildensternem wspaniałość świata, nieba, ziemi i
człowieka, istoty wyjątkowej, szczytu stworzenia, i dodającego, że
w jego oczach wszystko to jest tylko „prochem najczystszym”.
V.H-R: Maria Waleria, ulubiona córka
Sissi, zgorzkniałość swej matki przypisuje jej „rozczarowaniu
się tak wieloma ludźmi, których kochała”. Przedstawia swą
matkę jako młodą kobietę wchodzącą w życie z wielkimi
nadziejami, którą później niezrozumienie oraz rozczarowanie
skłoniły do ucieczki od świata, a nawet do gardzenia nim. Czy
podziela pan tą opinię?
C: Nie chciałbym pomniejszać roli
tych rozczarowań, ale nie sądzę, by odegrały one rolę
zasadniczą. Ona doznawałaby rozczarowań w każdej sytuacji,
urodziła się rozczarowana. Proszę pomyśleć o ludziach
uprawiających ironię, stosujących ją w każdej chwili. Skąd się
ona bierze? Jej źródło nie jest zewnętrzne, ono tkwi w nich,
wewnątrz. Potrzeba niszczenia iluzji i pewników, sprzyjających
fałszywej równowadze, na jakiej opiera się egzystencja, płynie z
jakichś najgłębszych źródeł w człowieku. „Szaleństwo jest
prawdziwsze od życia” - powiedziała cesarzowa, a do takiej
konkluzji mogłaby dojść nawet bez pomocy jednego bodaj zawodu.
Dlaczego tak lubiła błaznów z
Szekspira? Dlaczego wszędzie, gdzie się znalazła, odwiedzała
przytułki dla obłąkanych? Otóż miała ona wyraźną namiętność
dla wszystkiego co skrajne, co odbiega od zwyczajności, bytuje
gdzieś na marginesie. Wiedziała, że jest w niej szaleństwo, i ta
groźba być może jej pochlebiała. Odczucie swojej szczególności
dodawało jej sił, a tragedie, jakie spadły na jej rodzinę, tylko
umocniły ją w przekonaniu, by uciekać od ludzi i od swych
obowiązków. Rzadki to w świecie przypadek dezercji. (…)
Rozmowy z Cioranem
tłumaczenie: Ireneusz Kania
s. 95-97
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.