Z
ekonomii i bankowości jestem kompletną nogą, o czym świadczyć
może fakt iż w ciągu ostatniego roku czy dwóch, na skutek zmiany
kursów, straciłem połowę swojego bufora finansowego, który od
stu lat trzymałem w dolarach w banku PeKaO. No, nie jestem aż tak
głupi, bym nie potrafił temu na czas zapobiec, a nawet bufor
podwoić, ale albo maluje się obrazy, albo zapobiega stracie
pieniędzy i mnoży kapitał, zamiast pozwalać mu topnieć. W końcu
to elementarne reguły, które doskonale postrzegał jeszcze
Chrystus, ale ja jestem jednotorowy. Umiem poświęcić się tylko
jednemu. Nie mam (jeśli idzie o kasę) w ogóle innych potrzeb niż
potrzeba poczucia pewności i luzu, które umożliwiają mi pracę na
własnym podwórku, i ta pewność i luz nie zostały nadmiernie
zachwiane stratą pieniędzy, jako iż nie mam już spadkobierców, a
szybciej wapnieją moje naczynia, psuje się wzrok i chyli ku ziemi
głowa niż maleje stan mego bufora. l tak tych pieniędzy nigdy nie
użyję, bo mają być tylko zabezpieczeniem mego poczucia komfortu –
w końcu nadal zarabiam na życie. Aby zająć się na serio
finansami, i to tylko własnymi, trzeba przestawić swoją psychikę
z sybarytyzmu na aktywność, a wtedy nie ma już miejsca na myślenie
o sztuce, bo jestem jednotorowy. Potrafiłbym chyba zarządzać
kapitałem i mnożyć go, gdyby to była moja działka, ale moją
działką jest malarstwo.
Liliana
Śnieg-Czaplewska, Bex@. Korespondencja mailowa ze Zdzisławem
Beksińskim, Państwowy Instytut Wydawniczy 2005, s. 186.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.