Życie naprawdę jest walką. Zło jest
zuchwałe i silne; piękno czarujące, lecz rzadkie, dobroć
najczęściej słaba; głupota najczęściej w przewadze; głupcy
najczęściej trafiają wysoko, ludzie rozsądni nisko, a ludzkość
w zasadzie jest nieszczęśliwa. Ale ten świat, taki jak go znamy,
nie jest złudzeniem, majakiem ani złym snem; to w nim się budzimy
za każdym razem i nie możemy go zapomnieć, odrzucić, ani też żyć
bez niego.
Henry James
Filozoficznie, idea wspólnego świata
„w którym żyjemy” jest błędna, świat jest zależny od
organów percepcyjnych, a te są prywatne. To, że ta idea jest
powszechnie akceptowana wynika z tego, że dysponując organami
zmysłowymi o takiej samej budowie i bardzo podobnym zakresie
działania, ludzie ze względów praktycznych zakładają jej
ważność. Ale już na przykład świat mrówki i słonia są
całkiem inne, dla słonia świat mrówki po prostu nie istnieje,
choć tego nie da się powiedzieć w drugą stronę, noga słonia
może spowodować kataklizm świata mrówki.
Świat jako taki jak najbardziej może
być nazywany złym snem, tyle, że do atrakcji jakie oferują nocne
koszmary, dochodzi jeszcze ból fizyczny, zwykle nie obecny w
większym natężeniu we śnie.
I tak trzymając się analogi snu, tak
jak we świecie marzenia sennego żyjemy gdyż identyfikujemy się z
mentalnym ciałem, którym wtedy dysponujemy, możemy odrzucić
świat nie identyfikując się z fizycznym ciałem jakim chwilowo
dysponujemy. Stabilność „rzeczywistego” świata w opozycji do
świata snu jest dość złudna, czy to godzina marzenia sennego czy
sto lat „rzeczywistego życia”, wraz ze śmiercią ciała nasz
świat kończy się. Wtedy umysł tworzy nowe ciało, a my
organizujemy doświadczenie w oparciu o relację „ja i świat”,
od nowa przystępując do poszukiwań trwałego szczęścia w
nietrwałym świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.