poniedziałek, 16 czerwca 2014

Profesor Nouwen


 Wiosną 1978 roku, otrzymawszy stypendium Światowej Rady Kościołów, zacząłem rozważać możliwość podjęcia studiów w Yale Divinity School. Podczas mojej pierwszej wizyty na uczelni, błąkając się po korytarzach, przystaną­łem przy tablicy ogłoszeniowej pełnej ulotek i plakatów.

  Nagle zorientowałem się, że ktoś zbliża się z przeciwległej strony pustego korytarza. Czło­wiek ten podszedł do mnie i przystanął. Miałem wrażenie, że przygląda się bardziej mnie niż og­łoszeniom. Poczułem się dziwnie i spojrzałem na niego. Był to mężczyzna w średnim wieku, z rozczochranymi, źle obciętymi włosami, w po­miętej koszuli i mocno już znoszonej wiatrów­ce. Stwierdziłem, że musi być dozorcą. Uś­miechnął  się  do  mnie,  więc  odpowiedziałem uśmiechem. „Cześć, jestem Henri — powiedział. - A ty?" „Mam na imię Yushi - odpowiedzia­łem. - Miło cię poznać, Henri". Złapał moją dłoń i potrząsnął nią energicznie. „Miło cię tu widzieć, Yushi" — odpowiedział, po czym od­wrócił się i odszedł.

  Wydał mi się nieco dziwny, lecz spodobała mi się jego bezpośredniość. Nagle poczułem w ser­cu ciepło. Jeszcze chwilę wcześniej to miejsce było mi zupełnie obce, a teraz już miałem przy­jaciela - Henriego, nocnego stróża. Szczerze mówiąc, to "właśnie spotkanie ze stróżem skło­niło mnie do przyłączenia się do wspólnoty. Za­chowywał się nieco dziwnie, ale z jego stosun­ku do ludzi wywnioskowałem, że czuł się tro­chę samotny, sam na uczelni podczas wiosen­nych ferii, i najwyraźniej chciał nawiązać znajo­mość, skoro nadarzyła mu się okazja. Zdecydo­wałem, że po powrocie na uczelnię odnajdę go i powiem, że jestem jego przyjacielem i że nie pozwolę mu się czuć samotnym.

  Jesienią, kiedy zacząłem na dobre moje studenc­kie życie w Yale, usłyszałem wiele o sławnym profesorze Henrim Nouwenie. Przyszedłem na jego pierwsze zajęcia wcześnie i zauważyłem, że mimo to wszystkie miejsca siedzące były już za­jęte, a wielu studentów stało pod ścianami. A do tego zauważyłem na sali mojego przyjaciela Hen­riego! Najwyraźniej do jego obowiązków nale­żało również ścieranie tablic przed wykładami. Robił to z wielką starannością. I dość powoli, trzeba mu to przyznać, więc zacząłem się dener­wować, że nie skończy, zanim zabrzmi dzwonek. Dopingowałem go w myślach: „No, już, Henri! Kończ szybciej, bo zaraz pojawi się profesor!".

  Henri wreszcie skończył ścierać tablicę i zaczął wypisywać na niej jakieś słowa, dziwne słowa, jak „anachoreza" i „hesychia". Zdziwiło mnie, że był w stanie napisać coś takiego z pamięci. Niektórzy studenci otwarli zeszyty i zaczęli no­tować. Henri przestał sprawiać wrażenie nocne­go stróża. „Kto to jest?" - zapytałem więc mo­jego sąsiada. „Profesor Nouwen, naturalnie" -usłyszałem w odpowiedzi.

  Miałem później okazję przypomnieć Henriemu o naszym pierwszym spotkaniu. Nie przypomi­nał go sobie, ale bardzo mu się spodobał czci­godny tytuł stróża nocnego i jeszcze wielokrot­nie prosił mnie o powtórzenie tej historyjki. Tak zaczęła się nasza przyjaźń.

(Yushi Nomura z posłowia)

Za: Yushi Nomura i Henri J. M. Nouwen, Mądrość pustyni. Sentencje Ojców Pustyni, tytuł oryginału: Desert Wisdom. Sayings from tne Desert  Fathers, tłumaczenie na język polski Hanna Stochniałek, Wydawnictwo Misjonarzy Klaretynów Palabra, Warszawa 2002

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.