Wiosną
1978 roku, otrzymawszy stypendium Światowej Rady Kościołów,
zacząłem rozważać możliwość podjęcia studiów w Yale Divinity
School. Podczas mojej pierwszej wizyty na uczelni, błąkając się
po korytarzach, przystanąłem przy tablicy ogłoszeniowej
pełnej ulotek i plakatów.
Nagle zorientowałem się, że ktoś zbliża się z przeciwległej
strony pustego korytarza. Człowiek ten podszedł do mnie i
przystanął. Miałem wrażenie, że przygląda się bardziej mnie
niż ogłoszeniom. Poczułem się dziwnie i spojrzałem na
niego. Był to mężczyzna w średnim wieku, z rozczochranymi, źle
obciętymi włosami, w pomiętej koszuli i mocno już znoszonej
wiatrówce. Stwierdziłem, że musi być dozorcą. Uśmiechnął
się do mnie, więc odpowiedziałem
uśmiechem. „Cześć, jestem Henri — powiedział. - A ty?"
„Mam na imię Yushi - odpowiedziałem. - Miło cię poznać,
Henri". Złapał moją dłoń i potrząsnął nią energicznie.
„Miło cię tu widzieć, Yushi" — odpowiedział, po czym
odwrócił się i odszedł.
Wydał mi się nieco dziwny, lecz spodobała mi się jego
bezpośredniość. Nagle poczułem w sercu ciepło. Jeszcze
chwilę wcześniej to miejsce było mi zupełnie obce, a teraz już
miałem przyjaciela - Henriego, nocnego stróża. Szczerze
mówiąc, to "właśnie spotkanie ze stróżem skłoniło
mnie do przyłączenia się do wspólnoty. Zachowywał się
nieco dziwnie, ale z jego stosunku do ludzi wywnioskowałem, że
czuł się trochę samotny, sam na uczelni podczas wiosennych
ferii, i najwyraźniej chciał nawiązać znajomość, skoro
nadarzyła mu się okazja. Zdecydowałem, że po powrocie na
uczelnię odnajdę go i powiem, że jestem jego przyjacielem i że
nie pozwolę mu się czuć samotnym.
Jesienią, kiedy zacząłem na dobre moje studenckie życie w
Yale, usłyszałem wiele o sławnym profesorze Henrim Nouwenie.
Przyszedłem na jego pierwsze zajęcia wcześnie i zauważyłem, że
mimo to wszystkie miejsca siedzące były już zajęte, a wielu
studentów stało pod ścianami. A do tego zauważyłem na sali
mojego przyjaciela Henriego! Najwyraźniej do jego obowiązków
należało również ścieranie tablic przed wykładami. Robił
to z wielką starannością. I dość powoli, trzeba mu to przyznać,
więc zacząłem się denerwować, że nie skończy, zanim
zabrzmi dzwonek. Dopingowałem go w myślach: „No, już, Henri!
Kończ szybciej, bo zaraz pojawi się profesor!".
Henri wreszcie skończył ścierać tablicę i zaczął wypisywać na
niej jakieś słowa, dziwne słowa, jak „anachoreza" i
„hesychia". Zdziwiło mnie, że był w stanie napisać coś
takiego z pamięci. Niektórzy studenci otwarli zeszyty i zaczęli
notować. Henri przestał sprawiać wrażenie nocnego
stróża. „Kto to jest?" - zapytałem więc mojego
sąsiada. „Profesor Nouwen, naturalnie" -usłyszałem w
odpowiedzi.
Miałem później okazję przypomnieć Henriemu o naszym pierwszym
spotkaniu. Nie przypominał go sobie, ale bardzo mu się
spodobał czcigodny tytuł stróża nocnego i jeszcze
wielokrotnie prosił mnie o powtórzenie tej historyjki. Tak
zaczęła się nasza przyjaźń.
(Yushi
Nomura z posłowia)
Za:
Yushi Nomura i Henri J. M. Nouwen, Mądrość pustyni. Sentencje
Ojców Pustyni, tytuł oryginału: Desert Wisdom. Sayings from tne
Desert Fathers, tłumaczenie na język polski Hanna
Stochniałek, Wydawnictwo Misjonarzy Klaretynów Palabra, Warszawa
2002
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.