czwartek, 16 stycznia 2014

Wyka - pedagog


"Czy był dobrym pedagogiem? Znowu nie można prosto odpowiedzieć. Był znakomitym, ale tylko dla odważnych, tylko dla samodzielnych. Rutyny, choćby najpożyteczniejszej, wdrożyć nie mógł, bo jej nie lubił. Ale rzucał nieustannie propozycjami i prawie zawsze oryginalnymi. Jego wynalazczość była prawdziwie bezgraniczna... I połączona z hojnością, ze szczodrością intelektualną, bo nigdy nie poniżał się do przypominania pierwszeństwa czy egzekwowania własności. Miał więcej uczniów, doktorantów, podopiecznych niż ktokolwiek: nie przypadkiem, bo dawał im - w najdosłowniejszym sensie - więcej i łatwiej niż inni! Ileż prac rozwijało tylko to, co w oka mgnieniu zaproponował! Gotowość pomagania, inspirowania zaczęła mu w końcu płatać figle, ponieważ więcej ludzi oczekiwało od niego uwagi i pomocy niż był jej w stanie fizycznie udzielić. Zresztą tych, którzy podjąć jego myśli nie umieli, z konieczności zapominał. Pamiętam, jak - ogarnięty wyrzutami sumienia, że na seminarium zaniedbuje słabszych - zabierał się do banalnej pedagogii. Robił się wtedy tak niezręczny, że studenci niczego się bardziej nie bali niż 'zniżania się' Wyki do ich możliwości"..

Jan Błoński, Obecność Wyki [w:] Kilka myśli co nie nowe, Znak, Kraków 1985, s. 193.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.