sobota, 11 stycznia 2014

Widok z dziewiętnastowiecznego balkonu


"Złożony kilkudniową niemocą na moim tapczaniku, który raczej kształtem i kubaturą wygląda na katafalk, coś sobie przypomniałem z Czarodziejskiej góry i chciałem to sprawdzić w powieści. Oczywiście owo «coś» musiało mieć związek z Kławdią Chauchat, powiem do końca – chodziło o epizod z pożyczaniem ołówka. I stało się – na nowo zaczytałem się w Mannie, ale... nie tak zupełnie. Bo ja tej jego powieści nigdy nie przeczytałem, i chyba już nigdy nie przeczytam do końca. Bo ja ciągle, bo ja zawsze zaczynam i kończę lekturę Czarodziejskiej góry na pierwszym tomie. Pierwszy tom dosłownie połykam, drugim już, niestety, zadławiam się i nie daję rady, odpadam. Wystarczy porównać moje dwa egzemplarze – jeden prawie w strzępach, a ten drugi jakby dopiero przyniesiony z księgarni. To nie jest dokuczliwa ułomność, ale jednak ułomność. Żyję więc z natrętną świadomością duchowego uszczerbku, żyję w dyskomforcie, pokornie ustawiam się zawsze gdzieś z tyłu. Bo nie będę udawał, że jest inaczej.
Zdruzgotany niemiłosiernie kolejną klęską, kartkując stary notes, trafiłem na wypisek z Alberta Moravii: «Italo Calvino powiedział coś bardzo trafnego: że Tomasz Mann widział wszystko, ale z dziewiętnastowiecznego balkonu, my natomiast widzimy wszystko, spadając ze schodów»".
Aleksander Jurewicz, Popiół i wiatr, słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2005, s. 20-21.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.