piątek, 3 stycznia 2014

The Crack-Up oczami Ciorana


W 1955, kiedy napisany został esej Ciorana, Fitzgerald był już martwy od piętnastu lat. Zapił się na śmierć, po tym jak jego żona Zelda została hospitalizowana z diagnozą schizofrenii. Jego degradacja, z intymnymi szczegółami, została utrwalona w serii esejów które napisał na długo przed śmiercią, pomiędzy 1935 a 1936 rokiem, zebranych pod tytułem The Crack-Up. Miał wtedy czterdzieści lat i doświadczał ataku jasności, konsekwencji krachu, który nastąpił po siedmiu latach alkoholowych, hedonistycznych ekscesów. W tych esejach Fitzgerald usiłuje umieścić swe doświadczenie w obrębie generalnego tumultu jego Lost Generation, co zostaje odrzucone przez Ciorana, jako gest beztroski. To w czym Cioran odnajduje prawdziwą wartość, jest dokładnie tym bardzo specyficznym i bardzo osobistym doświadczeniem klęski, które Fitzgerald wyraża: „uczestniczą oni w esencji, intensywności, która przekracza kontyngencję i kontynenty”.

Admiracja Ciorana odnośnie Fitzgeralda rozpoczyna się studium dwóch doświadczeń jasności, wrodzonej jasności jako wdzięcznej immanencji i jasności rozwijającej się jako dolegliwość, doświadczanej jako przekleństwo. Zmagania Fitzgeralda z tym drugim rodzajem jasności ustanawia się wraz z cytatem z The Crack-Up, prezentującym porażkę jako odpowiedź na traumę odczuwaną na długo przed samym wydarzeniem, rodzaj niszczycielskiego raka. Cioran wyraża swoje uznanie dla Fitzgeralda, właśnie za to, i twierdzi, że The Crack-Up nie jest li tylko ciekawostką mówiącą o degradacji popularnego autora, ale jedynym fragmentem literackim Fitzgeralda, wartym uznania za sukces.

Natychmiast staje się jasnym, że Cioran nie znajduje żadnej wartości w jakiejkolwiek wysoko cenionej powieści Fitzgeralda, Czuła jest noc czy Wielki Gatsby, twierdząc, że jest dla niego „niepojęte”, jak T.S. Eliot mógł czytać tą ostatnią książkę trzy razy! Cioran z wielkim niesmakiem cytuje prywatną korespondencję młodego Fitzgeralda - człowieka sukcesu, jako dowód na stręczycielską desperację i potrzebę aprobaty. Wniosek jest taki, że ta desperacja miała wpływ na jakość powieści Fitzgeralda. Dość wątłe wnioskowanie, jedno z tych odpowiadających Cioranowi, impulsywnemu opozycjoniście, pogardliwie odrzucającemu konstruowanie argumentów, lecz upajającemu się miotaniem fragmentami sensu w pustkę nonsensu. Nie osłabia to eseju, ale ustanawia rodzaj protekcyjnej bliskości pomiędzy Cioranem a cierpiącym Fitzgeraldem. Potrzebujący spójnej linii argumentu, będą się wzdragać przed Cioranem, otwarcie uważanego w nieoznaczonym cytacie na obwolucie książki jako „ostatniego wartościowego ucznia Nietzschego” ...

Sukces osiągnięty bez wysiłku jest usypiający. Zagłusza instynkt. Sukces Fitzgeralda zredukował jego egzystencję do snu na jawie. Obudzić się z takiego długiego snu oznacza wkroczenie w stan konfuzji. Fitzgerald zetknął się ze swą niemożnością uczynienia czegoś więcej niż tylko przebywanie w stanie upojenia, zarówno w sensie gratyfikacji zmysłowej jaki i bycia zniszczonym. Cioran egzaminuje nocne wizje Fitzgeralda, jego niepokój wobec niezdolności do ponownego ukrycia się w cieniu, życia we śnie, bez iluzji Boga zapewniającego komfort odroczenia. Owoc nocnej introspekcji Fitzgeralda jest gorzki, to podróż w rozkład. W tym rozsmakowuje się Cioran, jest to w zgodzie z jego poczuciem bycia chorym do granic doświadczenia, gdzie całujesz grunt z wdzięczności, za bycie jedyną niższą rzeczą.

Fitzgerald smuci się, że bezsenność ograbiła go z mentalnej jasności i zdolności do refleksji z powodu czego stał się „zidentyfikowanym z obiektami mej trwogi i współczucia”. Cioran definiuje chorobę w odróżnieniu od przymusu zdrowia: być obiektem, być napędzanym i zmuszanym jako ekspresja niepowstrzymanej woli. Chorzy widzą swe cierpienie i poniżenie w otaczającym ich świecie, solipsyzm, który wpisuje się w całą rzeczywistość ekspresją własnych trwóg i współodczuwań: „być chorym to być w totalnej niezgodzie z samym sobą”. Chorzy są niezdolni do bycia obiektem, są niezdolni do działania. Działać to uczestniczyć w niemiłym polu obiektów zaangażowanych w ruch. Rozżalenie nad samym sobą dyskwalifikuje działanie, uważając siebie jako nieczystego lub ułomnego, i gloryfikuje kapitulację, depresję, śmierć. Użalanie się nad sobą sprawia to wszystko, i czyni to by utrzymać jasność, by trzymać się bolesnego rozsądku. To ostateczny wyraz instynktu samozachowawczego dla tych co pozbawili życie wszelkiej wartości i cenności.

The Crack-Up zatem, powinien być interpretowany jako literacka ekspresja użalania się nad sobą. Daje się czytać jak oklapłego Hamleta, jeżeli odetniesz ostatni akt i pokażesz Hamleta, jego twarz wykrzywioną w bolesnym uśmiechu, popijającego wino ze swym nowym ojcem i śmiejącego się z jakiejś głupiej seksualnej uwagi. Nie ma tu odkupienia, tylko porażka i odwrót: „jego kryzys doprowadził go nie do mistycyzmu czy ostatecznej rozpaczy czy samobójstwa, ale do rozczarowania”.
Do rozczarowania i do Hollywood.

Wielbiciele Fitzgeralda ubolewali nad jego zejściem do piekła i następującymi za tym refleksjami jako „psującymi jego literacką karierę”, na co Cioran ripostuje, że musimy tylko ubolewać nad tym, że nie dorównał on zadaniu bycia lojalnym wobec swej porażki, eksplorując ją do samej głębi, wciąż od nowa przegrywając. Cioran porównuje cierpienie Fitzgeralda do cierpienia Nietzschego, Kierkegaarda i Dosa, odnajdując, że Fitzgeralda warte jest tylko tyle, iż był niezdolny do stawienia czoła przerażającym prawdom, że zagubił się w swym sezonie w piekle. The Crack Up pokazuje, że Fitzgerald doznał porażki w byciu przegranym, i dla Ciorana jest to jego jedyna literacka wartość, konkludując, że „umysł to drugorzędny, co nie umie wybrać pomiędzy literaturą a 'prawdziwą ciemną nocą duszy'”.


Autorka: Janice Lee

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.