Został najlepiej i najpiękniej
wychowany i wykształcony spośród wszystkich ludzi, o których się
pamięta, jak też [stał się] najbardziej [pod tym względem] godny
boga. Po śmierci ojca wzrastał w powagę i opanowanie, a jeszcze
jako młodzieniec był uważany za godnego szacunku i czci nawet ze
strony najstarszych; gdy Go oglądano lub słuchano, przyciągał ku
sobie wszystkich i wbudzał podziw w każdym, na kogo spojrzał, tak
że wielu uważało za oczywiste, iż jest synem boga. Obdarzony zaś
taką sławą i wykształceniem, jakie pobierał od najmłodszych
lat, stawał się jeszcze bardziej godny dóbr, jakie na Niego
spływały, zdobiła Go bowiem i pobożność, i nauki, i
nadzwyczajny sposób życia, stałość duszy i skromność ciała, a
w tym, co mówił i co robił, spokój pogodny i nieporównywalny z
niczyim; nie pozwalał się bowiem opanowywać gniewowi ani
wesołości, ani zawiści, ani ambicji, ani też innym uniesieniom
czy namiętnościom, tak że pojawił się na Samos jak dobry dajmon.
Dlatego Jego wielka sława, jeszcze jako młodzieńca, dotarła do
mędrców — Talesa w Milecie i Biasa w Priene, obiegała okoliczne
miasta, a wielu sławiło w przysłowiu młodego człowieka jako
„kometę z Samos", rozpowszechniając pogłoski o Jego boskim
pochodzeniu.
Gdy zaś rosła tyrania Polikratesa,
osiemnastoletni już [Pitagoras] przewidując, co nastąpi i jaką
przeszkodą będzie to w Jego zamiarach, a przede wszystkim w Jego
żarliwym dążeniu do wiedzy, nocą potajemnie razem z Hermodarnasem
o przydomku Kreofilos, potomkiem —jak mówiono — tego Kreofilosa,
który podejmował gościną poetę Homera i został jego
przyjacielem i nauczycielem, udał się do Ferekydesa, do fizyka
Anaksymandra i do Talesa do Miletu.
Przebywając z każdym z nich
przez jakiś czas, tak ich sobie pozyskał, że wszyscy Go kochali,
podziwiali Jego naturę i dopuścili do swoich nauk. Zwłaszcza Tales
przyjął Go chętnie i podziwiał Jego przewagę nad innymi
młodzieńcami, jako że okazała się większa i przewyższająca
wyprzedzającą Go sławę. [Tales], przekazawszy Mu to, co mógł ze
swych nauk, usprawiedliwiając się starością i słabością ciała
namówił Go, by popłynął do Egiptu i zwrócił się przede
wszystkim do kapłanów w Memfis i Diospolis. Sam bowiem przez nich
został wyposażony w to, co u wielu zjednało mu miano mędrca. A
przecież, jak rzekł, on sam nie został tak hojnie obdarowany ani
przez naturę, ani przez ćwiczenie i [wychowanie], jak Pitagoras.
Tak więc [Tales] właśnie objawił Mu dobrą nowinę, iż—jeśli
będzie żył wśród owych kapłanów — stanie się
najpodobniejszym do bogów i najmądrzejszym spośród wszystkich
ludzi.
Jamblich, O Życiu Pitagorejskim
tłumaczenie: Janina Gajda –
Krynicka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.