"Od
dwóch dni bacznie przypatruję się uczonym. Na myśl, że kiedyś
mógłbym stać się podobny do któregoś z nich, mój sarkazm
mięknie, przeradza się w smutek. Ci ludzie prawdopodobnie wiedzą
bardzo dużo o czymś bardzo małym, bo też tak ktoś definiował
uczonego: to człowiek wiedzący coraz więcej o coraz mniejszym
wycinku. Jeden wie wszystko o jakichś kamieniach, drugi - prawie
wszystko o jakichś papierach. To ludzie opętani, jeśli zaś
trwonią dnie i noce na żmudne badania, czynią to nie gwoli
szukania prawdy i eliminowania błędu, lecz po pierwsze dlatego, że
nic innego i inaczej robić nie potrafią; pasjonuje ich własna
praca, są owładnięci namiętnością podobną do pasji
kolekcjonera znaczków czy muszel. Naukowcy całego świata to w
większości zwyczajni rzemieślnicy, niestrudzeni wyrobnicy. Próżno
szukać na ich twarzach szlachetnego znużenia myślą, pasji
całościowego zrozumienia świata; widać na nich tylko przemęczenie
fizyczne, skromność lub butę, nieśmiałość lub oderwanie.
Czyżby naprawdę Arystoteles, Galileusz, Leonardo da Vinci czy
Leibniz po to się narodzili, myśleli, miotali się i cierpieli, aby
teraz mógł spokojnie prosperować taki rodzaj ludzi!?..."
Mircea Eliade, "Moje życie: fragmenty dziennika 1941-1985", tłum. I. Kania, KR, Warszawa 2001, s. 37-38.
Mircea Eliade, "Moje życie: fragmenty dziennika 1941-1985", tłum. I. Kania, KR, Warszawa 2001, s. 37-38.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.