Skąd
przyszedłem na światło? — Wrzucony do dołu
Jakiż
znowu powstanę z martwego popiołu?
Gdzie
będę? — Czy ku stałej rajskich pociech skale
Przyniosą
mnie po burzach doczesności fale? —
Jakże
są rozmaite życia tego ścieżki!
We
wszystkim nie ma dobra bez złego przymieszki;
Co
więcej, wszak te dobra są właśnie przyczyną,
Że
się nam serce pęka i łzy ciągle płyną,
Bogactwo
dołem zdrady, wielkość czczym mamidłem,
Ubóstwo
srogi ucisk i ciężkie kajdany,
Piękność
szybko przemija błyskawicy skrzydłem,
Wiek,
stary jest inny niż wiek młodociany,
Zaledwo
się obejrzysz, czas różnicę zetrze:
Słowa
lecą niezwrotnie, sława czcze powietrze,
Małżeństwo
to niewola, pomyślność grzech mnoży,
Dzieci
dobre to troska, a złe to bicz boży,
Męka
jest siedzieć w domu, męka los tułaczy:
Wszystko
tu godne śmiechu i godne rozpaczy.
Cóż
jest życie, co w ręku piorunem uchodzi?
Prąd
rzeki, fala morska, widziadło, snu mara,
Puch
lekki, płyn ulotny, ślad na wodach łodzi,
Rosa,
co słońce zbiera, marny cień i para:
Koło
w szybkim obrocie, gdzie nudną koleją
Kręcą
się dnie i noce, miesiące i lata;
Gdzie
płacz, śmiech, nędza, wielkość i rozpacz z nadzieją.
Choć
to wszystko czcze równie, jednak się przeplata.
I
zowiemy to szczęściem wpleceni w tym kole,
Gdy
wartkim wirem na czas zagłuszą się bolę.
Nie
chciał Bóg na tej ziemi nic stałego stworzyć,
By
miłość ziemska świętej nie mogła umorzyć,
Gdyby
nie przyszłość wielka, która na nas czeka,
Nic
by tu biedniejszego nie było nad człeka.
Prawdę,
dobro i pewność wtedy mamy w ręku,
Gdy
dźwigamy krzyż Pański, gdy w płaczu i jęku
Żebrzem
o światło z góry, gdy świętą nadzieją
Serca
nasze w radości czystej promienieją: [. . .]
Gdy
depcząc słodkie ziemi uczucia męczeństwem,
Wskrzesim
w nas obraz boski żywszym podobieństwem. […]
Poezje
Grzegorza Nazjanzeńskiego
Tłumaczenie:
Ignacy Hołowiński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.