środa, 12 lutego 2014

Nigdy nie napisałem powieści socrealistycznej ...


Nigdy nie napisałem powieści socrealistycznej, po prostu nie potrafiłem. Kiedyś usiedliśmy z Janem Józefem Szczepańskim i rozważaliśmy problem: czy byliśmy tacy niezdolni w porównaniu z tymi zdolnymi, którzy pisali o traktorach zdobywających wiosnę i szczęśliwych górnikach? To jest sprawa smaku, stylu, a także moralności. Mogę pisać tylko o rzeczach, które znam i widziałem. Jeżeli nie jestem pisarzem, którego czyta chłop czy robotnik polski, w niczym nie zmienia to mojego stosunku do tych ludzi. Nie mówiłem nigdy: “Wydobywajcie dla mnie więcej węgla, a ja będę siedział w ciepłym pokoju i pisał wam o jakiejś utopii społecznej”. To jest cała moja moralność. Mam wrodzony szacunek do ludzi, którzy robią coś innego niż ja. W mojej pracy muszę być tak samo uczciwy jak oni. Tylko w ten sposób możemy się z sobą spotkać i na tym zasadza się moje poczucie solidarności. Wiem, to jest nadużywane słowo, ale piękne. Solidarności opartej na tym, że ja będę się starał – w swojej dziedzinie – nie kłamać, mówić, co jest moją miłością, bronić honoru, godności człowieka. I nic poza tym. Od czasu, kiedy miałem osiemnaście lat, bardzo mało się zmieniło. Nauczyłem się innych języków, przeczytałem sporo książek, zwiedziłem wiele miast i muzeów, natomiast parę kardynalnych, starych prawd ludzkiego serca pozostało bez zmian.

Zbigniew Herbert

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.