poniedziałek, 3 lutego 2014

Ja nie umrę – powiedział Michał Kątny


- Wszyscy umrzemy – powiedział (?)
I zapadła ta słynna chwila milczenia, która po takich zdaniach ma zwyczaj zapadać i która jest raz krótsza, raz dłuższa. To zależy od tego, czy się stoi, czy siedzi, czy się leży. Ale zanim ta chwila, raz krótsza, raz dłuższa dobiegła końca, Michał Kątny powiedział:

- Ja nie umrę.
- Nie umrzesz? To będziesz żył sto lat, a potem dwieście, a potem pięćset, a potem tysiąc i jeszcze więcej, tak?
- Ja nie umrę – powtórzył Michał Kątny. - Nic więcej nie mogę powiedzieć.

I ponieważ otwarta przestrzeń gwizdnęła mu w ucho: że na niego czeka – Michał Kątny wstał i wyszedł, cicho, prawie bezszelestnie. Jak duch. Którym prawie był.

Edward Stachura
Dzienniki, Zeszyty podróżne 2 s. 289

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.