Trzeba rozróżnić nazwę i rzecz. Nazwa to jest głos, który
określa i naznacza rzecz; nazwa to nie jest cząstka samej rzeczy,
ani jej substancji; to coś obcego, przylepionego do rzeczy i
będącego zewnątrz niej. Bóg, który jest w sobie samym pełnią i
kresem wszelkiej doskonałości, nie może wzmagać się i róść
wewnątrz swej istoty, ale imię jego może wzmagać się i róść
przez błogosławieństwo i chwałę, jaką dajemy jego zewnętrznym
dziełom. Tej chwały nie możemy wcielić w niego, ile że nie jest
możebny w nim przyrost dobra: oddajemy ją jego imieniu jako rzeczy
będącej poza nim, ale mu najbliższej. Oto w jaki sposób Bogu
samemu tylko przynależy wszelka cześć i chwała; i nie ma nic
bardziej oddalonego od rozumu, niż kiedy uganiamy się za nią dla
siebie. Jesteśmy ubodzy i pełni niedostatku w samym wnętrzu;
istota nasza jest z gruntu niedoskonała i potrzebuje ustawicznej
poprawy; w tym tedy kierunku powinniśmy pracować. Jesteśmy cale
próżni i jakoby wydrążeni: owo nie wiatrem i głosem należy się
napełniać; trzeba nam twardszej materii, iżbyśmy się nią
skrzepili. Człowiek zgłodniały byłby bardzo głupi, gdyby się
uganiał raczej za pięknym odzieniem niż za dobrym posiłkiem;
trzeba biec za tym, co pilniejsze. Jako powiada nasza codzienna
modlitwa,
Gloria in excelsis Deo, et in terra pax hominibus[751].
Zbyt wiele nam nie dostaje piękności, zdrowia, rozumu, cnoty i
innych zasadniczych przymiotów: o zewnętrznych ozdobach będzie
czas myśleć wówczas, kiedy się zaopatrzymy w rzeczy konieczne.
Teologia omawia bardziej wyczerpująco i uczenie ten przedmiot; co do
mnie, nie jestem w tym tak biegły.
Chryzyp i Diogenes pierwsi spośród pisarzów nader stanowczo
zalecali wzgardzenie sławy. Powiadali, iż ze wszystkich rozkoszy
żadna nie jest bardziej niebezpieczna, godniejsza unikania jak ta,
zależna zgoła od poklasku drugich. W istocie, doświadczenie
wskazuje nam jej zdradzieckie i wielce szkodliwe skutki. Nie ma
rzeczy, która by tak zatruwała władców jak pochlebstwo ani też
przez którą by niegodziwcy łacniej znachodzili posłuch i uznanie.
Niczym tak snadnie[752]
i tak często nie doprowadza kuplerstwo cnoty niewiast do upadku, niż
karmiąc je i zabawiając własną ich chwalą. Pierwsze omamienie,
jakiego użyły syreny, aby odurzyć Ulissesa, było tej natury:
Zbliż się chlubo Achiwów, Odysie z Itaki![753]
Owi filozofowie powiadali[754],
że wszystka chwała świata nie jest warta, aby rozumny człowiek
bodaj palec wyciągnął, by ją nabyć:
Gloria quantalibet quid erit, si gloria tantum est?[755]
to znaczy, dla niej samej:
prowadzi ona bowiem często za sobą wiele korzyści, przez które
może stać się upragnioną: zjednywa przychylność, czyni nas
mniej wystawionymi na zniewagi i obrazy ludzkie, i tym podobne
rzeczy. Był to również jeden z głównych dogmatów Epikura;
przepis bowiem jego sekty:
Kryj swoje życie, broniący
ludziom obarczać się urzędami i sprawami publicznymi, kładzie
również z konieczności za warunek wzgardę dla chwały, która
jest uznaniem świata dla czynności wykonywanych jawnie i na oczach.
Ten, który nam rozkazuje kryć się i troszczyć jeno o nas samych,
który nie chce, abyśmy byli znani drugim, tym bardziej nie chce,
byśmy szukali ich chwały i gloryfikacji. Jakoż radzi
Idomeneuszowi, aby zgoła nie miarkował swych uczynków wedle
powszechnego sądu lub mniemania, chyba tylko dla uniknięcia innych
postronnych niedogodności, jakie wzgarda ludzka mogłaby nań
sprowadzić.
Te nauki są, moim
zdaniem, niezmiernie prawdziwe i słuszne: ale istnieje w naszym
wnętrzu jakoweś rozdwojenie, które sprawia, iż równocześnie nie
wierzymy w to, w co wierzymy, i nie umiemy się wyzwolić z tego, co
potępiamy.
Posłuchajmy ostatnich słów Epikura, jakie powiedział, umierając.
Są wielkie i godne takiego filozofa; zdradzają wszelako niejaki
ślad zalecenia swego imienia i tej właśnie dbałości, którą
potępiał tak w swoich naukach. Oto list[756],
jaki podyktował na krótko, nim wydał ostatnie tchnienie:
„Epikur do Hermacha, z
pozdrowieniem.
Piszę te słowa, spędzając szczęśliwy,
to jest ostatni, dzień mojego życia; wśród takich wszelako
boleści pęcherza i jelit, iż niepodobna wyobrazić sobie nic
okrutniejszego. Ale cierpienia te równoważy rozkosz, jaką czerpie
moja dusza we wspominaniu własnych dzieł i nauk. Otóż polegając
na przyjaźni, jaką miałeś od dzieciństwa dla mnie i dla
filozofii, proszę cię, byś objął opiekę nad dziećmi
Metrodora”.
Oto jego list. Jest coś, co budzi przypuszczenie, iż owa rozkosz,
którą dusza jego znajduje w swoich wymysłach, dotyczy poniekąd
reputacji, jakiej spodziewał się dostąpić po śmierci: mianowicie
pewien punkt testamentu, w którym żąda, aby „Amynomachus i
Timokrates, jego spadkobiercy, co roku w rocznicę jego urodzin, w
styczniu, dostarczali wszystkiego, co Hermachus uzna za potrzebne
(jak również i dwudziestego dnia każdego miesiąca) na traktament
co zażylszych filozofów, którzy mają się zbierać przez pamięć
jego i Metrodora”.[757].
Karneades był rzecznikiem przeciwnego poglądu; utrzymywał, iż
sława sama z siebie godna jest pożądania[758]:
tak jak miłujemy tych, co przyjdą po nas, dla nich samych, nie
znając ich ani nie mając z nich żadnego pożytku. To mniemanie
zyskało sobie najpowszechniejszy poklask jako zwykle te, które
zgodniejsze wśród dóbr doczesnych, i uważa za dwie równie błędne
ostateczności, i uganiać się za nią, i unikać jej.
Sądzę, iż gdybyśmy posiadali księgi, jakie Cycero napisał w tym
przedmiocie, opowiedziałby nam ładne rzeczy! Człowiek ten tak był
opętany tą namiętnością, że gdyby śmiał, byłby (tak mniemam)
snadno[759]
popadł w tę ostateczność, w którą popadli inni, a mianowicie,
że cnota sama upragniona jest jeno dla chwały, zawsze idącej w jej
tropy:
Paulum
sepultae distat inertiae
Celata virtus[760].
mniemanie tak z gruntu
fałszywe, iż mierzi mnie, że mogło kiedykolwiek postać w umyśle
człowieka zaszczyconego mianem filozofa!
Gdyby to było prawdą, trzeba by być cnotliwym jeno na oczach
ludzi. Na nic by się nie zdało dzierżyć w porządku i statku same
poruszenia duszy, gdzie jest prawdziwe mieszkanie cnoty, chyba o
tyle, o ile miałyby dojść do świadomości drugich. Chodziłoby
tedy tylko o to, aby grzeszyć przemyślnie i ostrożnie. „Jeśli
wiesz — powiadał Karneades — iż wąż ukryty jest w miejscu,
gdzie, nie wiedząc o tym, ma się posiąść ktoś, czyja śmierć
byłaby dla ciebie z korzyścią, czynisz niegodziwie, nie
przestrzegając go o tym: i to tym bardziej, że uczynek twój będzie
wiadomy tylko tobie”. Jeśli nie znajdziemy w sobie samych nakazu
czynienia dobrze, jeśli bezkarność ma nam obstać za
sprawiedliwość, w ileż złoczyństwa możemy codziennie popaść!
To, co uczynił Sext. Peducens, oddając G. Plotiusowi skarb
zawierzony mu[761]
bez niczyjej wiedzy i co ja też nieraz miałem sposobność uczynić,
nie tyle uważam za godne pochwały, ile uważałbym za wielce
haniebne, gdyby temu chybił. Toż uważam za dobre i pożyteczne w
naszych czasach przywodzić sobie na pamięć przykład P.
Sekstiliusa Rufa, którego Cycero obwinia, iż zagarnął dziedzictwo
przeciw swemu sumieniu, mimo iż nie tylko nie przeciw prawom, ale
wręcz mocą samego prawa. Takoż M. Krassus i Q. Hortensjusz[762],
których z przyczyny ich władzy i potęgi cudzoziemiec pewien
powołał do dziedziczenia w fałszywym testamencie (pragnąc tym
sposobem łatwiej zapewnić sobie swoją cząstkę), zadowolili się
tym, iż nie brali udziału w fałszerstwie, lecz nie wzdragali się
zgarnąć zeń korzyści; dość mając się pokrytych, iż wychodzą
czyści wobec oskarżycieli, świadków i prawa.
Meminerint Deum
se habere testem, id est (ut ego arbitror) mentem suam[763].
Cnota jest bardzo czczą i niestałą rzeczą, jeśli podstawy swoje
czerpie w chwale. Próżno staralibyśmy się wówczas zachować jej
udzielną rangę i odłączali ją od przypadków losu; cóż bowiem
bardziej przygodnego niż sława?
Profecto fortuna in omni re
dominatur: ea res cunctas, ex libidine magis quam ex vero, celebrat
obscuratque[764].
To, aby czyn jakiś był znany i widziany, to czyste zrządzenie
przypadku; los to rozdziela chwałę wedle swego kaprysu. Widziałem
często, jak kroczyła przed zasługą; jak często przewyższała
zasługę o znaczny kęs drogi. Ten, kto pierwszy wpadł na myśl
przyrównania cienia do sławy, utrafił lepiej, niż miał zamiar.
Jedno i drugie są rzeczy niezmiernie nikłe: toż samo cień idzie
niekiedy przed swoim ciałem i niekiedy przewyższa go o wiele
wymiarem. Ci, którzy uczą szlachcica, aby w męstwie szukał jeno
chluby,
quasi non sit honestum quod nobilitatum non sit[765],
czegóż innego uczą go, jeśli nie tego, aby się nie hazardował
nigdy, o ile go nie widzą, aby dobrze baczył, czy są w pobliżu
świadkowie mogący dać świadectwo jego męstwa; gdy ma dokoła
tysiąc okazji spisania się dobrze bez widoku ludzkich oczu. Ileż
pięknych poszczególnych uczynków przepada w ciżbie bitwy? Kto w
takim zamieszaniu bawi się kontrolowaniem drugiego, ten widać sam
nie bardzo jest zatrudniony. Świadectwo, jakie składa o czynach
towarzyszów, zwraca się jakoby przeciw niemu samemu.
Vera et
sapiens animi magnitudo, honestum illud, quod maxime natura sequitur,
in factis positum, non in gloria, iudicat[766].
Jedyna chwała, do jakiej
dążę w życiu, to aby je przeżyć spokojnie: spokojnie nie wedle
Metrodora albo Archesilasa, ani Arystypa, ale wedle siebie. Skoro
filozofia nie umiała znaleźć żadnej drogi ku spokojności, która
by była dobra wszystkim, niech każdy szuka jej oddzielnie.
Czemu zawdzięczają Cezar
i Aleksander nieskończony ogrom swej sławy, jeśli nie fortunie?
Ilu ludzi zgasiła ona na samym początku kolei, ludzi, o których
żaden słych do nas nie doszedł, a którzy imali się rzeczy z tym
samym sercem co oni, gdyby nieszczęśliwy los nie był ich osadził
w miejscu w samym zaczątku dzieła? Wśród tylu różnych przygód
nie przypominam sobie, abym czytał, by Cezar kiedykolwiek był
ranny: tysiące wszak poginęły od niebezpieczeństw mniejszych niż
najmniejsze z tych, które on przebył. Nieskończona mnogość
pięknych czynów ginie bez świadomości, nim jeden wyjdzie swemu
sprawcy na korzyść. Nie zawsze się jest na szczycie wyłomu albo
na czele wojska, na oczach swego wodza jakoby na scenie. Nieraz
zajrzy się w oczy śmierci w chaszczu albo rowie, nieraz przyjdzie
stawić na kartę życie, dobywając lichy jaki kurnik; albo trzeba
wypłoszyć paru mizernych muszkietników ze spichrza; albo zgoła
samemu odłączyć się od wojska i puścić na azard jakowejś
wycieczki; ot, wedle tego, jak żąda potrzeba. A gdy się dobrze
przypatrzyć, spostrzeżemy pono, że najmniej świetne okazuje się
najniebezpieczniejszym; i że w wojnach, które toczyły się za
naszych czasów, więcej zginęło godnych ludzi w błahych i małej
wagi okazjach, przy zdobywaniu jakowejś stodoły niż na ważnych i
zaszczytnych polach.
Kto uważa śmierć swoją za źle użytą, jeśli to nie będzie w
jakiejś głośnej potrzebie, ten zamiast wsławić swą śmierć,
zaciemnia własnowolnie życie, dając tymczasem umknąć mnogim i
sprawiedliwym okazjom, w których godziło się puścić na azard, a
każda, która sprawiedliwa, dość jest głośna, ile że własne
sumienie dość je otrębuje każdemu.
Gloria nostra est
testimonium conscientiae nostrae[767].
Kto jest dzielny jeno dlatego, by o tym wiedzieli i dowiedziawszy
się, szacowali go wyżej; kto chce czynić dobrze jeno pod
warunkiem, że cnota jego dojdzie do świadomości ludzi, ten nie
jest mężem, po którym by się można spodziewać wiele pożytku.
Credo
che'l resto di quel verno cose
Facesse degne di
tenerne conto;
Ma fur sin a quel
tempo si nascose,
Che non è colpa
mia s' or' non le conto:
Perchè Orlando a
far l' opre virtuose,
Più ch'a narrarle
poi, sempre era pronto,
Ne mai fu alcuno
de' suoi fatti espresso,
Se non quando ebbe i testimonii apresso.[768]
Trzeba iść na wojnę z
obowiązku i czekać owej nagrody, która nie może chybić pięknym
czynom, by nie wiem jak ukrytym, ba, nawet cnotliwym myślom: a jest
nią owo zadowolenie, jakie dobrze ukształtowane sumienie odczuwa
samo w sobie z dobrego czynu. Trzeba być dzielnym dla siebie samego
i dla dumy będącej w tym, aby dzierżyć swe męstwo w statecznej i
niezłomnej postawie wbrew wszystkim ciosom fortuny.
Virtus,
repulsae nescia sordidae,
Intaminatis fulget
honoribus:
Nec sumit aut
ponit secures
Arbitrio popularis surae[769].
Nie dla popisu dusza nasza powinna odegrać swą rolę; jeno w nas
samych, wewnątrz, gdzie nie ma innych oczu jeno nasze. Tam chroni
nas ona od obawy śmierci, bólu, nawet hańby; tam umacnia nas
przeciw stracie dzieci, przyjaciół i mienia; kiedy zaś zdarzy się
potrzeba, prowadzi nas takoż na azardy wojny,
non emolumento
aliquo, sed ipsius honestatis decore[770].
Oto korzyść zaiste większa i godniejsza o wiele, aby jej pragnąć
i spodziewać się niż cześć i chwała będące nie czym innym
jeno przychylnym sądem, jaki o nas mają ludzie.
Aby rozsądzić rzecz o włókę ziemi, trzeba wyszukać z całego
narodu dwunastu ludzi: zasię sąd o naszych chęciach i uczynkach
(najbardziej trudna i ważna materia jaka istnieje!) zdajemy na głos
pospólstwa i motłochu, rodziców niewiedzy, niesprawiedliwości i
niestatku. Czyż słuszna jest życie mędrca czynić zależnym od
sądu głupców?
An quidquam stultius, quam, quos singulos
contemnas, eos putare esse universos?[771].
Kto bądź troszczy się o to, aby się im podobać, nigdy tego nie
osiągnął; cel to zgoła niepochwytny i bez kształtu[772]
Nil tam inaestimabile est, quam animi multitudinis[773].
Demetriusz mówiąc o głosie ludu, powiadał uciesznie, iż niewiele
więcej przykłada wagi do tego, który wychodzi górą, co dołem.
Tenże powiadał:
Ego hoc iudico, si quando turpe non sit, tamen
non esse non turpe, quam id a multitudine laudetur[774].
Żadna sztuka, żadna giętkość umysłu nie umiałaby poprowadzić
naszych kroków w ślad tak błędnego i niestałego przewodnika. W
tym jakoby wietrznym pomieszaniu hałasów, gawęd i powszechnych
mniemań, które nas popychają, niepodobna ustalić żadnej dobrej
drogi. Nie składajmy sobie tak chwiejnego i odmiennego celu: idźmy
niewzruszenie za rozumem. Niechaj powszechne uznanie dąży za nami
tamtędy, jeśli chce; wszelako, jako iż ono zależy w zupełności
od przypadku, nie mamy prawa spodziewać się go spotkać raczej na
tym gościńcu niż na innym. Gdybym nawet nie szedł prostą drogą
dla jej rzetelności, szedłbym nią dlatego, iż z doświadczenia
przekonałem się, że ostatecznie pospolicie jest najszczęśliwsza
i najzbawienniejsza:
Dedit hoc providentia hominibus munus, ut
honesta magis iuvarent[775].
Pewien marynarz w starożytności tak mówił do Neptuna podczas
wielkiej burzy[776]:
„O boże, ocalisz mnie, jeśli chcesz; jeśli chcesz, zgubisz mnie:
ale do końca będę dzierżył prosto mój ster”. Widziałem za
mego czasu z tysiąc giętkich, obrotnych, wykrętnych ludzi, o
których nikt nie wątpił, iż są zręczniejszymi dworakami ode
mnie: przedsię[777]
znaleźli zgubę, gdzie ja ocalałem.
Risi successu posse carere dolos[778].
Paweł Emilius, udając
się na swą chlubną wyprawę do Macedonii, upomniał przede
wszystkim lud rzymski, aby „na czas tej nieobecności powściągnął
język w rozprawianiu o jego czynach”. Jakąż zawadą w wielkich
rzeczach jest ta swawola sądów! Ile że nie każdy posiada hart
Fabiusza wobec powszechnych, przeciwnych i obelżywych głosów;
który raczej wolał dać poszarpać swą powagę czczym rojeniom
ludzi, niż z przychylną reputacją i aplauzem powszechności gorzej
wywiązać ze swych zadań.
Jest niejaka przyrodzona
słodycz w tym, aby być chwalonym; ale poświęcamy dla niej o wiele
za dużo:
Laudari
haud metuam, neque enim mihi cornea fibra est;
Sed recti finemque
extremumque esse recuso
Euge tuum et belle[779].
Nie tyle troszczę się o to, jaki jestem w oczach drugich, ile o to,
jaki w swoich własnych. Chcę być bogaty sam przez się, nie z
pożyczanego. Obcy widzą jeno zewnętrzne wypadki i pozory; każdy
może czynić dobrą minę na zewnątrz, wewnątrz zasię będąc
pełen niepokoju i przestrachu; nie widzą serca, widzą jeno
postawę. Słusznie pomstują na obłudę w potrzebach wojennych: cóż
bowiem łatwiejszego ku temu wiedzie, niż umykać się
niebezpieczeństwom, a udawać srogiego, mając serce pełne
tchórzostwa? Tyle jest sposobów, aby unikać okazyj azardowania się
własną osobą, iż tysiąc razy uda się świat oszukać, nim się
raz nogę wysunie w niebezpieczne miejsce; a i wówczas nawet,
czując, że już nie lża[780]
się cofnąć, łatwo jest na ten jeden raz nadrobić rzecz srogą
twarzą i sierdzistą mową, mimo iż dusza dygoce we wnętrzu. Gdyby
ten i ów miał do rozporządzenia ów pierścień platoński,
czyniący za obróceniem oczka ku dłoni niewidzialnym tego, kto go
nosi na palcu, to pewna, iż sporo by się ludzi ukryło tam, gdzie
się godzi narażać najwięcej, i żałowaliby, iż los postawił
ich w tak zaszczytnym miejscu, na którym z konieczności muszą
udawać zuchów.
Falsus
honor iuvat, et mendax infamia terret
Quem, nisi mendosum et mendacem[781].
Oto jak wszystkie sądy
zbudowane na zewnętrznych pozorach osobliwie są niepewne i
wątpliwe; i nie masz tak pewnego świadka, jak każdy sam dla
siebie. A i w tej potrzebie, iluż prostych pachołków mamy
towarzyszami naszej chwały? Ten, co się spiera niezłomnie na
otwartym wyłomie, i cóż czyni, czego nie uczyniło przed nim
pięćdziesięciu biednych piechurów, którzy torują mu drogę i
okrywają go swym ciałem za pięć groszy dziennej płacy?
Non,
quidquid turbida Roma
Elevet, accedas;
examenque improbum in illa
Castiges trutina: nec to quaesiveris extra[782].
Nazywamy to: „przymnożyć sobie imienia”, jeśli je
rozszerzymy i posiejemy w wielu ustach. Chcemy, aby je wymawiano z
uwagą i aby ten przybytek wyszedł mu na korzyść; oto może
najbardziej usprawiedliwiona pobudka tych zabiegów. Ale nadmiar tej
choroby dochodzi tak daleko, że wielu stara się dać mówić o
sobie, mniejsza w jaki sposób. Trogus Pompejus powiada o Herostracie
i Tytus Liwiusz o Manliuszu Kapitolinie, że bardziej byli chciwi
szerokiej niż dobrej sławy. Jest to błąd nader pospolity: więcej
troszczymy się o to, aby o nas mówiono, niż o to, jak o nas mówią.
Starczy nam, aby imię nasze krążyło w ustach ludzi w jakiej bądź
postaci. Zdaje się, że być znanym, to znaczy życie swoje i jego
trwałość oddać w pieczę drugich. Co do mnie, uważam, iż w domu
jestem tylko u siebie; co do tego drugiego życia, które mieszka w
mniemaniu przyjaciół, to, zważywszy je do gruntu i w samej
istocie, wiem dobrze, że owoc i pożytek mogę zeń czerpać jedynie
mocą próżności fantastycznego urojenia: kiedy zaś umrę, będę
odczuwał je jeszcze mniej; a już zupełnie stracę owe prawdziwe
korzyści, które czasem, przypadkowo, są z nim połączone. Nie
będę miał żadnego punktu stycznego, przez który mógłbym
pochwycić sławę, ani w którym mogłaby mnie ona dotknąć, albo
dotrzeć do mnie. Obiecywać sobie, że spadnie na moje imię! Po
pierwsze, nie mam imienia, które by było dostatecznie moje. Z
dwóch, które mam, jedno wspólne jest całemu rodowi, ba i innym.
Istnieje w Paryżu i w Montpellier rodzina zwana Montaigne; inna w
Bretanii i w Saintonge, de la Montaigne; przesunięcie jednej zgłoski
może tak poplątać nasze nici, że ja będę miał udział w ich
chwale, a oni może w mojej hańbie. Dawniej moi używali nazwiska
Eyquem, które dziś jeszcze przysługuje znanemu domowi w Anglii. Co
się tyczy drugiego imienia, to jest ono dla każdego, kto ma ochotę
je przybrać: w ten sposób miast siebie uczczę może jakiego
woziwodę w moje miejsce. A wreszcie, gdybym miał nawet jakiś
osobny swój znak i godło, to cóż może ono mówić wówczas, gdy
mnie już nie ma? czy może oznaczyć i utrwalić nicość?
Nunc
levior cippus non imprimit ossa
Laudat posteritas;
nunc non e manibus illis,
Nunc non e tumulo
fortunataque favilla
Nascuntur violae:[783]
ale o tym mówiłem już
indziej. Zresztą w całej bitwie, w której dziesięć tysięcy osób
okaleczeje lub zginie, nie ma ani piętnastu, o których by mówiono!
Musi to być jakieś bardzo niepoślednie dostojeństwo albo jakoweś
ważne pożytki złączone z czynem przez trafunek losów, iżby
mogły zwrócić uwagę na postępek jednostki, nie mówię prostego
żołnierza albo zgoła rotmistrza. Zabić człowieka albo dwóch,
albo dziesięciu, stanąć śmiało oko w oko śmierci to, wierę,
jest coś dla każdego z nas, idzie bowiem o nasze wszystko; ale dla
świata są to rzeczy tak pospolite, widzi się ich tyle każdego
dnia i tyle ich trzeba, aby wywołać znaczący skutek, iż nie
możemy się stąd spodziewać żadnego osobliwego zaszczytu.
Casus
multis hic cognitus, ac iam
Tritus, et a medio fortunae ductus acervo[784].
Z tylu tysięcy dzielnych
ludzi, którzy zginęli od tysiąc pięciuset lat we Francji z bronią
w ręku, nie ma ani stu, którzy by doszli naszej świadomości.
Pamięć nie tylko wodzów, ale bitew i zwycięstw jest pogrzebana.
Bogactwa więcej niż połowy świata dla braku registrów nie
ruszają się z miejsca, a niszczeją bez trwania. Gdybym miał do
rozporządzenia rejestr nieznanych wypadków, mniemam, iż
zastąpiłbym nimi bardzo łatwo znane i to we wszelkim rodzaju
przykładów. Ba, nawet z Rzymian i Greków, wśród tylu pisarzy i
świadków, i tylu rzadkich i wspaniałych czynów jakże mało
doszło do nas!
Ad nos vix tenuis famae perlabitur aura[785].
To już dużo, jeśli od dziś za
sto lat będą ludzie z grubsza pamiętali, że za naszego czasu były
wojny domowe we Francji. Lakończycy[786],
idąc do bitwy, składali ofiary Muzom, iżby ich czyny były pięknie
i godnie opisane, rozumiejąc, iż to jest łaska bogów i
niepospolita, aby piękne czyny znalazły świadków umiejących dać
im życie i pamięć. Czyż komu się roi, że przy każdej salwie z
rusznic, która nas ugodzi, i przy każdym azardzie, na który
biegniemy, stoi wraz pod ręką woźny gotów wciągać je do
protokółu? A choćby i stu woźnych je spisało, komentarze ich nie
przetrwałyby i trzech dni i nie doszłyby niczyich oczu! Nie
posiadamy ani tysiącznej części dawnych pism; przypadek to daje im
dłuższe albo krótsze życie wedle swej łaskawości. Nie możemy
ręczyć, czy to, co doszło naszych rąk, nie jest najlichszą ich
cząstką: ile że nie widzieliśmy ich reszty. Nie pisze się
historii o lada czym: trzeba być wodzem, zdobywcą wielkiego
królestwa: trzeba wygrać pięćdziesiąt dwie walnych bitew, zawsze
będąc słabszym co do liczby, jak Cezar. Dziesięć tysięcy
dobrych towarzyszów i wielu wielkich wodzów zginęło u jego boku
dzielnie i odważnie, których imiona trwały póty, póki żyły ich
żony i dzieci:
Quos fama obscura recondit[787].
O tych nawet, na których wyborne uczynki patrzyliśmy sami, w trzy
miesiące, albo w trzy lata po ich zgonie nie więcej się mówi, niż
gdyby wcale nie byli istnieli. Ktokolwiek zważy wedle słusznej
miary i proporcji, jakich ludzi i jakich czynów chwała utrzymuje
się w pamięci książek, ten znajdzie, iż w naszym wieku mało
bardzo było czynów i bardzo mało osób mogących do tego rościć
sobie prawo. Iluż widzieliśmy godnych ludzi, którzy przeżyli
własną reputację, którzy patrzyli i
cierpieli, jak gaśnie w ich oczach własna sława, bardzo
sprawiedliwie nabyta za młodu. I za trzy lata tego fantastycznego i
urojonego życia mamy tracić życie prawdziwe i istotne, i pogrążać
się w wiekuistą śmierć! Mędrcy stawiają sobie piękniejszy i
sprawiedliwszy cel w tym tak ważnym przedsięwzięciu:
Recte
facti, fecisse merces est: Officii fructus, ipsum officium est[788].
Można by ostatecznie wybaczyć malarzowi lub innemu rękodzielnikowi,
wreszcie także retorowi albo gramatykowi, iż poci się dla zdobycia
imienia przez twe pisma; ale dzieła cnoty zbyt są szlachetne same
przez się, aby miały szukać nagrody indziej niż we własnej
wartości, a zwłaszcza szukać jej w znikomości ludzkich sądów.
Jeśli wszelako to fałszywe mniemanie służy powszechności, aby
utrzymać ludzi w ich obowiązkach; jeśli pobudza lud do cnoty;
jeśli książęta czują niejakie podniesienie serca, widząc, jak
świat błogosławi pamięć Trajana, a brzydzi się pamięcią
Nerona; jeśli przejmuje ich grozą, gdy widzą, jak imię tego
wielkiego obwiesia, niegdyś tak przeraźliwe i niecące postrach,
dziś pierwszy lepszy szkolarz przeklina i hańbi swobodnie w swoim
pensum; niechajże obłęd ten rośnie do woli i niech się
szerzy wśród nas, ile tylko można. Platon, obracając wszystko ku
temu, aby obywateli czynić cnotliwymi, radzi także nie gardzić
dobrą reputacją i imieniem wśród ludu. Powiada, iż mocą
jakowegoś boskiego natchnienia, zdarza się, iż nawet lichsi umieją
często tak słowem, jak mniemaniem, sprawiedliwie odróżnić złych
od dobrych. Mędrzec ten i jego nauka są zaiste cudownymi i śmiałymi
budownikami w tym, aby wszędzie, gdzie chybia siła ludzka, wspomóc
ją wpływem i objawieniem boskim;
ut tragici poetae confugiunt
ad deum, cum explicare argumenti exitum non possunt[789].
Dla tej to może przyczyny Tymon, chcąc go zbezcześcić, nazywał
go wielkim fabrykantem cudów[790].
Skoro ludziom wskutek ich niewiedzy nie sposób jest wypłacić się
w dobrej monecie, trzebaż przypomagać się fałszywą. Środek ten
praktykowali wszyscy prawodawcy; nie masz społeczności, gdzie by
nie było jakiejś domieszki albo czczych ceremoniów, albo
kłamliwych mniemań służących za wędzidło do trzymania ludu w
karbach. Dlatego to początki i źródła ich są zazwyczaj bajeczne
i pełne nadnaturalnych tajemnic; to również dało powagę
fałszywym religiom i zjednało im umysły rozumnych ludzi. Numa
Pompiliusz i Sertoriusz, pragnąc tym skuteczniej narzucić się
ludzkiej wierze, karmili ich tymi głupstwami: jeden, że nimfa
Egeria, drugi, że jego biała łania przynosi mu wprost od bogów
radę, ilekroć jej zapotrzebuje: i powaga, jaką Numa umiał dać
swym prawom, wspiera się na czci dla owej bogini. Zoroaster,
prawodawca Baktrianów i Persów, powoływał się na imię boga
Oromazysa; Trismegistos u Egipcjan — Merkura; Zamolksis u Scytów,
Westy; Charondas Chalcydejczyków — Saturna; Minos Kandiotów —
Jowisza; Likurg Lakończyków — Apollina; Drakon i Solon u
Ateńczyków — Minerwy. Wszelkie statuty społeczności mają boga
u swego szczytu, inne fałszywie, prawdziwie zasię te, które
Mojżesz postanowił ludowi Judei, wyszedłszy z Egiptu. Religia
Beduinów, jako poświadcza pan de Joinville[791],
twierdziła między innymi, że dusza tego, który zginął za swego
księcia, przechodzi w inne ciało, szczęśliwsze, piękniejsze i
silniejsze niż dawne: dzięki któremu wierzeniu azardowali[792]
o wiele chętniej życie;
In
ferrum mens prona viris, animaeque capaces
Mortis, et ignavum est rediturae parcere vitae[793].
Oto bardzo zbawienna
wiara, mimo iż czcza sama w sobie. Każdy naród ma wiele takich
przykładów: ale ten przedmiot zasługiwałby na osobną rozprawę.
Aby powiedzieć jeszcze słowo o mej pierwszej materii, nie radzę
również paniom mianować swego obowiązku mianem
czci;
ut
enim consuetudo loquitur, id solum dicitur honestum, quod est
populari fama gloriosum[794].
Obowiązek to rdzeń, cześć to jeno kora. Toż nie radzę im dawać
nam tej wymówki jako usprawiedliwienia swej oporności. Chcę
przypuszczać, że ich intencje, ich chęci, pragnienia, to jest
rzeczy, z którymi cześć nie ma nic do czynienia (ile że nic z
nich nie jawi się na zewnątrz), rządzą się jeszcze surowszym
statkiem niż uczynki.
Quae, quia non liceat, non facit; illa facit[795].
I wobec Boga, i w sumieniu
byłoby równie wielką obrazą pragnąć tego jak wykonać: przy tym
są to czynności z natury swojej tajemne i ukryte; bardzo łatwo
byłoby damom ukryć to i owo świadomości drugich (od czego wszak
cześć ich zależy), gdyby nie powodowało nimi ważniejsze o wiele
poszanowanie swego obowiązku i skromności dla nich samych. Wszelka
osoba godna czci raczej zgodzi się postradać swą cześć niż
sumienie.
[751]
Gloria (…) hominibus —
Biblia, Łk 2:14.
[752]
snadnie (daw.) — łatwo.
[753]
Zbliż się chlubo Achiwów, Odysie z Itaki! — Homer,
Odyseja, Pieśń XII (przekład Siemieńkiego).
[754]
Owi filozofowie powiadali, że wszystka chwała świata (…)
— Cyceron,
O granicach dobra i zła, III, 17.
[755]
Gloria (…) tantum est — por. Iuvenalis,
Satirae,
VII, 81.
[756]
Posłuchajmy ostatnich słów Epikura (…) — por.
Cyceron,
O granicach dobra i zła, II, 30; u Diogenesa
Laertiosa (
Epikur [w:]
Żywoty i poglądy słynnych
filozofów, X, 22) odbiorca nazywa się Idomeneus.
[757]
punkt testamentu, w którym żąda, aby „Amynomachus i
Timokrates (…) mają się zbierać przez pamięć jego i Metrodora”
— Diogenes Laertios,
Epikur [w:]
Żywoty i poglądy
słynnych filozofów, X, 18.
[758]
Karneades (…) utrzymywał, iż sława sama z siebie godna
jest pożądania — Cyceron,
O granicach dobra i zła,
III, 17.
[759]
snadno a.
snadnie (daw.) — łatwo.
[760]
Paulum (…) virtus — Horatius,
Odae IV, 9,
29.
[761]
Sext. Peducens, oddając G. Plotiusowi skarb zawierzony mu (…)
— Cyceron,
O granicach dobra i zła, II, 17.
[762]
M. Krassus i Q. Hortensjusz, których (…) cudzoziemiec
pewien powołał do dziedziczenia w fałszywym testamencie (…)
— Cyceron,
O powinnościach, III, 18.
[763]
Meminerint (…) suam — Cicero,
De officiis,
III, 10.
[764]
Profecto (…) obscuratque — Sallustius,
Catilina
8.
[765]
quasi (…) non sit — Cicero,
De officiis, I,
4.
[766]
Vera (…) iudicat — Cicero,
De officiis, I,
19.
[767]
Gloria nostra (…) conscientiae nostrae —
Biblia,
2 Kor 1:12.
[768]
Credo (…) apresso — „Wierzę, że na ostatku zimy
znamienite/ Dzieła porobił; ale iż były zakryte,/ I jam do tego
czasu o nich nic nie słyszał,/ Nie winienem, że o nich nic nie
będę pisał./ Bo Orland więcej był zwykł czynić, niźli swoje/
Sprawy potem powiadać i czci godne boje,/ I wszystkie jego dzieła
nie były wiedziane/ Okrom tych, które były od świadków widziane”
(Ariosto
Orland szalony XI, 81; przekład Piotra
Kochanowskiego).
[769]
Virtus (…) surae — Horatius,
Odae III 2, 17.
[770]
non emolumento (…) decore — Cicero,
De finibus
bonorum et malorum I, 10.
[771]
An quidquam (…) universos — Cicero,
Tusculanae
quaestiones [wyd. też pod tytułem:
Tusculanae
disputationes], V, 36.
[772]
Kto bądź troszczy się o to, aby się im podobać (…)
— Seneka,
Listy moralne do Lucyliusza, XCI.
[773]
Nil (…) multitudinis — Livius Titus,
Ab Urbe
condita, XXXI, 34.
[774]
Ego (…) laudetur — Cicero,
De finibus bonorum et
malorum, II, 15.
[775]
Dedit (…) iuvarent — Quintilianus,
Institutio
oratoria, I. 12.
[776]
Pewien marynarz (…) tak mówił do Neptuna podczas wielkiej
burzy (…) — Seneka,
Listy moralne do Lucyliusza,
LXXXV.
[777]
przedsię — przecież, a jednak.
[778]
Risi (…) dolos — Ovidius,
Heroides, I, 18.
[779]
Laudari (…) belle — Persius,
Satirae I, 47.
[780]
nie lża (daw.) — nie wolno, nie trzeba.
[781]
Falsus (…) mendacem — Horatius,
Epistulae I,
16, 39.
[782]
Non (…) extra — Persius,
Satirae I, 5.
[783]
Nunc (…) violae — Persius,
Satirae I, 37.
[784]
Casus (…) — Iuvenalis,
Satirae VIII, 9.
[785]
Ad nos (…) aura — Vergilius,
Aeneida, VII,
646.
[786]
Lakończycy, idąc do bitwy, składali ofiary Muzom (…)
— Plutarch,
Powiedzenia spartańskie.
[787]
Quos (…) recondit — Vergilius,
Aeneida, V,
302.
[788]
Recte (…) officium est — Seneca,
Epistulae
morales ad Lucilium, LXXXI.
[789]
ut tragici (…) non possunt — Cicero,
De natura
deorum I, 20.
[790]
Tymon (…) nazywał go wielkim fabrykantem cudów (…)
— cytowany przez Diogenesa Laertiosa,
Platon [w:]
Żywoty
i poglądy słynnych filozofów, III, 26.
[791]
Religia Beduinów, jako poświadcza pan de Joinville (…)
— Joinville,
Pamiętniki, 48.
[792]
azardować — ryzykować.
[793]
In ferrum (…) vitae — Lucretius,
De rerum natura,
I, 461.
[794]
ut enim (…) gloriosum — Cicero,
De finibus
bonorum et malorum, II, 15.
[795]
Quae (…) facit — Ovidius,
Amores, III, 4, 4.
Montaigne, Próby
tłumaczenie: Boy Żeleński