Kilka
razy powiedziała już Pani Profesor, że św. Antoni był pierwszym
mnichem. Robi to wrażenie, jak gdybyśmy mieli do czynienia z jakąś
eksplozją: najpierw brak jakichkolwiek form życia tego typu, potem
przychodzi Antoni i nagle wszystko się zaczyna...
W
zasadzie ten obraz jest słuszny. Monastycyzm rozwija się w
pierwszych dziesięcioleciach IV wieku bardzo gwałtownie, on
rzeczywiście wybucha. Mamy takie uczucie, jak gdyby ludzie tej epoki
czegoś takiego niesłychanie potrzebowali, ale nie potrafimy
wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Dlaczego to właśnie wtedy
pustynia zaludniła się mnichami, a nie sto lat wcześniej czy sto
lat później? Nie jesteśmy w stanie precyzyjnie wskazać czynników,
które doprowadziły do narodzin tej nowej formy ascezy. Trudno.
Zdarza się czasami w nauce, że musimy się ograniczyć do
stwierdzenia faktów, gdyż nie potrafimy odpowiednio wnikliwie
pokazać, co je wywołało.
A
więc monastycyzm wybucha, przyciąga do siebie całe mnóstwo ludzi.
Ci, którzy tę postać chrześcijańskiego życia przyjmują, czują
się członkami tego samego, odmiennego społeczeństwa, wspólnoty.
Są braćmi, są siostrami i czują się silnie związani między
sobą. Wiedzą, że to, w czym biorą udział jest nową, wspaniałą
formą bytowania, wielkim przywilejem, łaską daną przez Boga.
Ten
nowy wspaniały monastyczny świat składa się z rozmaitych grup,
rozmaicie uprawiających ascezę, rozmaicie tłumaczących na gruncie
doktrynalnym sens tego, co robią. Różnorodność jest cechą
podstawową monastycznych środowisk; nie ma żadnych instytucji,
które zajmowałyby się narzucaniem jakiegoś porządku,
ujednolicaniem obyczajów i obrzędów.
Za:
Mnisi nie tylko ci święci... Z prof. Ewą Wipszycką o
pierwszych mnichach na pustyni egipskiej rozmawia Szymon Hiżycki
OSB, seria: dialogi, TYNIEC - Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków
2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.