czwartek, 24 kwietnia 2014

Dusza musi zapomnieć nawet o swoim własnym bycie


Jedną rzecz masz uważać za pewną: powiedziałem ci wprawdzie, abyś zapomniał o wszystkim, a zachował jedynie odczucie twojego nagiego bytu, pragnę jednak - i taka była moja intencja od początku - abyś zapomniał nawet i o tym odczuciu, po to, aby otrzymać odczucie Bytu Bożego. To właśnie w tej intencji tłumaczyłem ci na początku, jak Bóg jest u korzeni twojego bytu. Ale moim zdaniem, niedoskonałość twoich duchowych odczuć musiała ci przeszkadzać w podniesieniu się natychmiast aż do duchowego odczucia Bytu Bożego. Dlatego, abyś mógł dojść do tego stopniowo, radziłem ci, abyś się ćwiczył w odczuciu twego nagiego bytu, aż do czasu, kiedy, trwając wiernie w tym dziele wewnętrznym, mógłbyś dość do odczucia Boga, które jest znacznie wznioślejsze. Zawsze bowiem, ilekroć oddajesz się dziełu, powinieneś mieć za przedmiot i cel twoich pragnień, odczucie Boga.

Jeżeli na początku poleciłem ci otaczać i jakby osłaniać odczucie Boga odczuciem twojego bytu, to uczyniłem to przez wzgląd na twój brak doświadczenia i na ociężałość twego umysłu; ale później, gdy pilne ćwiczenie sprawi, że postąpisz w czystości serca, trzeba będzie, abyś się ogołocił, wyzbył wszystkiego i jakby „rozebrał" całkowicie z wszelkiego odczucia siebie samego, po to, aby zasłużyć na przyodzianie przez łaskę w odczuciu Boga. Taka jest bowiem reguła dla tego, kto miłuje w sposób doskonały, iż musi bez reszty wyzbyć się samego siebie dla tego, którego miłuje i nie może przyjąć ani ścierpieć, aby był przyodziany w cokolwiek innego, niż w przedmiot jego miłości. To przeobrażenie nie ma być ograniczone do określonego czasu, ale na zawsze i bez końca ma wniknąć w całkowite i ostateczne zapomnienie o sobie.

Takie jest dzieło miłości, którego nikt znać nie może, poza tym, kto go doświadczył. Taka jest również nauka, którą nam przekazał Pan nasz, gdy mówił: „Kto chce Mnie miłować, niech samego siebie opuści; to znaczy, że ten, kto chce się przyoblec we Mnie, który jestem obszerną szatą miłości, miłości wiecznej bez końca, musi się całkowicie wyzbyć samego siebie". Toteż ilekroć oddając się dziełu, spostrzeżesz w sobie odczucie własnego bytu, a nie Bytu Boga, musisz się tym głęboko zasmucić i z głębi serca pragnąć odczucia Boga, Powinieneś coraz intensywniej i nieustannie starać się pozbyć bolesnej świadomości i przykrego odczucia twojego nagiego bytu, i pragnąć uciec daleko od samego siebie, jak od węża, dogłębnie, jak ci to nakazuje twój Pan.

Będziesz więc pragnął jedynie, nie tego, by w ogóle nie istnieć - co byłoby szaleństwem i niechęcią w stosunku do Boga -ale tego, by o sobie zapomnieć aż do utraty nawet odczucia twego własnego bytu, co jest absolutnie konieczne, aby w sposób doskonały zakosztować miłości Bożej tak, jak to jest możliwe na ziemi. Wówczas zobaczysz i doświadczysz zupełnej bezsilności niezdolności do urzeczywistnienia twego pragnienia. Nawet w stanie wielkiego skupienia, zawsze będzie szło za tobą i towarzyszyło ci w ćwiczeniu odczucie twojego nagiego bytu, poza rzadkimi i krótkimi chwilami, kiedy Bóg da ci się odnaleźć w obfitości miłości. Odczucie twego bytu będzie cię przygniatało swym cięża­rem i będzie się wciskało między ciebie, a twojego Boga, jak dawniej cechy twojego bytu przesłaniały ci twój nagi byt. Wówczas znoszenie samego siebie będzie dla ciebie wielkim ciężarem i wielkim utrudzeniem. Twoje cierpienie będzie jak najbardziej zrozumiałe; i niech Jezus przyjdzie ci z pomocą, bo będziesz jej potrzebował.

Wszystkie możliwe cierpienia są niczym wobec tego, że jesteś teraz sam dla siebie krzyżem (por. Chmura Niewiedzy, r. 44). To jest dzieło konieczne i droga, która prowadzi do Chrystusa Pana. Czyż On sam nie powiedział: „Niech niesie" najpierw „swój krzyż" przez cierpienie, które znajdzie w samym sobie; a potem „niech idzie za Mną" w szczęśliwości i na górze doskonałości, kosztując słodyczy mojej miłości, w niepojętym odczuciu mojej obecności.

Tak więc, widzisz, dobrze jest jeśli odczuwasz smutek i nosisz w sobie pragnienie zapomnienia o sobie jako krzyż, jak też ciężar samego siebie, zanim dostąpisz zjednoczenia z Bogiem w duchowym odczuciu Jego Bytu, co jest doskonałą miłością. To wszystko pozwoli ci zobaczyć i częściowo zrozumieć, w tej mierze, w jakiej łaska cię dotknęła i duchowo naznaczyła, jaka jest wzniosłość i godność dzieła, w którym się ćwiczysz.

Za: Chmura niewiedzy, tytuł oryginału: The cloud of unknowing, przekład O. Piotr Rostworowski. wstępy: Janusz Wacław Koralewski, seria: Duchowość Wschodu i Zachodu 5, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2006

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.