Nil
ma właściwie jedną receptę na chorobę namiętności. Należy
usunąć samą ich przyczynę, którą są często czynniki
zewnętrzne budzące w nas określone afekty. To prawda, że bez
naszego przyzwolenia nie zadomowią się w naszym wnętrzu, jednak
pozostaje również prawdą, że bez zewnętrznej stymulacji słabną
z czasem czy nawet zanikają. Należy odsunąć się od tych rzeczy,
które utrwalają w nas jakąś złą skłonność. Gdy zatrzyma się
w górze nurt rzeki, strumień spłynie i będzie można
zobaczyć piasek na dnie. Podobnie człowiek nabiera czystości
umysłu pozwalającej poznać siebie, gdy odcina źródło
zewnętrznych wrażeń przyswajanych przez zmysły. Kto chce
mieć czyste serce, powinien jakby zakratować okno swego serca,
aby postawić zmysłom zaporę myśli. W trosce o czystość mnisi
mają unikać zbędnego przebywania z ludźmi i wychodzenia ze swego
klasztoru. Nil proponuje ideał pewnej klauzury przeznaczonej zarówno
dla początkujących, jak i zaawansowanych w ascezie, bo w
jednych utrwala nawyk, drugich prowadzi do dalszego postępu.
Stawia sprawę radykalnie: bez koniecznej potrzeby nie należy
patrzeć na kobiety. Nie da się, obracając się w świecie i
doznając różnych wrażeń zmysłowych, nie ulec jakiemuś
skażeniu, choć często się tego nie zauważa. Do obrazów
widzianych w dzień powróci się niechybnie, gdy umysł znajdzie się
w stanie spoczynku. Intensywne życie towarzyskie pozostawia w
umyśle mnicha wiele ran za sprawą zmysłów. Ponadto istnieje
fundamentalna racja religijna dla koniecznej rezerwy względem
świata. Jest trudne lub w ogóle niemożliwe to, żeby w środku
ludzkiej społeczności przebywać z Bogiem bez rozproszenia.
Trzeba przebywać wewnątrz, a nie na zewnątrz, jak Mojżesz czy
Jozue, którzy odsunęli się od zgiełku obozu i zamieszkali w swoim
namiocie. Najbardziej miarodajny przykład dał Pan Jezus, który
często oddalał się od tłumu i przebywał samotnie na
modlitwie. Dystansując się do ludzi należy tym bardziej
zdystansować się do rzeczy materialnych. Jak w zapasach obnażenie
ciała utrudnia przeciwnikowi jego uchwycenie, tak ogołocenie z dóbr
materialnych i trosk o nie utrudnia zrodzenie się namiętności.
Wielcy prorocy rezygnowali z mienia, aby nie ulegać zbędnemu
rozproszeniu. Podobnie praktykowanie skromnej diety stawia tamę
obżarstwu i innym żądzom. Rozsądek wymaga, aby unikać
niepotrzebnych walk. Kto czegoś z rzeczy zewnętrznych nie poznał,
nie będzie o nie czy z nimi się zmagał, gdyż pamięć nie
dostarcza ich wspomnień. Lekkomyślnością jest wystawiać się na
przykład na podnietę rozkoszy, bogactwa, sławy, smutku czy
lepszych pokarmów. Mnich z Ancyry proponuje ideał hezychazmu,
wyciszenia, które stanowi metodyczny sposób, najprostszą i
najkrótszą drogę do uświęcenia się [Słowo
„hesychia” w czasach Ewagriusza z Pontu i Nila z Ancyry
zdaje się nie określać jeszcze szczególnego nurtu w duchowości
monastycznej. Oznacza stan skupienia, kontemplacji, właściwy
odosobnionemu życiu. Hausherr wyodrębnia cztery elementy
właściwe temu stanowi: odejście od świata zewnętrznego (fuge),
milczenie (tace), wewnętrzny pokój (quiesce) i czujność w
pracy nad sobą (nepsis) (I. HAUSHERR, L’hesychasme. Etude de
spiritualite, OCP 22 (1956), s. 18-40, 247-285). Z czasem słowo to
stało się terminem technicznym określającym pewien nurt
duchowości monastycznej, kładącej akcent na modlitwę nieustanną.
Rozróżnia się trzy etapy hezychazmu: synajski, związany z
klasztorem św. Katarzyny, założonym w 527 r., atonicki, związany
z górą Atos w Bizancjum, przypadający na XIII-XIV w., oraz
neohezychazm, powstały w Rosji w XV w, przejmujący tradycję
bizantyjską].
Ta droga jest bezpieczna, bo odbywana w dzień, w przeciwieństwie do
drogi w nocnym mroku, która symbolizuje skłonność do
narażania się na namiętności. Jeśli ktoś nie ma kontaktu z
rzeczami szkodliwymi, to nie przyjmuje ich umysł i nie
przyswaja ich wyobraźnia, i nie rodzą się namiętności, a w
zamian za to istnieje wewnątrz głęboka cisza i pokój.
Najskuteczniej siłę namiętności rozbraja się nie przez
bezpośrednią konfrontację z ich niebezpieczeństwem, ale
właśnie przez unikanie go. To swoisty powrót do raju, w
którym żadna materia zewnętrzna nie wzniecała namiętności.
Taktyczna walka polega na unikaniu bezpośredniej konfrontacji. Jakaś
konfrontacja jest nieunikniona, bo w samej naszej naturze
drzemią różne popędy, którym trzeba stawić czoła. Chodzi
wszakże o to, by nie prowokować ich przez dostarczenie materii
zewnętrznej. Nie prowokowane z zewnątrz, są słabe i z czasem
ucichną. Myśl Nila streszcza się krótkiej zasadzie: odciąć
złu drogę dostępu do siebie.
Ważny
jest również moment, w którym człowiek zamyka drogę złu. Nil
wielokrotnie wskazuje na to, że trzeba to uczynić jak najwcześniej.
Nie wolno dawać dostępu szkodliwym wyobrażeniom, bo uleganie
im prowadzi do niewoli złego postępowania. Przez małe grzechy
można popaść w głęboką otchłań złości. Jest absurdem
wystawienie siebie na wielkie zmaganie z namiętnościami, gdy one
nas zniewalają i wprost pozbawiają szans na zwycięstwo, podczas
gdy można było odnieść zwycięstwo łatwym sposobem i bez
większego wysiłku - wtedy, gdy one jeszcze nie miały przewagi nad
nami.
Trzeba
wypowiedzieć walkę namiętnościom wówczas, gdy one, niczym
mrówki, występują jeszcze w formie drobnych wyobrażeń, a nie
wtedy, gdy już rozwiną się i stają się groźne niczym lew.
To przez obrazy zmysłowe namiętności uzbrajają się przeciwko
nam. W protoewangelicznym obrazie
miażdżenie głowy węża oznacza dla naszego autora
niszczenie zła w samym jego zarodku. Jeśli odeprzemy natarcie
przyjemności, właściwie rozbroimy cały mechanizm wrogiego
podstępu. Chodzi o to, by jakby wyrywając ofiarę z paszczy zła
uprzedzić jego zgubne działanie. Należy zgładzić nasienie
Babilonu, to jest usunąć obrazy, gdy one, zasiane ze spichlerza
zmysłów na glebę umysłu, jeszcze nie wypuściły pędów zła1.
Jak usycha roślina pozbawiona dopływu wody, a strumień zatrzymany
w górnym nurcie pozwala dojrzeć suche dno, tak namiętności nikną
bez zewnętrznej stymulacji. Być może Józef, pochwycony za szatę
przez żonę Potifara, nie musiałby staczać tak ciężkiej
walki, gdyby już na samym początku ogołocił się z troski o
wszelką rzecz zmysłową. Gdy na samym początku odrzuci się
złe wspomnienie, to namiętne wyobrażenia nawet we śnie mogą
nas nie nawiedzać. Każdy zmysł i każda czynność umysłu - na
przykład myśl, słowo, wyobrażenie - doznają spokoju, a
umysł staje się jak jasne niebo dzięki swej trzeźwości i
czuwaniu. Dojrzałą ascezę cechuje profilaktyczne działanie.
Z
pewnością wiele czynników zadecydowało o radykalizmie, z
jakim Nil kreśli ideał wyrzeczenia się. Ten negatywny aspekt
ascezy warunkowany był zapewne grecką formacją filozoficzną, jaką
otrzymał, osobistą fascynacją życiem pustelniczym i
hezychazmem, powstałą być może w pewnej reakcji na
współczesne mu realia monastycyzmu. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że
w samej rzeczywistości zakonnej, obok charyzmatu życia
klauzurowego i kontemplacyjnego, jest również miejsce na inną
drogę powołania, mianowicie apostolat. Dzięki apostolskiemu
charyzmatowi szeroki kontakt ze światem nie staje się
przeszkodą, ale nawet instrumentem uświęcania siebie i innych. Do
realizacji w świecie swego chrześcijańskiego powołania tym
bardziej wezwany jest inny stan w Kościele - wierni świeccy. Tym
niemniej każdy charyzmat jest do jakiegoś stopnia własnością
wszystkich. Nauka Nila, proponującego charyzmat hezychii, ma dużo
do przekazania każdemu czytelnikowi, który otwiera się na
podstawowe prawdy życia duchowego i zdaje sobie sprawę z
niebezpieczeństwa nadmiaru wrażeń atakujących go ze wszystkich
stron. Dzisiejsza lektura pism Nilowych może przynieść dużo
więcej aniżeli tylko prowokację. Prawdziwi mistrzowie życia
duchowego wnoszą w każdą epokę swoją mądrość.
Za:
Nil z Ancyry, Pisma ascetyczne, przekład, wstęp i opracowanie: Leon
Nieścior OMI, seria: źródła ascetyczne t. 46, starożytność t.
31, Tyniec- Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.