poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Udawanie szaleństwa jako forma anachorezy


  Udawanie szaleństwa - postawa „szalonych dla Chrystusa", saloi, jak się ją nazywa w tekstach grec­kich - to forma ascezy, o której istnieniu zaświadcza historia chrześcijaństwa od początków monastycyzmu, głównie na Wschodzie, aż po współczesną Rosję z jej jurodiwymi, ale również na Zachodzie. Co inspirowa­ło tak paradoksalną postawę? W artykule zatytułowa­nym Co wiemy o szalonych dla Chrystusa? Vs. Rochcau wylicza tych, którzy obrali tę drogę pokory i pragnęli ściągnąć na siebie pogardę, a nawet wyniszczyć wła­sne „ja" w imię ascezy, by skuteczniej pracować dla zbawienia innych. Wszystkie te motywy bez wątpie­nia składają się na postawę „szalonego dla Chrystu­sa". Jednak wydaje się, że postawa ta jest w swej isto­cie przede wszystkim formą anachorezy, oddzielenia od świata. W tym artykule spróbujemy uwypuklić ten właśnie aspekt za pomocą analizy kilku przykładów zaczerpniętych ze starożytnego monastycyzmu egip­skiego i syryjskiego.

   Apophthegmata Patrum, które zrodziły się w IV i V w. w środowisku najstarszych monastycznych pustyń Nitrii i Sketis, pozwalają nam poznać mnichów praktykują­cych anachorezę w zwykłej postaci, czyli przez odej­ście na pustynię i życie z dala od terenów zamieszka­łych. Typowe przykłady tej anachorezy znajdujemy w Vita Antonii. Mnisi udawali się na pustynię, by od­dzielić się od świata. Zdarzało się jednak, że „świat" przychodził do nich - ludzie zwabieni ich sławą pra­gnęli zobaczyć ascetów. Pierwszym odruchem mni­chów była ucieczka. Gdy jednak zostali zaskoczeni i nie mogli uciec, wówczas, by uchronić swoją anacho­rezę, udawali szaleństwo.

   Motyw ten dobrze ilustruje to, co opowiadano o abba Mojżeszu, jednym z najsławniejszych mnichów Sketis: Kiedyś pewien dostojnik usłyszał o abba Mojżeszu i udał się do Sketis, żeby go zobaczyć. Ktoś o tym uprzedził star­ca, a on wstał, żeby uciec na mokradła. W drodze jednak spotkał tamtych, i zapytali go: „Powiedz nam, starcze, gdzie jest cela abba Mojżesza?" Odpowiedział: „Czego chcecie od niego? To głupiec". Dostojnik przybył do kościoła i powie­dział do duchownych: „Słyszałem o abba Mojżeszu i przy­szedłem, żeby go zobaczyć: ale w drodze spotkaliśmy starca idącego do Egiptu i pytaliśmy go o celę abba Mojżesza, a on nam odpowiedział: «Czego chcecie od niego? To głupiec»". Duchowni na te słowa zmartwili się i pytali: „Jak wyglądał ten starzec, który coś takiego powiedział o świętym?" Dostojnik odpowiedział: „Był to starzec w zniszczo­nej odzieży, wysoki i czarny". A oni na to: „To był sam abba Mojżesz! A powiedział wam tak dlatego, że chciał uniknąć spotkania z wami". Dostojnik więc oddalił się bardzo zbu­dowany.

  Podobną historyjkę opowiedziano o abba Szymo­nie. Pewien dostojnik przybył kiedyś na pustynię, by go zobaczyć. On, gdy się o tym dowiedział, przepasał się i wspiął się na palmę, żeby ją przycinać. A tamci nadjechali i zawołali: „Staruszku, gdzie tu mieszka pustelnik?" Odpowiedział: „Nie ma tu pustelnika". Wtedy oni odjechali.

   Innym razem znowu: Inny dostojnik przybył, żeby go zobaczyć; a przed nim przy­szli duchowni i powiedzieli starcowi: „Abba, przygotuj się, bo pewien dostojnik, który słyszał o tobie, przybywa tu po twoje błogosławieństwo". On zaś odrzekł: „O tak, ja się przy­gotuję". I wziął swój gruby płaszcz, a w ręce wziął chleb i ser, poszedł do drzwi i tam usiadł i jadł. Dostojnik więc przyjechał ze swoim orszakiem; kiedy zobaczyli starca, wzgardzili nim i powiedzieli: „Więc to ma być ten pustel­nik, o którym tyle słyszeliśmy?" I natychmiast zawrócili.

  Podobnie opowiadano o Abba Ammonasie, uczniu wielkiego Antoniego, że przyszli do niego ludzie zwa­bienie opinią o jego mądrości chcąc, by rozstrzygnął spór miedzy nimi. Starzec udawał jednak szalonego. Wtedy któraś kobieta powiedziała do sąsiada: „Ten starzec jest głupi!" Starzec to usłyszał, przywołał ją i powiedział: „Ileż to trudów zadawałem sobie na pustyni, aby zdobyć tę głupotę - a miałbym przez ciebie stracić ją dzisiaj?"

     Ci mnisi, to pustelnicy żyjący zazwyczaj samotnie, z dala od świata. Kiedy jednak czują, że ich anachoreza jest zagrożona, gdy została zakłócona ich samot­ność i nie mają żadnej drogi ucieczki, wówczas udają „szalonych". Ten sposób zachowania się jest dla nich formą ucieczki, pozwala umknąć przed brutalnym wtargnięciem świata w ich samotność. Szaleństwo jest postawą podyktowaną okolicznościami, którą porzuca się z chwilą, gdy przestają one zagrażać. Chodzi tu więc o okazyjny i czasowy sposób bycia.

  Jednakże dla niektórych ascetów udawanie szaleń­stwa jest stałym i trwałym sposobem bycia. Mamy wówczas do czynienia z próbą odizolowania się, „zmar­ginalizowania samego siebie" w stosunku do tych, którzy żyją w świecie lub we wspólnocie. Do tego spo­sobu uciekła się pewna mniszka z klasztoru należące­go do kongregacji św. Pachomiusza w Górnym Egip­cie. Jej budującą historię opowiada Palladiusz w 34. rozdziale swej Historii Lausiaca, twierdząc, że „uda­wała szaleństwo". Jej towarzyszki, uważając ją za sale, głupią, odesłały ją do kuchni, nakładając na nią obo­wiązek spełniania najniższych posług. Nie jadała ra­zem z innymi, ale zadowalała się okruchami pozosta­wionymi na stołach i wodą z naczynia. Na głowie nosi­ła zawiązaną szmatę zamiast kaptura, jak inne mniszki. Nie reagowała na poszturchiwania, zniewagi, prze­kleństwa i okazywane wstręty. Jaka była naprawdę, okazało się pewnego dnia, kiedy do klasztoru przybył święty pustelnik, któremu podczas wizji zostało objawione, że tam właśnie znajdzie mniszkę przewyższają­cą go świętością. Poznał ją po „diademie", jaki nosiła na głowie, co było zgodne z wizją. Gdy prawda wyszła na jaw, wszystkie siostry upadły do nóg rzekomej „szalonej" i prosiły ją o wybaczenie zniewag, jakich od nich doznała. Jednak po kilku dniach, nie mogąc znieść sławy i szacunku, jakim ją otoczyły siostry, mniszka ta opuściła klasztor i nikt nie wiedział dokąd się udała, gdzie zaginęła, ani jak umarła.

  Podobnie jak mnisi, o których opowiadają Apophthegmata Patrum, tak i ta mniszka udając szaleństwo nie szukała wzgardy i upokorzeń dla nich samych, ale traktowała je jako narzędzie osiągnięcia izolacji w łonie zgroma­dzenia. Po odkryciu podstępu, nie pozostało jej nic in­nego jak uciec, by uchronić swą anachorezę. [Analogiczną historię znajdujemy w Opowiadaniu o abba Danie­lu ze Sketis, 7, L. Clugnet (wyd.), ROC 5 (1900), 67-70. Czytamy tam o mniszce, która udawała pijaczkę, a jej towarzyszki rzeczywiście za taką ją uważały. Była jednak świętą, co zostało dostrzeżone i obja­wione przez Daniela, wskutek czego mniszka ta, podobnie jak boha­terka Palladiusza, znikła. Tak zachowywał się asceta imieniem Marek, bohater trzeciej historii z Opowiadania o abba Danielu ze Sketis (dz. cyt., 60-62). Marek, „udając szalonego", żył na ulicach Aleksandrii. Zdemaskował go Daniel, podobnie jak wcześniej opisywaną „pijaczkę" z opowiada­nia siódmego.] (...)

Za: Antoine Guillaumont, U źródeł monastycyzmu chrześcijańskiego, t. 2, (seria: źródła monastyczne, t. 38, opracowania, t. 8, Tytuł oryginału: Études sur la spiritualité de l'Orient chrétien, przekład: S. Scholastyka Wirpszanka OSBap, Kraków - Tyniec 2006, TYNIEC- Wydawnictwo Benedyktynów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.