Udawanie szaleństwa - postawa
„szalonych dla Chrystusa", saloi, jak się ją nazywa w
tekstach greckich - to forma ascezy, o której istnieniu
zaświadcza historia chrześcijaństwa od początków monastycyzmu,
głównie na Wschodzie, aż po współczesną Rosję z jej
jurodiwymi, ale również na Zachodzie. Co inspirowało
tak paradoksalną postawę? W artykule zatytułowanym Co
wiemy o szalonych dla Chrystusa? Vs. Rochcau wylicza tych, którzy
obrali tę drogę pokory i pragnęli ściągnąć na siebie pogardę,
a nawet wyniszczyć własne „ja" w imię ascezy, by
skuteczniej pracować dla zbawienia innych. Wszystkie te motywy bez
wątpienia składają się na postawę „szalonego dla
Chrystusa". Jednak wydaje się, że postawa ta jest w swej
istocie przede wszystkim formą anachorezy, oddzielenia od
świata. W tym artykule spróbujemy uwypuklić ten właśnie aspekt
za pomocą analizy kilku przykładów zaczerpniętych ze starożytnego
monastycyzmu egipskiego i syryjskiego.
Apophthegmata Patrum, które
zrodziły się w IV i V w. w środowisku najstarszych monastycznych
pustyń Nitrii i Sketis, pozwalają nam poznać mnichów
praktykujących anachorezę w zwykłej postaci, czyli przez
odejście na pustynię i życie z dala od terenów
zamieszkałych. Typowe przykłady tej anachorezy znajdujemy w
Vita Antonii. Mnisi udawali się na pustynię, by oddzielić
się od świata. Zdarzało się jednak, że „świat"
przychodził do nich - ludzie zwabieni ich sławą pragnęli
zobaczyć ascetów. Pierwszym odruchem mnichów była ucieczka.
Gdy jednak zostali zaskoczeni i nie mogli uciec, wówczas, by
uchronić swoją anachorezę, udawali szaleństwo.
Motyw ten dobrze ilustruje to,
co opowiadano o abba Mojżeszu, jednym z najsławniejszych mnichów
Sketis: Kiedyś pewien dostojnik usłyszał o
abba Mojżeszu i udał się do Sketis, żeby go zobaczyć. Ktoś o
tym uprzedził starca, a on wstał, żeby uciec na mokradła. W
drodze jednak spotkał tamtych, i zapytali go: „Powiedz nam,
starcze, gdzie jest cela abba Mojżesza?" Odpowiedział: „Czego
chcecie od niego? To głupiec". Dostojnik przybył do kościoła
i powiedział do duchownych: „Słyszałem o abba Mojżeszu i
przyszedłem, żeby go zobaczyć: ale w drodze spotkaliśmy
starca idącego do Egiptu i pytaliśmy go o celę abba Mojżesza, a
on nam odpowiedział: «Czego chcecie od niego? To głupiec»".
Duchowni na te słowa zmartwili się i pytali: „Jak wyglądał ten
starzec, który coś takiego powiedział o świętym?" Dostojnik
odpowiedział: „Był to starzec w zniszczonej odzieży, wysoki
i czarny". A oni na to: „To był sam abba Mojżesz! A
powiedział wam tak dlatego, że chciał uniknąć spotkania z wami".
Dostojnik więc oddalił się bardzo zbudowany.
Podobną historyjkę
opowiedziano o abba Szymonie. Pewien
dostojnik przybył kiedyś na pustynię, by go zobaczyć. On, gdy się
o tym dowiedział, przepasał się i wspiął się na palmę, żeby
ją przycinać. A tamci nadjechali i zawołali: „Staruszku, gdzie
tu mieszka pustelnik?" Odpowiedział: „Nie ma tu pustelnika".
Wtedy oni odjechali.
Innym razem znowu:
Inny dostojnik przybył, żeby go zobaczyć; a przed nim przyszli
duchowni i powiedzieli starcowi: „Abba, przygotuj się, bo pewien
dostojnik, który słyszał o tobie, przybywa tu po twoje
błogosławieństwo". On zaś odrzekł: „O tak, ja się
przygotuję". I wziął swój gruby płaszcz, a w ręce
wziął chleb i ser, poszedł do drzwi i tam usiadł i jadł.
Dostojnik więc przyjechał ze swoim orszakiem; kiedy zobaczyli
starca, wzgardzili nim i powiedzieli: „Więc to ma być ten
pustelnik, o którym tyle słyszeliśmy?" I natychmiast
zawrócili.
Podobnie opowiadano o Abba
Ammonasie, uczniu wielkiego Antoniego, że przyszli
do niego ludzie zwabienie opinią o jego mądrości chcąc, by
rozstrzygnął spór miedzy nimi. Starzec udawał jednak szalonego.
Wtedy któraś kobieta powiedziała do sąsiada: „Ten starzec jest
głupi!" Starzec to usłyszał, przywołał ją i powiedział:
„Ileż to trudów zadawałem sobie na pustyni, aby zdobyć tę
głupotę - a miałbym przez ciebie stracić ją dzisiaj?"
Ci mnisi, to pustelnicy żyjący
zazwyczaj samotnie, z dala od świata. Kiedy jednak czują, że ich
anachoreza jest zagrożona, gdy została zakłócona ich samotność
i nie mają żadnej drogi ucieczki, wówczas udają „szalonych".
Ten sposób zachowania się jest dla nich formą ucieczki, pozwala
umknąć przed brutalnym wtargnięciem świata w ich samotność.
Szaleństwo jest postawą podyktowaną okolicznościami, którą
porzuca się z chwilą, gdy przestają one zagrażać. Chodzi tu więc
o okazyjny i czasowy sposób bycia.
Jednakże dla niektórych
ascetów udawanie szaleństwa jest stałym i trwałym sposobem
bycia. Mamy wówczas do czynienia z próbą odizolowania się,
„zmarginalizowania samego siebie" w stosunku do tych,
którzy żyją w świecie lub we wspólnocie. Do tego sposobu
uciekła się pewna mniszka z klasztoru należącego do
kongregacji św. Pachomiusza w Górnym Egipcie. Jej budującą
historię opowiada Palladiusz w 34. rozdziale swej Historii
Lausiaca, twierdząc, że „udawała szaleństwo". Jej
towarzyszki, uważając ją za sale, głupią, odesłały ją
do kuchni, nakładając na nią obowiązek spełniania
najniższych posług. Nie jadała razem z innymi, ale zadowalała
się okruchami pozostawionymi na stołach i wodą z naczynia. Na
głowie nosiła zawiązaną szmatę zamiast kaptura, jak inne
mniszki. Nie reagowała na poszturchiwania, zniewagi, przekleństwa
i okazywane wstręty. Jaka była naprawdę, okazało się pewnego
dnia, kiedy do klasztoru przybył święty pustelnik, któremu
podczas wizji zostało objawione, że tam właśnie znajdzie mniszkę
przewyższającą go świętością. Poznał ją po „diademie",
jaki nosiła na głowie, co było zgodne z wizją. Gdy prawda wyszła
na jaw, wszystkie siostry upadły do nóg rzekomej „szalonej"
i prosiły ją o wybaczenie zniewag, jakich od nich doznała. Jednak
po kilku dniach, nie mogąc znieść sławy i szacunku, jakim ją
otoczyły siostry, mniszka ta opuściła klasztor i nikt nie wiedział
dokąd się udała, gdzie zaginęła, ani jak umarła.
Podobnie jak mnisi, o których
opowiadają Apophthegmata Patrum, tak i ta mniszka udając
szaleństwo nie szukała wzgardy i upokorzeń dla nich samych, ale
traktowała je jako narzędzie osiągnięcia izolacji w łonie
zgromadzenia. Po odkryciu podstępu, nie pozostało jej nic
innego jak uciec, by uchronić swą anachorezę. [Analogiczną
historię znajdujemy w Opowiadaniu o abba Danielu ze Sketis, 7,
L. Clugnet
(wyd.), ROC 5 (1900),
67-70. Czytamy tam o mniszce, która udawała pijaczkę, a jej
towarzyszki rzeczywiście za taką ją uważały. Była jednak
świętą, co zostało dostrzeżone i objawione przez Daniela,
wskutek czego mniszka ta, podobnie jak bohaterka Palladiusza,
znikła. Tak zachowywał się asceta imieniem Marek, bohater trzeciej
historii z Opowiadania o abba Danielu ze Sketis (dz. cyt., 60-62).
Marek, „udając szalonego", żył na ulicach Aleksandrii.
Zdemaskował go Daniel, podobnie jak wcześniej opisywaną „pijaczkę"
z opowiadania siódmego.] (...)
Za:
Antoine Guillaumont, U źródeł monastycyzmu chrześcijańskiego, t.
2, (seria: źródła monastyczne, t. 38, opracowania, t. 8, Tytuł
oryginału: Études sur la spiritualité de l'Orient chrétien,
przekład: S. Scholastyka Wirpszanka OSBap, Kraków - Tyniec 2006,
TYNIEC- Wydawnictwo Benedyktynów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.