wtorek, 15 kwietnia 2014

Wąż


986
 
Ten wąski Ktoś - przez Trawę
Przesmyknie się czasami -
Spotkaliście go pewnie - zawsze
Bez uprzedzenia się zjawi -

Mignie plamisty pręt - Grzebyk
Trawie czyniący Przedziałek -
Rozstęp w niej zwiera się u stóp,
Rozwiera coraz dalej -

Amator Gleb Wilgotnych - Gruntu
Zbyt chłodnego dla Zboża -
A jednak nieraz Dzieckiem
Kiedy biegałam - Bosa -

Natknęłam się na rozciągnięty
Na Słońcu Rzemień Bicza -
Dość było schylić się badawczo -
Marszczył się, zwijał, znikał -

Obywateli Natury
Znam paru - i oni mnie znają -
Na ich widok serdeczność
Ogarnia mnie zawsze - całą -

Ale z tym Kimś ilekroć
Trafi mi się spotkanie -
Zawsze ten sam Mróz w Kościach,
Ten sam nagły Skurcz Krtani -

* * * * *

Ktoś szczupły pośród traw
prześmiga blisko.
Spotkaliście może to
nagłe zjawisko?

Widać dziryt kropiasty,
trawa - jak od grzebyka -
dzieli się bruzdą u nóg,
a dalej znów się zamyka.

Ktoś lubi grząski zagon,
grunt zbyt chłodny dla zboża.
Raz jednak gdy - bose dziecko -
ganiałam nieostrożnie,

spostrzegłam postronek od bicza,
co na słońcu się rozkręcał,
i schyliłam się - tylko mignął
i nie dojrzałam go więcej.

Znam w przyrodzie osobistości
i one znają mnie także;
czuję dla nich serdeczność,
jaką trudno wyrazić.

Lecz tego jegomościa
- czy w asyście, czy sama -
nie spotkałam nigdy bez dreszczu
i by mi się oddech nie łamał.


Dickinson

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.