sobota, 12 kwietnia 2014

Nauczyć się żyć - cel ćwiczeń duchowych


Najłatwiej zjawisko to prześledzić w hellenistycznych i rzymskich szkołach filozoficznych. Stoicy na przykład deklarowali wprost, że dla nich filozofia jest „ćwiczeniem”. Z ich punktu widzenia filozofia nie polega na nauczaniu oderwanej teorii ani tym bardziej na egzegezie tekstów, ale na sztuce życia, na konkretnej postawie, na określonym stylu życia angażującym całą egzystencję. Akt filozoficzny nie jest umieszczony jedynie w porządku poznania, lecz również w porządku „samego siebie” i w porządku istnienia; to akt postępu, który sprawia, że bardziej jesteśmy, który czyni nas lepszymi. Jest to konwersja powodująca przewrót w w całym życiu, zmieniająca byt tego, który jej dokona.

Pozwala mu przejść ze stanu życia nieautentycznego, przyćmionego nieświadomością, nękanego troską do stanu życia autentycznego, w którym człowiek osiąga samoświadomość, precyzyjne widzenie świata, wewnętrzny spokój i wolność.

Dla wszystkich szkół filozoficznych podstawową przyczyną cierpienia, zamętu, nieświadomości człowieka są namiętności: chaotyczne pragnienia, wyolbrzymione obawy. Przemożność troski przeszkadza żyć prawdziwie. Filozofia zatem okazuje się przede wszystkim leczeniem namiętności. Każda szkoła ma swoją własną terapię z gruntownym przekształceniem sposobu postrzegania i sposobu bycia jednostki. Realizacja tego sposobu przekształcenia – oto cel ćwiczeń duchowych.

Pierre Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe, s. 12-14
(z pominięciem przypisów)
tłumaczenie: Piotr Domański
wydawnictwo Aletheia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.