Najłatwiej zjawisko to prześledzić w
hellenistycznych i rzymskich szkołach filozoficznych. Stoicy na
przykład deklarowali wprost, że dla nich filozofia jest
„ćwiczeniem”. Z ich punktu widzenia filozofia nie polega na
nauczaniu oderwanej teorii ani tym bardziej na egzegezie tekstów,
ale na sztuce życia, na konkretnej postawie, na określonym stylu
życia angażującym całą egzystencję. Akt filozoficzny nie jest
umieszczony jedynie w porządku poznania, lecz również w porządku
„samego siebie” i w porządku istnienia; to akt postępu, który
sprawia, że bardziej jesteśmy, który czyni nas lepszymi. Jest to
konwersja powodująca przewrót w w całym życiu, zmieniająca byt
tego, który jej dokona.
Pozwala mu przejść ze stanu życia
nieautentycznego, przyćmionego nieświadomością, nękanego troską
do stanu życia autentycznego, w którym człowiek osiąga
samoświadomość, precyzyjne widzenie świata, wewnętrzny spokój i
wolność.
Dla wszystkich szkół filozoficznych
podstawową przyczyną cierpienia, zamętu, nieświadomości
człowieka są namiętności: chaotyczne pragnienia, wyolbrzymione
obawy. Przemożność troski przeszkadza żyć prawdziwie. Filozofia
zatem okazuje się przede wszystkim leczeniem namiętności. Każda
szkoła ma swoją własną terapię z gruntownym przekształceniem
sposobu postrzegania i sposobu bycia jednostki. Realizacja tego
sposobu przekształcenia – oto cel ćwiczeń duchowych.
Pierre Hadot, Filozofia jako ćwiczenie
duchowe, s. 12-14
(z pominięciem przypisów)
tłumaczenie: Piotr Domański
wydawnictwo Aletheia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.