poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Mnichem, czyli kim?


Pani Profesor, św. Atanazy wkłada w usta św. Antoniego następujące słowa: Przecież od dawna jesteśmy mnichami" - czyli kim właściwie?

Na pewno jest to najtrudniejsze pytanie, na które niełatwo jest znaleźć zgrabną odpowiedź, a zwłaszcza odpowiedź zamykającą się w jednym zdaniu. Skoro jednak zadano mi takie pytanie, muszę spróbować budować na nie odpowiedź. Zacznę od kwestii terminologii. Mianowicie mamy dwa słowa, które nam się wydają mieć niemal identyczny zakres znaczeniowy. Chodzi o ascetów i o mnichów. Pamiętajmy o tym, że asceci istnieli w Kościele od samego jego początku; zawsze byli bardzo wysoko cenieni. Były czasy, w których odgrywali większą rolę, były czasy, w których odgrywali mniejszą. Jednak dopiero pod koniec III w. mamy do czynienia z wielką zmianą, która spowodowała pojawienie się mnichów obok ascetów.

Od kiedy zatem możemy mówić o mnichach?

Za pierwszego mnicha tradycja starożytna uważała św. Antoniego, i słusznie. Na jego przykładzie można łatwo wytłumaczyć, kim jest mnich w odróżnieniu od ascety, jakie są specyficzne różnice. Mianowicie asceta to ktoś, kto żyje w swoim domu, czy w pobliżu swego domu, ma kontakt ze swoją rodziną, znajomymi, nie zrywa z zawodem, uprawia posiadaną ziemię, zarządza majątkiem. Na pewno wszyscy asceci charakteryzowali się wstrzemięźliwością seksualną. To niekoniecznie oznacza dziewictwo w tym sensie, w jakim pojmujemy je dzisiaj; chodzi po prostu o wstrzemięźliwość. Wdowa chociażby, w terminologii Tertuliana, też jest dziewicą. Nieważne jest to, że ona kiedyś korzystała z małżeństwa, ważne jest to, że po śmierci swego męża postanowiła nie zawierać następnego związku, przestrzegać zasad czystości w sferze seksu, gorliwie się modlić.

Mnich jest takim ascetą, który decyduje się na odejście od świata, zerwanie codziennego kontaktu z własną społecznością, rodziną, miejscem, w którym się urodził, wychował i żył. Antoni, zanim został mnichem, próbował, przez pierwsze lata, naśladować znanych sobie ascetów żyjących w pobliżu; usunął się najpierw gdzieś na pogranicze swojej wsi, ale zachował więzy ze swoją rodziną i znajomymi. W którymś jednak momencie uznał, że ten stan rzeczy go nie satysfakcjonuje i potrzebuje radykalnego zerwania ze światem. W jego przypadku oznaczało to decyzję opuszczenia Egiptu, udania się na pustynię (w świadomości ludzi tej epoki pustynia nie leżała w Egipcie, była pustynią; to osobny świat). Zapewne stało się to w 286 r. Antoni miał przed sobą jeszcze długie lata życia na pustyni, zmarł jako człowiek liczący 105 lat, w 356 r.

Na pustyni? Ale co to znaczy?

Gdy popatrzymy na mapę fizyczną, zobaczymy, że jak Egipt długi i szeroki pustynia jest wszędzie blisko i znalezienie na jej terenie miejsca dla siebie nie stanowi w zasadzie żadnego problemu. Ta egipska pustynia obejmująca z dwóch stron całą krainę, jest przede wszystkim pustynią skalistą, poprzecinaną dolinami, którymi w czasach, gdy nad Nilem padało, płynęły potoki. Do Nilu tu i tam zbliża się taka pustynia, jaką sobie wyobrażamy na podstawie zdjęć Sahary lub wnętrza Półwyspu Arabskiego: przestrzenie piaszczyste z wędrującymi wydmami. W takim terenie mnisi żyć nie mogli.

Trzeba także dodać, że pustynia, ta skalista, była stale obecna w życiu ludzi żyjących w dolinie Nilu. Na pustynię udawano się w najrozmaitszych celach. Najczęściej po to, żeby się schować. Gdy do jakiejś wioski wpadali werbownicy do armii, to niektórzy, jak byśmy dziś powiedzieli, poborowi, uciekali na pustynię; podobnie gdy dzierżawcy i robotnicy rolni buntowali się przeciwko niskim płacom, usuwali się na pustynię; tam też ukrywali się dłużnicy. Wszystko to działo się w Egipcie od wieków, leżało w geograficznej logice kraju. Antoni zatem bardzo dobrze wiedział, czym jest pustynia i jak można na niej przeżyć. Kiedy zdecydował się tam udać, to umówił się ze swymi przyjaciółmi, że będą mu co pewien czas przynosili chleb (to była podstawa jego pożywienia); zaś po wodę (o tym Atanazy nie pisze, ale to oczywiste), Antoni udawał się do najbliższego kanału, ewentualnie do najbliższego źródła.

Za: Mnisi nie tylko ci święci... Z prof. Ewą Wipszycką o pierwszych mnichach na pustyni egipskiej rozmawia Szymon Hiżycki OSB, seria: dialogi, TYNIEC - Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.