Łaciński
termin persona, podobnie jak grecki prosopon, oznacza
pierwotnie maskę. Ten termin sam w sobie zawiera głęboką
filozofię ludzkiej osoby. Oznacza on nieistnienie autonomicznego
porządku ludzkiego, gdyż istnieć znaczy uczestniczyć w bycie albo
w nicości. Uczestnicząc, człowiek realizuje obraz Boga albo stroi
demoniczny grymas małpowania Boga. Człowiek nie posiada oblicza
zwykłego, oblicza zwyczajnie ludzkiego. We Wcieleniu Bóg nie jest
już tylko Bogiem, lecz jest Bogiem i człowiekiem zarazem. Lecz to
wywiera swój wpływ w obu kierunkach — a mianowicie, że człowiek
nie jest już po prostu człowiekiem, lecz istotą teandryczną lub
demoniczną. Św. Grzegorz z Nyssy mówi to wyraźnie: „Ludzkość
składa się z ludzi o obliczach aniołów, oraz z ludzi noszących
maskę bestii". Człowiek duchowy „nie przestaje do końca
życia dorzucać ognia do ognia". Człowiek może ożywiać
ogień miłości albo ogień piekła. Może on przemienić swoje
„tak" w nieskończone zjednoczenie, lub może swym „nie"
zniszczyć swą istotę i skazać ją na wieczną rozłąkę.
Serce,
które nosi w sobie „zagadkę teologiczną", stosunek między
osobą a naturą, wolność hipostatyczną, krótko mówiąc —
kompleks zwany „człowiekiem", prowadzi do cetralnego
pojęcia antropologii, do obrazu i podobieństwa Bożego.
Za:
Paul Evdokimov, Prawosławie, tytuł oryginału L'Orthodoxie,
przełożył: Ks. Jerzy Klinger, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa
1986
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.