Szczęścia,
naturalnie, nie ma w tym — poddającym się destylacji, łatwym do
opakowania, dającym się zaopatrzyć w etykietkę — sensie, jak to
sobie wyobraża większość ludzi. Jakby wystarczyło wejść do
apteki, gdzie za trzy sześćdziesiąt wydają pewien lek, po którym
nic już nie boli. Jakby dla jakiejś kobiety żył gdzieś jakiś
mężczyzna lub jakaś kobieta dla jakiegoś mężczyzny i gdy kiedyś
spotkają się, już nigdy nie będzie w ich życiu nieporozumień,
samolubstwa, gniewu, jedynie wiecznie pogodne, nieustanne
zadowolenie, dobry nastrój i zdrowie. Jakby szczęście w ogóle
było czymś innym niż tęsknotą za nieosiągalnym!
Większość
ludzi spędza życie na metodycznym, żmudnym, pilnym, niezmordowanym
przygotowywaniu się do szczęścia. Ci ludzie planują sobie, że
będą szczęśliwi, w tym celu podróżują i trudzą się, z
pracowitością mrówki i drapieżną chciwością tygrysa
kolekcjonują rekwizyty szczęścia. A gdy okazuje się, że życie
minęło, dowiadują się, że nie wystarczy gromadzić wszelkie
rekwizyty szczęścia. Bo czyniąc to, trzeba też być szczęśliwym.
A o tym właśnie zapomnieli.
Sandor
Marai, Księga Ziół
przekład
— Feliks Netz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.