Pamiętam również, że gdy mój
starszy brat Dymitr, który był wtedy na uniwersytecie, nagle, z
właściwym sobie zapamiętaniem poświęcił się religii i zaczął
chodzić na wszystkie nabożeństwa, pościć i prowadzić czyste i
moralne życie, wszyscy – nawet dorośli – ciągle drwili z niego
i z jakiegoś niewiadomego powodu nazywali go “Noe”. Pamiętam
jak Musin-Puszkin, kurator Uniwersytetu Kazańskiego, zapraszając
nas na tańce do swego domu, ironicznie przekonywał mego
wymawiającego się brata argumentem, że nawet Dawid tańczył przed
Arką. Podobały mi się te żarty dorosłych i wyciągnąłem z nich
wniosek, że koniecznie trzeba nauczyć się katechizmu i chodzić do
cerkwi, ale nie można tego traktować zbyt poważnie. Pamiętam też,
że ironia Woltera, którego czytałem we wczesnej młodości, wcale
mnie nie szokowała, ale bawiła ogromnie.
*
Pewnego dnia opowiem ujmującą i
pouczającą historię o tych dziesięciu latach mego młodzieńczego
życia. Myślę, że bardzo wielu ludzi miało podobne doświadczenia.
Z całej duszy pragnąłem być dobry, ale byłem młody, zapamiętały
i samotny, zupełnie osamotniony w poszukiwaniu dobra. Za każdym
razem, kiedy starałem się wyrażać moje najszczersze pragnienie,
aby być moralnie nienagannym, spotykałem się z pogardą i kpinami,
kiedy zaś oddawałem się niskim namiętnościom, byłem chwalony i
zachęcany. Ambicja, umiłowanie siły, chciwość, pożądliwość,
pycha, gniew i mściwość – wszystkie te cechy były szanowane.
Oddając się namiętnościom upodabniałem się do dorosłych i
czułem, że mnie aprobują. Poczciwa ciotunia, z którą mieszkałem,
sama będąca najczystszą z istot, zawsze powtarzała mi, że
niczego nie pragnie dla mnie tak bardzo jak tego, bym miał romans z
mężatką: 'Rien ne forme un juene homme, comme une liaison avec
une femme comme il faut'1. Innym szczęściem, którego pragnęła
dla mnie było to, abym został kiedyś adiutantem, a jeśli to
możliwe, adiutantem Cesarza. Lecz największym szczęściem z
możliwych byłoby, gdybym poślubił bardzo bogatą dziewczynę i w
ten sposób stał się posiadaczem jak największej liczby poddanych.
Nie mogę wspominać tych lat inaczej
niż z uczuciem koszmaru, obrzydzenia i bólu serca. Zabijałem ludzi
na wojnie i wyzywałem ich na pojedynki, aby zabijać. Traciłem
pieniądze przy kartach, przejadałem pracę chłopów, skazywałem
ich na kary, wiodłem żywot próżniaczy, oszukiwałem. Kłamstwa,
grabieże, cudzołóstwo wszelkiej maści, pijaństwo, przemoc,
morderstwa – nie było zbrodni, której nie popełniłem, a pomimo
tego ludzie chwalili moje prowadzenie się, a wśród rówieśników
uchodziłem i uchodzę nadal za względnie moralnego człowieka. I
tak żyłem przez dziesięć lat.
1 Nic tak nie kształtuje młodego
człowieka, jak związek z porządną mężatką (fr.)
Lew Tołstoj, Spowiedź
Tłumaczenie: Jacek Baszkiewicz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.